władca mroku folk horror recenzja filmu

Władca mroku. Recenzja folk horroru, który zatrząśnie waszą wiarą

5 minut czytania
Komentarze

Władca mroku zaprasza was do małego miasteczka, w którym nic nie jest takie, jak się wydaje. I wcale nie chodzi o Radom. Jeśli jesteście fanami folk horrorów, to jest szansa, że film ten może się wam spodobać. Po więcej szczegółów zapraszam poniżej.

Władca mroku – opis fabuły filmu

władca mroku folk horror recenzja 2023
Fot. materiały prasowe dystrybutora

W filmie Władca mroku podążamy śladami Rebeki Holland (Tuppence Middleton), która niedawno objęła stanowisko wikariusza w kościele w małym miasteczku. Wszystko idzie całkiem nieźle, chociaż jej córka Grace ma problemy z aklimatyzacją.

Podczas nocy dożynek Grace jednak znika w tajemniczych okolicznościach, a Rebecca, wraz z mężem, zaczynają intensywne poszukiwania. Te idą jednak dziwnie powolnie, bo policja zdaje się nie być zbyt pomocna, a z czasem zaczyna się okazywać, że całe miasteczko skrywa dziwną, niepokojącą i mroczną stronę.

Władca mroku – dla amatorów folk horroru

Młoda dziewczyna w stroju z piórami i wiankiem z kwiatów, która delikatnie dotyka drzewa.
Fot. materiały prasowe dystrybutora

Największą zaletą filmu Władca mroku jest jego atmosfera, budowana przez twórców za pomocą scenografii, zdjęć i muzyki. Operator Simon Rowling dobrze radzi sobie z naturalistycznym tłem festiwali ognisk i zakątków angielskiej wsi.

Autorzy zręcznie uwypuklają rolę scenerii i jej naturalne piękno, tworząc zarówno bogatą wartość produkcyjną, jak i przenikające poczucie niepokoju. Znajdziecie tu kadry, które jawnie przypominają mroczną baśń. Muzyka nierzadko tylko podkręca grozę i niepokój. Ilość pracy włożonej w szczegółowość oraz ogólny wygląd niektórych kostiumów robi wielkie wrażenie. Trudno więc nie docenić Władcy mroku i jednocześnie mieć żal, że te wszystkie tak świetnie dobrane oraz przygotowane elementy jednak mimo wszystko gdzieś nikną przez to, że fabularnie całość jest do bólu wtórna.

Zwiastun filmu Władcy mroku.

Najbardziej z tego wszystkiego wciąga główna tajemnica i pytania bez odpowiedzi dotyczące prawdziwego celu festiwalu sprawiają, że Władca mroku chwilami skręca w stronę thrillera z zagadką kryminalną. Tuppence Middleton w roli głównej jest wyśmienita, ale scenariusz wpycha jej bohaterkę w dziwaczne spotkania z wieśniakami, które zaburzają rytm całości i wchodzą momentami za tory melodramatyczne. Postać jej męża z kolei kompletnie niknie w pewnym momencie.

Wyraźnie więc widać, że twórcy postawili na formę, wytworzenie odpowiedniej atmosfery niż na konstrukcję ciekawych postaci oraz zaangażowanie widza w ich dramat.

Oczywiście przy okazji możemy się przyjrzeć standardowej już historii o małym miasteczku, które skrywa tajemnice, plus podejmuje też względnie ciekawe zagadnienia związane z wiarą, ale pod tymi względami nie znajdziecie tu nic nowego, odkrywczego i fascynującego. Jeśli jednak szukacie horroru, który porwie was swoją surową i niepokojącą atmosferą, to pod tym względem Władca mroku wypada już całkiem udanie.

Przeczytaj także: „Putin” z datą premiery. Patryk Vega chce podbić cały świat, teraz uzbrojony w AI.

Przy okazji naszła mnie refleksja, że doszliśmy do punktu, w którym w gatunku horrorów chyba wszystko zostało już opowiedziane. Jasne, raz na jakiś czas pojawi się trochę bardziej oryginalne względem reszty dzieło, ale następuje to coraz rzadziej.

Mężczyzna w brązowym garniturze stoi na tle ogniska nocą, trzymając w ręku maskę, z kilkoma osobami w szatach w tle.
Fot. materiały prasowe dystrybutora

Oczywiście horrory zawsze były w miarę wtórne między sobą, natomiast obecnie jesteśmy w takim momencie w popkulturze, w którym dorobek danego gatunku sięga już nie trzy czy cztery dekady, ale praktycznie całe stulecie.

Nawet swego czasu świeże podgatunki, takie właśnie jak filmy o zombie czy folk horrory mają już tyle lat historii za sobą, że nawet w ich przypadku trudno nie trafić na dzieła, które będą do bólu wtórne. I chyba, jako widzowie, musimy to po prostu zaakceptować.

Niemniej jednak przed twórcami takich produkcji stoi nie lada wyzwanie, by jednak być w stanie zaciekawić i przyciągnąć czymś uwagę widza, który podobnych historii widział już pewnie mnóstwo. Pytanie tylko, czy spowoduje to bardziej złożenie broni i zmniejszenie liczby produkcji w tym gatunku, czy może zachęci do jakichś bardziej oryginalnych pomysłów. Na razie jest to pytanie otwarte.

Władca mroku – ocena filmu

władca mroku folk horror recenzja
Fot. materiały prasowe/dystrybutora

W gruncie rzeczy Władca mroku to mikstura Kultu z 1973 roku i Midsommar z domieszką Osady. Ze wszystkimi tego wadami i zaletami. Fabuła jest dość przewidywalna, wszelkie tropy scenariuszowe wydają się znane (no może poza finałem), także, jeśli szukacie horroru, który przedstawi wam coś oryginalnego to nie ten adres. Musicie raczej przygotować się na swoiste „złote przeboje” folk horrorów.

Przeczytaj także: Jakie horrory w 2024 obejrzeć? Te filmy przerażą cię do szpiku kości.

Jeśli ten gatunek straszaków jest wam znany, to Władca mroku nie przedstawi wam absolutnie nic nowego, a wręcz możecie się rozczarować tym, jak często podąża on ścieżkami utartych schematów. Natomiast nie zmienia to faktu, że całość odznacza się świetną atmosferą, tempo jest powolne, ale nie ślamazarne i pozwala nam w pełni wsiąknąć w klimat oglądanej historii i grozy skrywającej się w miasteczku.

Scenografia oraz kostiumy są znakomite, niektóre wręcz wyglądają tyleż samo przerażająco co fascynująco. Podobnie jak fantastyczna muzyka, która sama w sobie wynosi ten film o poziom wyżej. Ewidentnie twórcy, błędnie, uznali, że wystarczy opakować schematyczną i niezbyt oryginalną historię w świetną formę i będzie sukces. No niestety nie, chociaż mimo wszystko fanom gatunku, szczególnie miłośnikom folk horrorów, polecam ten seans, bo pomimo wtórności, znajdziecie tu masę znakomitych scen i trzymających w napięciu momentów.

Ogólna ocena

6/10

Zdjęcie otwierające: materiały prasowe dystrybutora

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw