Drony w materiale TVP

TVP pokazało materiał o dronach podwodnych. To jeden z największych absurdów w historii telewizji

5 minut czytania
Komentarze

Różne rzeczy widywaliśmy już w sieci, różne zaskoczenia czekały nas także w samej telewizji, zwłaszcza w TVP… Ale na taką dawkę absurdu chyba nikt nie był gotowy. Zwłaszcza jeżeli ma jakiekolwiek pojęcie o nowych technologiach i chociażby podstawach fizyki. Najwyraźniej te dwa określenia nie pasują jednak do pracowników z Woronicza, którzy pokazali w ostatnim czasie materiał tłumaczący widzom zawiłości eksplozji, do jakich doszło przy rurociągach Nord Stream. Wizualizacja, jaka została zaprezentowana w paśmie informacyjnym, wprawdzie mogłaby wywoływać salwy śmiechu… gdyby nie fakt, że na podobne „efekty specjalne” idą pieniądze z naszych podatków.

TVP o tym, kto stoi za eksplozją Nord Stream

Zanim jednak o samych dronach i tym, jak przedstawiło je TVP, kilka słów zarysowujących kontekst. Pod koniec września, dokładnie w tym samym dniu, kiedy uruchomiono kluczowy dla Polski Baltic Pipe, doszło do kilku eksplozji przy innych rurociągach gazowych – Nord Stream 1 i Nord Stream 2. Choć łącząca Rosję z Europą infrastruktura energetyczna ze zrozumiałych względów nie działa ostatnio, tak jak dawniej, jej nagłe uszkodzenie całkowicie wyklucza ją z jakiegokolwiek użytku – zarówno teraz, jak i w przyszłości. To doprowadziło do poważnych zawirowań na rynku, który gwałtownie zareagował na nową perspektywę – ceny gazu ziemnego skoczyły z dnia na dzień z 796 do 894 złotych. Choć Polska teoretycznie na uszkodzeniu Nord Stream bezpośrednio więc nie traci, tak podwyżki cen surowca dotknął nas bardzo boleśnie. Więcej o konsekwencjach pisaliśmy w osobnym materiale.

Naturalnie pojawiły się pytania o to, kto stał za eksplozjami – i choć nie znamy na to, póki co, odpowiedzi (a być może nigdy jej nie poznamy), kilka hipotez wydaje się bardziej prawdopodobnych niż pozostałe. Jedną z wiodących, jest sabotaż ze strony Rosji, która w ten sposób miałaby zyskać „dyplomatyczną” wymówkę do zaprzestania dostaw gazu do Niemiec, tym samym wywierając na Europę większą presję w sprawie jej wsparcia dla Ukrainy. Scenariusz ten szerzej omawiały czołowe europejskie media, takie jak Der Spiegel czy chociażby The Times… a TVP postanowiło tę wersję wydarzeń dodatkowo zwizualizować. Według polskiej stacji Rosjanie użyli łodzi podwodnej oraz dronów do dostania się w okolice miejsca eksplozji i zdalnie zdetonowali tam ładunki. Brzmi realistycznie, prawda? Niestety sposób, w jaki telewizja publiczna zaprezentowała to na filmie, jasno wskazuje na to, że z prawami fizyki i podstawową wiedzą technologiczną są mocno na bakier.

Obejrzyjcie to zresztą sami.

Dron podwodny wygląda całkowicie inaczej niż w materiale TVP

Już na pierwszy rzut oka, o palpitacje serca przyprawia fakt, iż zaprezentowane drony, przypominające najpowszechniejsze modele od DJI… latają pod wodą. Małe wirniki, które służą do unoszenia w powietrzu, w oczywisty sposób nie mają prawa pozwalać na przemieszczanie się w morskich odmętach w ten sam sposób, zwłaszcza na takich głębokościach. Twórcy materiału najwyraźniej uznali jednak, że dron to dron… i po co czymś więcej się przejmować? Niestety, na ich nieszczęście, drony wodne to całkowicie inne urządzenia, które wyglądają w większości przypadków tak:

mat. prasowe/Geneinno T1

W przypadku jednostek o zastosowaniu czysto wojskowym, drony podwodne z kolei prezentują się zazwyczaj w ten sposób:

mat. prasowe/Solocum

Jasne, pewne podobieństwa miejscami widać (zwłaszcza gdy zmrużymy oczy…), ale aby nie popełnić tak koszmarnej gafy, jaką popełniło TVP, wystarczy około 2-sekundowy research w wyszukiwarce Google. Niestety, najwyraźniej to pracowników telewizji publicznej przerosło.

Kilka lat temu pracowano wprawdzie nad hybrydowymi dronami, które potrafią zarówno latać, jak i przemieszczać się pod wodą z wykorzystaniem tych samych wirników, ale jak nietrudno się domyślić — ich zastosowanie było bardzo ograniczone, a sam projekt nie nadawał się do niczego więcej poza ciekawostkowymi prezentacjami. Choć dopuszczam do siebie myśl, że sprawcy ataku na Nord Stream dysponowali technologią, o której nie mamy pojęcia… Jest to jednocześnie bardzo mało prawdopodobne, aby ktoś inwestował w tak mało efektywne rozwiązania, zwłaszcza gdy istnieje technologia o wiele lepiej pasująca do tego typu akcji specjalnych.

Materiał TVP a podwodne eksplozje

Przyjmijmy jednak, że to wpadka, którą jesteśmy w stanie jakoś wybaczyć. Problem w tym, że nie jest ona jedyna. Otóż drony na filmie, w chwilę po dotarciu do wyznaczonego punktu, eksplodują w pokaźnej kuli ognia. Ekran wiele zniesie, ale w sytuacji, w której całkowicie ignorujemy prawa fizyki, każdemu powinna się zapalić czerwona lampka. Jak widać – w TVP albo ktoś ją zwyczajnie zdemontował, albo świadomie to ignoruje w nadziei, że większość widzów i tak nie zwróci na to uwagi. Dla tych z was, którzy zastanawiają się, na czym polega „przeoczenie” – krótkie przypomnienie z lekcji fizyki. Ogień nie zachowuje się pod wodą w taki sam sposób, jak na powierzchni. O ile sama eksplozja jest jak najbardziej możliwa, od strony wizualnej jest ona całkowitym przeciwieństwem tego, co zaprezentowało TVP. Nie ma tu żadnej kuli ognia, szalejących płomieni, ani powiewów wiatru. W rzeczywistości podwodne eksplozje prezentują się w następujący sposób:

Co jednak ciekawe, absurdalny pod każdym względem materiał o podwodnych dronach, został wykorzystany… także we francuskiej telewizji Info France 2.

To budzi pewne pytania w kwestii autorstwa samego materiału, ale biorąc pod uwagę, że został on wyemitowany w TVP kilkadziesiąt godzin wcześniej – o wiele bardziej prawdopodobne jest to, że to polska telewizja przyłożyła rękę do powstania wideo. Możliwym scenariuszem jest także to, że materiał stworzył ktoś inny, a TVP i Info France 2„tylko” zakupiły do niego prawa… choć to wcale nie świadczyłoby lepiej o ich kompetencjach. Zwłaszcza, że w przypadku polskiej telewizji publicznej, na jej działalność idą naprawdę grube pieniądze – nie tylko z abonamentu (który ostatnio podrożał), ale także z uchwalanego przez sejm i prezydenta dotacji w wysokości dwóch miliardów złotych rocznie.

Motyw