Seria RTX 4000 budzi skrajne emocje. Nvidia zgotowała nam cenowe piekło [OPINIA]

8 minut czytania
Komentarze

Jesteśmy świeżo po prezentacji i ostatnich konferencjach prasowych dotyczących kart RTX 4000 i przyznaję… że mam bardzo mieszane odczucia. Jako wielki entuzjasta technologii, po raz pierwszy czuję się autentycznie rozdarty. Wiem jednak jedno — seria RTX 4000 stała się jednym z najbardziej rozdmuchanych produktów ostatniego czasu i tu pojawia się jedno istotne pytanie. Czy to rozdmuchanie nie odbije się Nvidii czkawką? Wiemy, że już teraz zainteresowanie podzespołami spada, a przyszłość rynku nie rysuje się w przesadnie kolorowych barwach. Zapraszam na garść moich przemyśleń dotyczących nowych RTX-ów.

RTX 4000 – ceny są koszmarne…

Nvidia w teorii naobiecywała nam ogromny przeskok wydajnościowy, względem serii RTX 3000. Chwaliła się licznymi wykresami, znacznymi wzrostami w grach, które są dostosowane do nowej architektury, ale w sumie co z tego? Potwierdza się to, co mówiłem w jednym z moich ostatnich artykułów – komputery zmierzają w stronę prawdziwych entuzjastów i ludzi, którym nie szkoda, jest wydać kilka tysięcy złotych na zwykłą zachciankę. Wiedziałem, że seria RTX 4000 będzie droższa. Mierzymy się w końcu z globalną inflacją, licznymi problemami gospodarczymi a producenci przerzucają koszty tych problemów na konsumentów. Jest to w 100% zrozumiałe. Nvidia natomiast mocno się w tym wszystkim zatraciła…

Tak w teorii prezentuje się wzrost wydajności.

Przede wszystkim wzrost cen wynika z tego, że Nvidia nadal żyje trochę w swoim kolorowym świecie bycia monopolistą na rynku GPU. Nie ma się co oszukiwać, AMD robi bardzo dobrą robotę, ale kilka nietrafionych decyzji z przeszłości oraz wpadek nadal się za nimi ciągnie. Wydając niedopracowane sterowniki oraz parę bubli, do dziś ponoszą tego konsekwencje. Od pewnego momentu, to właśnie Nvidia kojarzy nam się ze względną bezproblemowością i to karty zielonych wybierane są znacznie częściej.

To doprowadziło do tego, że obecnie zieloni czują się po prostu bezpieczni i stwierdzili, że przecież ich koszmarnie drogie karty i tak się sprzedadzą. Do pewnego poczucia bezkarności doszedł również boom na kryptowaluty, gdzie Nvidia pozbywała się wówczas każdej karty, jaką tylko wyprodukowała. Firma nie rozumie natomiast, że kryzys, choć częściowo się skończył, a główną klientelę stanowią gracze, nie górnicy. Widać, że Nvidii na pewno bardzo by były na rękę kolejne ogromne wzrosty kursy kryptowalut, ale taka zmiana odbiorców, to droga w jedną stronę i bardzo się zastanawiam, czy Ada Lovelace nie jest pierwszym, dużym krokiem do odwrócenia się graczy od Nvidii? Niestety na to wygląda… Ale problem jest znacznie szerszy.

Przejawów nadmiernej chciwości firmy przede wszystkim dopatrywałbym się w niemal całkowitym porzuceniu segmentu tańszych kart graficznych. Przy serii RTX 3000, takim wstępem był RTX 3060, który obecnie kosztuje u nas około 2000 zł. 3050 pominę i skwituje milczeniem, ponieważ jest, to karta tak zła, że nie ma co jej w ogóle brać pod uwagę. Widać po prostu, że Nvidia sukcesywnie pompuje w rynek produkty, na których marża jest zdecydowanie największa i dobrowolnie oddaje tani segment GPU w ręce AMD, które to przecież gospodaruje ten obszar swoim coraz lepszym APU.

RTX 4000 DLSS 3.0

Co zatem macie teraz zrobić, jeśli wstrzymywaliście się z zakupem karty graficznej do prezentacji nowości? Po prostu kupić Ampere lub RDNA2! Fakt, że Nvidia zaprezentowała słabszy model RTX-a 4080, który jest tak naprawdę inną kartą, czyli RTX-em 4070 oznacza, że Ampere nadal zalega na półkach i Nvidia musi się pozbyć starszych modeli. Chciałbym tylko zauważyć, że słabszy RTX 3080 startuje od 5299 zł. W zdecydowanie niższej cenie kupicie flagowca od AMD, czyli RX 6900 XT, który spodziewam się, że w standardowej rasteryzacji nadal będzie po prostu lepszy, a przy tym będzie tańszy. Nie kupujmy kart z serii 4000, to będziemy mogli mieć nadzieję, że Nvidia otrząśnie się i będziemy mogli liczyć na obniżki cenowe, albo chociaż lepszą wycenę przyszłych kart.

Rozwój ray tracingu głównym celem serii RTX 4000. Czy to szansa dla AMD?

Oglądając liczne konferencje, nie opuszczało mnie wrażenie, że przedstawiciele Nvidii zupełnie pominęli aspekt standardowej rasteryzacji. Mówiło się dużo o nowej technologii, o nowym DLSS 3.0, o którym zresztą zaraz trochę pogadamy, o nawet czterokrotnej poprawie wydajności w ray tracingu. Jasne, ray tracing jest świetną technologią, a sama Nvidia na chwilę obecną jest wręcz w tej kwestii monopolistą, natomiast czy to graczy aż tak bardzo interesuje?

To głównie stąd wynikają moje liczne obawy dotyczące serii RTX 4000. Bardzo dużo mówiło się o wydajności z DLSS 3.0, o wydajności w ray tracingu, ale czyżby Nvidia przy okazji prezentacji architektury Ada Lovelace nie miała się czym popisać w kontekście czystej wydajności? Teoretycznie karty z nowej serii mają być dwukrotnie szybsze od poprzedniczek.

To i tak bardzo dobrze, ale Nvidia nie zaszczyciła tego większym komentarzem, a zaprezentowane dane były MOCNO wybiórcze. Jasne korporacje wybierają zawsze to, co pozwala pokazać się w jak najlepszym świetle, ale nie zdziwiłbym się, gdyby ten dwukrotny wzrost mielibyśmy ujrzeć tylko w nielicznych, konkretnych tytułach. Nie wiem czemu, ale żyję w przeświadczeniu, że jeśli o czymś się nie mówi zbyt wiele, to nie ma się czym chwalić. Oby w tym przypadku tak nie było…

Wiem, że Nvidia jest powszechnie kochana przez zapaleńców komputerów, ale to właśnie ta standardowa rasteryzacja i mocno kontrowersyjne ceny będą największą szansą dla AMD. RDNA2 pokazało, że potrafi być dużo tańsze od RTX 3000, jednocześnie będąc lepsze właśnie w standardowej rasteryzacji. AMD co prawda nie ma tak dopracowanej technologii, ale powoli zmierza we właściwym kierunku. FSR jeszcze raczkuje, a sterowniki są poprawiane, do ideału jest im wciąż daleko, ale widać, że wyznaczono sobie cel, do którego czerwoni konsekwentnie dążą.

RX-y z serii 7000 mogą porządnie namieszać w sprzedaży Nvidii, ponieważ nie ma się co oszukiwać — jest po prostu drogo, a Nvidia pompuje mnóstwo swoich sił w ray tracing, który nie do końca wszystkich interesuje. W tym mnie, ponieważ dobrze zaimplementowane SSR wystarczająco cieszy moje oko i nie potrzebuję dodatkowych wodotrysków.

RTX 4000 może okazać się rewolucją… albo totalną klapą

Wiemy już, że seria RTX 4000 będzie bardzo droga, jesteśmy praktycznie pewni, że Nvidia odpuszcza segment tanich kart graficznych na rzecz średniej i wyższej półki, stawiając jednocześnie na wciąż „elitarny” ray tracing oraz nowego DLSS. Czy taki kierunek, ma sens? Czy powolne pozycjonowanie się jako „Apple rynku kart graficznych” może się sprawdzić? Jeszcze do niedawna odpowiedź mogła być dwuznaczna, ale w obecnych warunkach… Cóż, uważam, że to nie do końca słuszny kierunek. Dlaczego? Ponieważ każdy dzień przynosi coraz gorsze wieści, jeśli chodzi o gospodarkę światową. Ludzie coraz bardziej ściskają się za portfel i odmawiają sobie wielu zachcianek, co do których — nie ukrywajmy — karty graficzne się zaliczają. Nie tylko u nas — w Polsce, ale także praktycznie na całym świecie.

Nie łudziłem się, iż Nvidia „da po hamulcach” na całego, ale liczyłem, chociaż, że w obliczu globalnej recesji ich nowe karty zachowają odpowiedni balans. Tak się jednak nie dzieje…

Widać, że zieloni targetują się na elitę w kwestii podzespołów komputerowych. Ludzi, którzy zawsze muszą mieć, to co najlepsze oraz profesjonalistów, którym nowa karta graficzna zawsze się zwraca. O RTX 4060 oraz 4070 nie wiemy jeszcze zupełnie nic, ale możemy przecież być pewni, że firma nie zawróci nagle z obranego przez siebie kursu jeszcze przy serii 3000. Innymi słowy — będzie drożej, choć miejscami absurdalnie wysokie ceny w Polsce, to akurat nie wina Nvidii. Cieszy fakt, że w tym wszystkim istnieje promyk nadziei w postaci konkurencji, ponieważ już od dawna uważam, że ktoś musi przytemperować delikatnie zielonych. AMD może teraz naprawdę ostro zagrać ceną i patrzeć jak długo przywiązanie fanów do marki wytrzyma. Miejmy nadzieję, że tak właśnie się stanie!

Na tę chwilę przede wszystkim polecałbym wszystkim wstrzymać się z zakupem. Jeśli was stać na nowe karty mimo szalejącej inflacji, to naprawdę super. Cieszę się, że radzicie sobie tak dobrze, ale nie wierzyłbym ślepo w zapewnienia Nvidii co do wydajności tych kart. Na papierze Intel ARC również brylował i miał być w porządku, a wyszło, jak wyszło. Poczekajmy na pierwsze testy i obiektywną weryfikację. Zobaczmy wyniki w mniej kontrolowanym środowisku i w końcu poczekajmy na nowe karty od AMD, bo to właśnie wtedy zacznie się prawdziwa rywalizacja. Nie wykluczam, że karty z serii RTX 4000 będą po prostu świetne i będą w 100% usprawiedliwiać nawet tak koszmarnie wysoką cenę.

Motyw