Goryl z gry Skull Island Rise of Kong

Najgorsza gra 2023 roku? Skull Island Rise of Kong zawstydziło nawet Golluma

4 minuty czytania
Komentarze

Sytuacja z premierą Skull Island Rise of Kong mocno mi przypomina o klasycznym filmie Tommy’ego Wiseau, czyli The Room. Tytuł tak źle wykonany, że aż nieumyślnie zabawny. Choć wywoławcza cena 184,99 złotych nikogo nie bawi, a gracze w opiniach na Steam zieją ogniem, streamerzy bawią się doskonale i czekają na pojawienie się najbardziej ikonicznych błędów podczas rozgrywki. Ja tymczasem się pytam: kto spojrzał na ten tytuł i powiedział, że może być on sprzedawany w tak dużej cenie.

Skull Island Rise of Kong to jedna z najgorszych premier w tym roku

Jedno jest pewne, 2023 rok może zostać zapamiętany jako jeden z najlepszych roczników w historii branży gier (obok takich lat jak 2001, 2007 czy też 2018). Gracze mogą rozkoszować się takimi tytułami jak Marvel’s Spider-Man 2, The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom czy też Starfield (no, powiedzmy….), dlatego też premiera takiego kasztana jak Skull Island Rise of Kong boli jeszcze bardziej.

Naczelnym problemem gry jest jej stosunek jakości do ceny. W standardowym 184,99 złotych (!!!) otrzymujemy tytuł, który można ukończyć w okolicach 2-3 godzin. I niestety, to nie są najlepsze 2-3 godziny, jakie może nam zagwarantować branża gier. Warto też przypomnieć, że pomimo zatrzęsienia świetnych premier, mieliśmy też podobną (i jeszcze droższą dla konsumenta, 199 złotych na PC i 259 złotych na konsolach) wpadkę w postaci The Lord of the Rings: Gollum, które zebrało średnią zaledwie 37 punktów na 100, ze 100 recenzji. Gra była taką katastrofą, że jej producent, Deadelic Entertainment wycofał się z produkcji gier i zajął się teraz wyłącznie ich wydawaniem.

Skull Island Rise of Kong przykuło przede wszystkim uwagę streamerów, którzy eksponowali memiczną wręcz naturę tytułu. W przerwach między niezwykle nudnymi segmentami walki i wspinaczki w otwartym świecie, twórcy śmieją się z konkretnego przerywnika filmowego, gdzie goryl reaguje przerażeniem na statyczne zdjęcie dinozaura. To akurat musicie zobaczyć sami!

https://twitter.com/RickDaSquirrel/status/1714516304789401723

Jak Skull Island Rise of Kong zostało odebrane przez graczy?

Na całe szczęście, niewiele osób wydało ciężko zarobione pieniądze na ten tytuł. Choć wyszedł on na komputery PC oraz konsole obecnej i poprzedniej generacji, SteamDB pokazuje zaledwie 9 (słownie: dziewięć) aktywnych graczy. Pozostaje więc podejrzewać, że na pozostałych platformach zainteresowanie jest podobne.

Na samym Steam pojawiły się (aż?) 23 recenzje, gdzie tylko 34% z nich jest pozytywnych (to i tak za dużo). Sprawdźmy, co gracze w nich napisali:

Granie w Skull Island Rise of Kong nie przynosi frajdy nawet jako żart

użytkownik flip na Steam

Kto pozwolił na sprzedaż tego produktu?

użytkownik oh my goodness gracious na Steam

Żądanie 184,99 złotych za tę grę to najbardziej zuchwała rzecz, jaką widziałem na tym świecie. K****, jakie to jest okropne.

użytkownik typical. na Steam
Negatywne recenzje gry Skull Island Rise of Kong na platformie Steam
fot. Steam

To oczywiście przywraca dyskusję o certyfikacji gier na platformach. Valve, Sony, Microsoft oraz Nintendo powinny przykładać znacznie większą wagę do tego, jakie gry są sprzedawane na komputerach i konsolach. Każdy ze sklepów tych korporacji zalany jest przez tysiące jeszcze gorszych gier niż Skull Island Rise of Kong. Niewiele jest z tym robione, bo każda pozycja w sklepie to 30% zysku od sprzedanej gry.

Dlaczego więc firmy mają odmawiać sobie dodatkowych przychodów? Zepsute tytuły są wycofywane z platform tylko wtedy, gdy zaczynają robić właścicielom platform „marketingowy smród”. Tak było z The Last Hope — Dead Zone Survival (bezczelna podróbka The Last of Us) lub fatalną, pierwszą wersją Cyberpunk 2077 na PlayStation 4 z 2020 roku, gdy Sony pod naciskiem klientów musiało wycofać grę z PS Store. Wiele okropnych tytułów nie dostaje jednak tyle uwagi i tkwi sobie w sklepach latami, czekając na nieuważnych klientów.

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw