maska 1994 film jim carrey 30 lat

Maska z Jimem Carreyem ma już 30 lat. I nadal wygląda lepiej niż niejeden obecny blockbuster

10 minut czytania
Komentarze

„Niech mnie ktoś zatrzyma!”. Do serwisu Netflix trafił właśnie film Maska z 1994 roku. Jednak nie dlatego powstał ten tekst. Nawet też nie do końca dlatego, że przy okazji mija 30 lat od jego światowej premiery. Przede wszystkim Maska to film, który zaskakująco prawie wcale się nie zestarzał i spokojnie mógłby konkurować z dzisiejszymi hitami kinowymi. I pewnie wyszedłby z tych starć zwycięsko.

Maska – o czym opowiada ta szalona komedia z Jimem Carreyem?

maska film 1994 jim carrrey
Fot. New Line Cinema / materiały prasowe

Dla tych, którzy dotąd jakimś cudem nie oglądali Maski i nawet nie słyszeli o tym filmie, pokrótce streszczę fabułę. Ci, którzy znają film, mogą spokojnie przejść do kolejnego akapitu. Tak więc Maska opowiada historię samotnego, miłego faceta o imieniu Stanley Ipkiss (Jim Carrey), który w dni powszednie pracuje w lokalnym banku, użerając się z niemiłym szefem. Większość wolnego czasu spędza w domu z ukochanym pieskiem Milo i próbuje uniknąć gniewu swojej nieznośnej gospodyni.

Pewnego dnia Stanley natrafia przypadkowo na drewnianą maskę unoszącą się w wodzie. Z początku, patrząc z oddali, myśli, że to tonący człowiek i rzuca się na ratunek, ale okazuje się, że to tylko dziwna maska. Postanawia zabrać ją do domu i tam przymierza ją do twarzy. Wskutek tego jego osobowość przejmuje tajemnicza istota z nadprzyrodzonymi mocami.

Stanley jest zdumiony tym, że nałożenie maski daje mu nadludzką siłę i możliwość zrobienia niemal wszystkiego, co tylko sobie wyobraża, nie wspominając o odporności na kule i inne niebezpieczeństwa. Kiedy jednak Maska wejdzie w drogę lokalnemu mafiozie, sprawy zaczną się komplikować.

Maska ma już 30 lat, czyli czuję się staro, ale film się nie zestarzał.

W 2024 roku 30. rocznicę premiery obchodzi dużo filmów, które sprawiają, że czuję się staro. Chociażby Skazani na Shawshank, Król lew, Pulp Fiction czy Forrest Gump, ale chyba żaden z nich nie robi dziś takiego wrażenia jak Maska. Głównie chodzi mi tu o humor oraz przede wszystkim znakomite efekty CGI. W 1994 roku efekty wizualne w Masce powodowały opad szczęki. I jeszcze przez długie lata niewiele filmów mogło się z nimi równać.

maska film 1994 jim carrrey netflix
Fot. New Line Cinema / materiały prasowe

Oczywiście dziś, gdy oglądamy ten film w HD (wersja 4K jest [jeszcze] niedostępna, mam nadzieję, że to się zmieni), to można dojrzeć pewne niedoskonałości efektów komputerowych, nie wszystkie wyglądają tak dobrze, jak powinny, ale dla mnie to wcale nie jest wada.

Nawet gdyby ten film powstał w 2024 roku, to wolałbym, by CGI zachowało jakość z 1994. Efekty w Masce są po trosze realistyczne, po trosze kreskówkowe i o to właśnie chodziło. Cały film przecież jest istną kreskówką, tyle że w wersji aktorskiej fabularnej produkcji. I w tym podgatunku jest niemalże arcydziełem.

Trailer filmu Maska z 1994 roku.

Co ciekawe Maska jest luźno oparta nie na kreskówce, a na serii komiksowej. Co jeszcze ciekawsze komiksowa Maska była o wiele bardziej mroczna i brutalna niż to, co zobaczyliśmy w wersji filmowej. Co tylko dowodzi, że nie zawsze dosłowne adaptacje komiksów są jedyną dobrą drogą. Podobnie jak to, że trzeba zachować brutalność z pierwowzoru i zrobić film z kategorią „R” (czyli skierowanego do dorosłego widza), by stworzyć udane dzieło.

Twórcy Maski zastosowali tu identyczne podejście co autorzy animowanej adaptacji komiksu „Wojownicze Żółwie Ninja”, tworząc z niezależnego, satyrycznego, ale i mrocznego komiksu wersję skierowaną do młodego widza, która stała się dzięki temu światowym fenomenem popkultury.

Maska nie zyskała aż takiego statusu, ale był to światowy przebój kinowy (a później także hit kina domowego oraz przebój w telewizji). Przy budżecie wynoszącym około 20 mln dol. Maska zarobiła globalnie ponad 350 mln dol. Przy dzisiejszych cenach biletów film ten miałby na koncie trochę ponad 900 mln dol. Moim zdaniem, gdyby miał on premierę dziś to spokojnie zarobiłby nawet więcej.

Przeczytaj także: Jim Carrey przechodzi na emeryturę. Wybieramy jego najlepsze filmy.

Siłą tego filmu jest to, jak bardzo jest on uniwersalny. Maska nie jest produkcją, która jest zwierciadłem ery, w której powstała. Gdyby ten film powstał dziś, byłby dla każdego tak samo interesujący, zrozumiały i zachwycający jak to miało miejsce w 1994 roku. I tak samo by było, gdyby powstał w 1964 roku.

To jeden z idealnie wymierzonych i uszytych na miarę masowej widowni filmów rozrywkowych, które nie tracą nic ze swojej świeżości po latach. Co jest samo w sobie nie lada wyczynem. Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze filmy, z których niemała ilość już po kilku latach (a niektóre nawet po roku) zaczynają trącić myszką i przestają kogokolwiek interesować.

Wszyscy zachwycaliśmy się MCU, ale teraz, z perspektywy czasu, wyraźnie widać, że większość z tych wszystkich filmów składających się na uniwersum Marvela nie ma za dużego potencjału powtórnego oglądania. Na ponad 30 produkcji powiedziałbym, że po ponad dekadzie ciągle bronią się pierwszy Iron Man, obie części Kapitana Ameryki, pierwsi Strażnicy Galaktyki i trzy części Avengersów. I to w sumie tyle.

Także mając nawet sprawdzoną formułę, pokazuje to, jak trudno jest zrobić film rozrywkowy, który przetrwa próbę czasu. Maska tę próbę przetrwała i przetrwa przez kolejne dekady naprzód.

Maska, czyli tour de force Jima Carreya.

maska jim carrey 1994
Fot. New Line Cinema / materiały prasowe

Ten film jest chwilami szalony w najlepszym tego słowa znaczeniu. Dziś o wiele bardziej niż w latach 90. widać, jak bardzo była to zwariowana produkcja, choć trochę też dlatego, że Hollywood z jakiegoś powodu przestało w pewnym momencie robić komedie (nie licząc oczywiście komedii romantycznych, choć i nawet one są rzadkością ostatnio). Bo Maska to w dużej mierze komedia i to bazująca na unikalnym talencie Jima „Gumowa Twarz” Carreya. Carrey jest w tym filmie niesamowity.

Ponoć spece od efektów specjalnych mogli oszczędzić producentom trochę pieniędzy, gdyż wiele grymasów Maski, które w normalnych warunkach byłyby animowane komputerowo, Carrey wykonywał naprawdę za pomocą swojej gumowej mimiki.

Są w Masce sceny, które po dziś dzień sprawiają, że chce mi się je oglądać i nadal wyglądają szalenie atrakcyjnie. A widziałem już naprawdę mnóstwo filmów, do tego obecne nadmierne wykorzystanie CGI zwyczajnie mnie nudzi, a z jakiegoś powodu wizualne triki pokazane w Masce nadal mnie fascynują. Pewnie część tego stanowi nostalgia, nie ukrywam bowiem, że Maska to jeden z ulubionych filmów mojego dzieciństwa.

Niemniej na pewno nie jest to tylko nostalgia. Efekty CGI są tu po prostu nie tylko nowatorskie jak na swoje czasy, ale i równie szalone, jak sam film, co też niestety jest rzadkością w Hollywood. Kiedy bowiem oglądaliście blockbustera z efektami komputerowymi zahaczającymi o absurd? Zresztą ile razy oglądaliście komedię, która wykorzystywała CGI? Można to policzyć na palcach jednej ręki.

Jasne, Maska to też w dużej mierze kino superbohaterskie na dobrą sprawę, ale przy tym także i komedia. Do tego komedia, w której wspomniane wyżej efekty CGI odgrywają istotną rolę.

maska 1994 film
Fot. New Line Cinema / materiały prasowe

Niewiele jest gwiazd kina, z którymi chciałbym się na chwilę zamienić miejscami, natomiast gdybym miał możliwość, to bez wahania bym się zamienił miejscami z Jimem Carreyem w roku 1994. Ależ to musiał być dla niego niesamowity rok!

Był on już wcześniej względnie rozpoznawalną postacią ze względu na niesamowite występy stand-upowe, które rozeszły się sporym echem w całych Stanach, ale w roku 1994 stał się z dnia na dzień megagwiazdą na skalę globalną.

I chyba nadal jest jedynym aktorem w historii kina, który zaliczył tak imponujący debiut w Hollywood oraz dorobił się na start aż trzech superprzebojów w jednym tylko roku. Ace Ventura: Psi detektyw zarobił globalnie ponad 100 mln dol. (przy dzisiejszych cenach biletów byłaby to kwota bliska 300 mln dol). Głupi i głupszy zarobił prawie 250 mln dol. (dziś to byłoby ponad 600 mln dol), a Maska, jak pisałem wyżej ponad 350 mln dol. (i trochę ponad 900 mln dol, gdyby bilety wówczas kosztowały tyle, ile kosztują dziś).

To wszystko filmy z 1994 roku. I każdy z nich wiele by stracił, gdyby Jim Carrey nie był w obsadzie. Właściwie to każdy z nich straciłby sens istnienia. Niemniej chyba to właśnie Maska jest filmem, w którym Jim Carrey był nie tylko idealnym wyborem od strony castingowej, ale był wyborem niezbędnym do tego, by to dzieło mogło mieć taki, a nie inny kształt.

Są takie role, w których możemy sobie wyobrazić innych aktorów, ale jest kilka takich, w których nie ma mowy, by wybór padł na kogoś innego i to oni zaważyli na wielkości tych produkcji. Mógłbym tu wymienić takie przykłady jak Keanu Reeves jako Neo w Matriksie (który tak w ogóle kończy w 2024 roku 25 lat!), Robert Downey Jr. jako Tony Stark, Johnny Depp jako Jack Sparrow (kapitan, oczywiście) czy Ian McKellen jako Gandalf oraz właśnie Jim Carrey jako Maska. W tych przypadkach absolutnie nie wyobrażam sobie kogokolwiek innego. Carrey sprawił, że i tak szybkie i szalone tempo Maski zyskało dodatkowe 30% swojego tempa, energii i szaleństwa.

Przeczytaj także: Obrzydliwie wciągający serial wśród nowości na Netflix.

O tym, jak wyjątkowym filmem jest Maska, najlepiej mówi fakt, że dotąd nie udało się powtórzyć jego sukcesu. Zarówno nie powstał żaden inny film jakkolwiek inspirowany Maską, z równie fantazyjnym i zwariowanym humorem oraz świetną warstwą wizualną, jak i też nie udało się stworzyć drugiej nawet w połowie tak samo udanej Maski.

Oczywiście sequel powstał, ale bez udziału Carreya, który po doświadczeniu z sequelem Ace’a Ventury stwierdził, że powracanie do tych samych postaci nie rozwija go jako aktora, więc z góry było wiadomo, że powtórzyć sukcesu poprzednika się nie uda. Choć chyba nikt się nie spodziewał, że kontynuacja będzie aż tak zła.

Syn Maski powstał aż 11 lat po premierze części pierwszej i uchodzi za jeden z najgorszych filmów wszech czasów, także niech to będzie dla was wystarczającą antyrekomendacją. Po klapie tego filmu zrezygnowano z jakiegokolwiek budowania franczyzy na bazie tego świata i uniwersum. Fanom został jedynie na otarcie łez zaskakująco udany serial animowany z lat 1995–1997.

Z jednej strony szkoda, bo Maska to jeden z nielicznych filmów, którego sequele (oczywiście udane) z chęcią bym obejrzał, z drugiej, wydaje się, że film z 1994 był jednostkowym sukcesem i dobrze, że nikt nie próbuje tego ciągnąć na siłę. A faktem też jest to, że Maska jak mało który znany mi film rozrywkowy ma olbrzymi potencjał do oglądania go w kółko bez poczucia znużenia. Tym bardziej że oprócz fenomenalnej kreacji Carreya na młodą i początkującą wówczas w tym filmie Cameron Diaz mógłbym patrzeć bez końca.

Także pozostaje mi już tylko zaprosić was do oglądania Maski w Netflix.

Cameron diaz maska 1994
Fot. New Line Cinema / materiały prasowe

Zdjęcie otwierające: New Line Cinema / materiały prasowe

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw