Steam Deck jest naprawdę świetny, ale już się go pozbyłem. I nie żałuję [OPINIA]

8 minut czytania
Komentarze

Steam Deck to przenośna konsola, która przywołała mi wspomnienia związane z kultowym PSP i muszę przyznać, że to wspaniały sprzęt, który na pewno przypadnie do gustu wielu fanom mobilnego grania. Spędziłem z nim długie godziny, ogrywając mnóstwo tytułów, które z jakiegoś powodu omijały mnie ciągle na stacjonarnym komputerze, nie stroniłem również od emulacji i to właśnie na Steam Deck w końcu udało mi się ukończyć zaległe tytuły z PS2. To był naprawdę świetny czas, a pomimo to niedawno sprzedałem Steam Decka i nawet przez chwilę nie poczułem potrzeby powrotu do niego. Dlaczego?

W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że jest on dla mnie tak samo fascynujący, jak niestety bezużyteczny. Sprzęt od Valve jest dedykowany konkretnemu odbiorcy, którym ja po prostu nie jestem. Problem ten jednak jest dużo bardziej złożony, niż może się zdawać. Na porażkę Steam Decka składa się bowiem bardzo wiele aspektów, które nie zależą od specyfiki samego sprzętu. Wiem, że na razie trudno jest to zrozumieć, a zatem rozłożymy sobie to wszystko na czynniki pierwsze!

Steam Deck wymaga odpowiedniego nastawienia

Jak już wspominałem, zdecydowałem się na zakup sprzętu, ponieważ malował się on w moich oczach na „następcę” PSP, czyli w zasadzie jedynej kieszonsolki, która naprawdę przekonała mnie do siebie i mam ją do dziś. Nie zauważyłem jednak przy tym, że trochę zmieniły się realia i w pewnym sensie przy podjęciu decyzji o zakupie, nie zrozumiałem, za co tak naprawdę kocha się konsole przenośne. Już nie jeżdżę do dziadków ani na kolonie, żeby sprzęt przenośny był mi naprawdę potrzebny. Obecnie przez większość czasu po prostu siedzę w domu, co nie stwarza okazji, aby po tego rodzaju urządzenie sięgnąć.

Używałem go przede wszystkim, leżąc na kanapie w salonie, ale mam przecież przynajmniej 5 innych konsol stacjonarnych oraz mocny komputer do gier. Nie potrzeba było dużo czasu, żebym zdał sobie sprawę z tego, że nie mam ani jednego powodu, aby faktycznie ze Steam Deck korzystać. I dla mnie to był największy problem tego sprzętu, który naturalnie nie wynikał z niego samego. Zauważyłem, że często zaczynałem na nim grać tylko dlatego, aby niejako sam przed sobą usprawiedliwić ten zakup.

Do tego doszedł niestety fakt, że Steam Deck to nie jest zbyt wygodna konsola na dłuższe sesje. Ogrywając jedną z modyfikacji do Gothica, która była przygodą na przynajmniej kilkadziesiąt godzin, zauważyłem, że trzymanie tak wielkiego i ciężkiego sprzętu przez więcej niż dwie godziny daje się we znaki. Naturalnie przy kontrolerze, czy po prostu klawiaturze i myszce takie trudności nie występują.

Zacząłem zastępować komputer stacjonarny Steam Deckiem i był to ślepy zaułek. Ten sprzęt po prostu nie sprawi, że odrzucicie stacjonarkę czy prawdziwą konsolę. Nie można się oszukiwać, że jest to idealny substytut dla tych urządzeń, ponieważ tak po prostu nie jest. Deck jest przenośny, ale jest to okupione pewnymi wadami, które w podróży są oczywiste i jak najbardziej do zaakceptowania, ale w domu mamy przecież urządzenia, które owych problemów nie mają.

SteamOS to system, który można pokochać, ale również znienawidzić

Steam Deck jest oparty o autorski system SteamOS, który paradoksalnie jest jego największą zaletą, jak i jego największą wadą. Widać, że Valve stara się dopracować go do perfekcji, ale idzie im to strasznie opornie i szczerze mówiąc właśnie z powodów systemowych, przeszedłem z Steam Deckiem istną drogę przez piekło. Począwszy od licznych bugów, kończąc nawet na notorycznym wysypywaniu się systemu, a uwierzcie mi, że jest to jedynie czubek góry lodowej.

Co zabawne skontaktowałem się ze znajomym, który miał znacznie wcześniej ten sprzęt i u niego żadne problemy nie występują. To jednak jedynie potwierdza tezę, że SteamOS jest dziurawy jak ser szwajcarski i jestem przekonany, że ten twór od Valve powinien być jeszcze w becie. W takim stanie nie powinien on trafić do klienta końcowego. Ba! Tak jak wam mówiłem, sprzedałem Steam Decka i już pierwszego dnia po odebraniu paczki napisał do mnie kupujący, że po restarcie konsoli do ustawień fabrycznych wyskoczył mu błąd krytyczny i absolutnie nic nie może z nią teraz zrobić. Brawo Valve! Tak się powinno robić oprogramowanie.

Pomimo tych wszystkich nieznośnych wad, muszę stwierdzić, że polubiłem SteamOS i trzeba przyznać, że widać, iż wiele osób wkładało tutaj sporo serca. Z pewnością trzeba zespołowi oddać to, że tchnęli w Linuxa życie i teraz dzięki Protonowi, uruchamianie gier oraz innych Windowsowych aplikacji jest zdecydowanie prostsze. Ponadto jest to jedyny system, który umożliwia pełną nawigację za pomocą kontrolera. Nie potrzebna jest tutaj w ogóle klawiatura oraz myszka i choć niektóre decyzje są dość dziwne, to końcowo trzeba przyznać, że SteamOS jest wyjątkowy i sprawdza się na Steam Deck. Gdyby tylko usunąć z niego te dziesiątki błędów, to byłoby naprawdę świetnie.

Steam Deck jest dość mocny, ale osobiście czekam na więcej

Zapewne jest to dość niepopularna opinia, ale jak dla mnie Steam Deck był już odrobinę przestarzały w dniu debiutu, ale wszyscy zachwycają się do dzisiaj, ponieważ Switch nie jest nawet w ułamku procenta tak potężny. Nie zmienia to jednak tego, że jest mnóstwo rzeczy, do których mogę się przyczepić i mocno liczę na to, że w drugiej odsłonie tego sprzętu wszystko zostanie poprawione.

Nie zamierzam was zanudzać specyfikacją, więc powiem tylko tyle, że Steam Deck radzi sobie z nowymi grami AAA, jeśli przymkniemy trochę oczy i jesteśmy naprawdę tolerancyjni. Wszystkie ustawienia graficzne od razu idą na minimum, natywna rozdzielczość i tak jest śmiesznie niska i wówczas da się nawet w coś pograć, choć mnie to nie zachwyca. Szkoda, że Valve nie postanowiło zastosować tutaj mobilnego Ryzena z serii 6000, który posiada zintegrowaną grafikę RX 680M. On również nie jest tytanem wydajności i do dedykowanych układów jest mu bardzo daleko, ale radzi sobie znacznie lepiej w bardziej skomplikowanych grach i czyniłby Steam Deck urządzeniem bardziej przyszłościowym.

Nie sama wydajność jest jednak największym problemem w przypadku tego sprzętu. Muszę przyznać, że jestem ogromnie rozczarowany ekranem. Już pomińmy kwestię rozdzielczości, ponieważ 800p na 7-calowym panelu nie wygląda tak źle, ale same jego parametry są raczej typowe dla smartfona z niższej półki. Kolory czy kąty widzenia nie są po prostu jego mocną stroną, a ogromne ramki wokół ekranu pasują do sprzętu sprzed 5 lat, a nie obecnej nowinki technologicznej. Ja wiem, że wraz z pozbyciem się tych wad wzrosłaby cena sprzętu, ale te cięcia budżetowe są dla mnie trudne do zaakceptowania.

Valve ma jeszcze sporo do poprawy…

Steam Deck przypomina mi bardziej urządzenie koncepcyjne niż gotowy produkt dla mas. Nie ma się co oszukiwać — sporo tu jest jeszcze do poprawy i producent będzie musiał jeszcze nad tym trochę posiedzieć. Nie jest tragicznie, ten sprzęt naprawdę jest świetny i konkretnym ludziom jest w stanie dostarczyć mnóstwo zabawy, ale trudno jest się oprzeć wrażeniu, że sam jego zamysł był zdecydowanie lepszy, niż finalny produkt.

Na pierwszy rzut oka trudno jest się tutaj do czegoś doczepić, w szczególności, że Steam Deck nie kosztuje góry złota i jest rozsądnie wyceniony. Wystarczy jednak obcować z nim trochę dłużej, aby zdać sobie sprawę z faktu, że wad jest tutaj naprawdę dużo. Z tego powodu czekam bardzo na dwójkę, która jestem pewny, że się pojawi. Steam Deck w końcu sprzedał się już w liczbie ponad miliona egzemplarzy i niby nie jest to imponujący wynik, ale przypominam, że jest on sprzedawany tylko poprzez Steam, a ponadto Valve bardzo długo borykało się z problemami produkcyjnymi.

Co bym chciał zobaczyć w dwójce? Lista jest długa, ale zadowoliłaby mnie lepsza wydajność, większy i bardziej jakościowy ekran, wydajniejszy układ chłodzenia, poprawione oprogramowanie i delikatna miniaturyzacja tego sprzętu. Tych rzeczy brakuje mi najbardziej i dopiero wówczas będę mógł nazwać Steam Deck w pełni kompletnym. Na razie wiele tutaj niedociągnięć, ale jak na pierwszy tego rodzaju sprzęt to trzeba przyznać, że jest nieźle. Osobiście będę bardzo ciepło wspominać swoją przygodę z tą kieszonsolką, ale jestem przekonany, że nie będę za nią tęsknić. To nie jest sprzęt dla mnie i uświadomiłem to sobie dopiero po kilku tygodniach.

Oczywiście kupię dwójkę, ale nie z potrzeby jej posiadania, a raczej z czystej ciekawości i pragnienia obcowania z nowinkami technologicznymi. Trzymam kciuki za Valve, ponieważ Steam Deck może okazać się pierwszym produktem firmy, który końcowo nie okaże się totalną klapą.

Motyw