Gran Turismo 7 to tytuł, który wkrótce skończy 2 lata. Choć wypuszczona w październiku 2023 r. Forza Motorsport miała zagrozić dziełu Polyphony Digital na rynku zaawansowanych gier wyścigowych, tytuł Xbox Game Studios okazał się wydmuszką przy niezdrowo wypieszczonym hicie na PlayStation 5.
Taka rocznica to oczywiście dobra okazja, by znów napisać parę słów o tych niesamowitych wyścigach z PS5, które pozostają także jedną z najlepszych gier na PlayStation VR2. Szczególnie że te ciągle się rozwijają, w cyklicznych, darmowych aktualizacjach. Przełomową z nich była łatka Spec II, która zmieniła podstawy rozgrywki tak mocno, że znów wciągnąłem się w Gran Turismo 7 na mocne 2 miesiące. Było tak intensywnie, że musiałem na jakiś czas usunąć grę z dysku twardego. W przeciwnym wypadku nie grałbym najpewniej już w nic innego.
Gran Turismo 7 po dwóch latach — Spis treści
Dlaczego aktualizacja Spec II tak mocno namieszała w Gran Turismo 7?
Aktualizacja Spec II debiutowała w listopadzie 2023 r., ale przyniosła do Gran Turismo 7 zmianę, która do dziś rezonuje z aktywnymi graczami tej produkcji. Mowa o cotygodniowych wyzwaniach, których ukończenie zajmuje średnio 2-3 godzinki. Jest to istotny element zabawy, ponieważ zdobywanie środków na nowe samochody jest w tej grze pracochłonne, a nagrody za wykonywanie wyzwań cotygodniowych mocno przyspieszają ten proceder, zachęcając tym samym graczy do częstszego logowania się do Gran Turismo 7.
Największym problemem Gran Turismo 7 (poza ogromnymi cenami samochodów i obecnością mikropłatności w grze za 339 złotych) był fakt, że po ukończeniu testów licencyjnych i głównej ścieżki mistrzostw, nie było zbytnio po co wracać do gry. Wraz z aktualizacją Spec II to oczywiście się zmieniło. Nie tylko przez wyzwania cotygodniowe, ale i dodatkowy zestaw 50 trudniejszych testów na wyścigowe prawo jazdy, pozwalających zarobić dodatkową gotówkę i wygrać unikalne samochody.
Kolejna euforia z Gran Turismo 7 przerodziła się w rutynę
Powyższe jednak sprawiło także, że Gran Turismo 7 stało się świetną grą-usługą, zamieniając się częściowo w regularną, rutynową wręcz pracę. Wiele tygodni w grudniu i styczniu wyglądało u mnie tak, że w weekend siadałem do cotygodniowych wyzwań i przez parę godzinek dokupowałem kilka samochodów do swojej całkiem sporej, wirtualnej kolekcji.
Procederowi pomagał oczywiście niezmiennie genialny model jazdy, który maksymalnie wykorzystuje haptyczne wibracje i adaptacyjne spusty kontrolera Dual Sense, sprawdzającego się równie świetnie jako pad do PC. Bardzo polubiłem przez dwa lata te dłuższe wyścigi, w których należy dobrze rozplanować zużycie paliwa i opon, by jak najrzadziej odwiedzać pit-stop podczas jazdy na torze.
Tylko że nic nie trwa wiecznie i po kilku tygodniach czułem, że potrzebuję odinstalować Gran Turismo 7 z mojej PlayStation 5 (sprawdź tutaj). Podczas weekendowych sesji grania, czułem, że „głupio będzie, jak przegapię wyzwanie tygodniowe”, więc pod koniec już zmuszałem się, żeby jeździć wyścigi ze słabą sztuczną inteligencją, demotywującą bardziej sprawnego gracza do dalszej zabawy. To już miało znamiona pracy, a wiemy, że w graniu nie o to przecież chodzi.
Gry-usługi zawładnęły moim czasem na rozrywkę, ale bawię się świetnie
Podobną rewizję muszę zrobić w stosunku do Fortnite i EA Sports FC 24, aczkolwiek w tych pozycjach dalej odczuwam znacznie więcej frajdy, niż w Gran Turismo 7. Mogę to zawdzięczać z pewnością rozgrywce sieciowej, która jest bardziej ekscytująca niż jeżdżenie w kółko z niedopracowaną sztuczną inteligencją. Gdyby wyzwania tygodniowe skupiły się na wyścigach sieciowych lub jeździe z zaawansowanym modelem sztucznej inteligencji Gran Turismo Sophy, byłoby ciekawiej.
Kiedy następny raz wrócę do Gran Turismo 7? Pewnie przy jakiejś większej aktualizacji lub jak kupię sobie kierownice do gry. To ostatnie zajmie jednak więcej czasu, bo musiałbym mieć dedykowany pokój gracza. A tak, muszę zadowolić się współdzielonym salonem i kącikiem z telewizorem.
Zdjęcie otwierające: Polyphony Digital / materiały prasowe
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.