Tinder w prawdziwym życiu. W eksperymencie wzięli udział m.in. Logan Paul oraz Mia Malkova

2 minuty czytania
Komentarze

Tinder oraz podobne mu aplikacje randkowe sprawiły, że ludzie mogą łączyć się w pary bez wychodzenia z domu i końskich zalotów w bibliotekach. Osobom z ekstrawertycznego spektrum może jednak brakować rzeczywistego podrywu. To dla nich właśnie jednak powstał „Tinder w prawdziwym życiu” – internetowy show, ale też i pomysł na zabawę w wielu klubach i dyskotekach.

Jak Tinder w prawdziwym życiu rozpoczął swój żywot

Jak wspomniałem wyżej, pomysł na Tinder w prawdziwym życiu wziął się z programu na YouTube. Dokładnie to na brytyjskim kanale Sidemen, który w obecnej chwili ma 19 mln subskrybentów. Taka liczba nie powinna jednak dziwić, kanał rozpoczynał swoją aktywność w 2013 r. Zamierzchłe czasy, jak na internetowe media.

Pomysł jest banalny i przypomina coś, co nazwalibyśmy formą speed-datingu. Grupka mężczyzn staje w kolejce i może powiedzieć jedną kwestię na podryw dziewczyny stojącej naprzeciwko. Jeżeli wypowiedź jej się spodoba, odsyła chłopa do grupy zwycięzców. Ot, taka niewinna zabawa.

Powyżej akurat mamy do czynienia z mocno zakrzywioną wersją tego zjawiska, gdyż odbywa się ono z influencerami o statusie celebryckim. W edycji amerykańskiej wziął udział nawet Logan Paul, który obecnie ma też niemałą karierę w najpopularniejszej amerykańskiej federacji wrestlingu.

Polska adaptacja Tindera w prawdziwym życiu

Zwykło się mówić, że kopiowanie jest najwyższą formą uznania. Tak też zapewne pomyślał czvjnik 2.0, czyli popularny w Polsce twórca rozrywkowych filmów na YouTube. Chłopak ma aż 1,11 mln subskrypcji na YouTube, więc absolutnie nie ma wstydu, jeśli mowa o zasięgach.

Jego adaptacja brytyjskiego formatu jest o tyle ciekawa, że zamiast fizycznego okienka z „aplikacją randkową”, mamy przygotowane prowizoryczne studio ze stolikiem. Nie ma jednak na nim wykwintnych dań, a jest pizza, przy której rozochoceni panowie odbywają krótkie rozmowy z dziewczynami.

Minus jest taki, że show ma charakter rozmów kwalifikacyjnych, ale też umówmy się, to tylko program na YouTube mający demonstrować pomysł na speed-dating. Tylko pytanie brzmi, czy rzeczywiście da się tak szybko odnaleźć drugą połówkę? Kto wie, czasami i jedna iskra wystarcza.

zdjęcie główne: Sidemen / YouTube

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw