Najtańsze ogrzewanie domu

Eksplozja Nord Stream 1 i 2. Wyjaśniamy, co tak naprawdę oznacza to dla Polaków

3 minuty czytania
Komentarze

To, że mowa tu o celowej ingerencji człowieka nie ulega wątpliwości. Władze wielu państw, są przekonane, że nie jest to wypadek, ani działanie sił natury. Oficjalnie jednak nie wiadomo, co stoi za tym atakiem. Nieoficjalnie raczej większość z nas ma swojego kandydata, który mógłby zrobić coś takiego. Nie skupiajmy się jednak na domniemaniu tego, kto za tym stoi, a na tym, co eksplozja Nord Stream dla nas oznacza, jako Polaków.

Eksplozja Nord Stream – konsekwencje dla nas

Mogłoby się wydawać, że nie powinno to się odbić negatywnie dla Polski. W końcu i tak nie bierzemy gazu z Nord Stream. Reszta Europy również z powodu awarii, która miała unieruchomić gazociąg wiele tygodni temu i której nie da się naprawić, bo Rosja nie chciała przyjąć od Niemców wymaganych części, które są objęte sankcjami. Czy to więc oznacza, że rura wybuchła, ale nas to nie dotyczy? Niestety, ale nie.

Eksplozja Nord Stream – jej widoczne konsekwencje

Zacznijmy jednak od dobrych wieści: obawy co do zatrucia środowiska wodnego są w większości bezzasadne. Metan nie jest w stanie skazić wody, więc obszar jego oddziaływania ogranicza się jedynie do kilometra kwadratowego nad uszkodzonym rurociągiem. Nie ma więc ryzyka, że w Bałtyku dojdzie do podobnego scenariusza, jaki miał miejsce w Odrze. Eksplozja Nord Stream to nie katastrofa ekologiczna. 

Zła wiadomość jest taka, że ceny gazu oszalały. Jak podaje Buisness Insider ceny surowca na giełdzie w ciągu dwóch dni od wydarzenia wzrosły o ponad 13 procent i wiele wskazuje na to, że to nie koniec szaleństw. Jak to możliwe, skoro ten gaz i tak tylko zalegał w rurach i nie był pompowany do Europy? No cóż, wszystko dlatego, że docelowo mógł do niej trafić. A teraz już z pewnością się to nie stanie. 

Otóż po zniszczeniu rurociągu, a dokładniej 3 z 4 nitek nic już nimi nie popłynie. Eksplozja Nord Stream jest jak ostateczny wyrok. Wcześniej była szansa, że Rosja ogłosi naprawienie uszkodzenia, a sankcje zostaną zdjęte. Europejskie rynki czekały na rosyjski gaz. Teraz kiedy wiadomo, że ten się nie pojawi, ceny surowca z innych źródeł wystrzeliły w górę, ponieważ nie ma szans na dostawy z Rosji. 

A to oznacza jedno: będzie drożej. Teoretycznie osoby, które tylko gotują na gazie, nie oberwą po kieszeniach aż tak mocno. W dużo gorszej sytuacji są ci, którzy mają gazowe podgrzewacze wody, natomiast dla osób z ogrzewaniem gazowym to istna tragedia. Wciąż jednak mają czas na montaż pompy ciepła. Oczywiście, o ile nie zabraknie prądu. Prawda jest jednak o wiele gorsza. Droższy gaz to także droższa energia elektryczna, a w przyszłym sezonie kolejny, znaczny wzrost cen nawozów, a co za tym idzie żywności. Pozostaje mieć nadzieję, że po początkowym szoku cena surowca spadnie, jednak raczej nie będzie to już poziom sprzed eksplozji Nord Stream.

Źródło: Buisness Insider 

Motyw