Netflix miał upaść, a jednak jego popularność rośnie. Serwis wychodzi z kryzysu

6 minut czytania
Komentarze

Rok 2022 Netflix rozpoczął od spadków, ale trzeci kwartał wygląda o wiele bardziej optymistycznie. I ciągle jest to serwis streamingowy numer 1 na świecie, podczas gdy konkurencja generuje same straty.

Netflix zyskał 2,4 mln subskrybentów

Gwoli przypomnienia w pierwszym kwartale 2022 roku Netflix stracił ok. 200 tys. subskrybentów. W drugim kwartale liczba ta jeszcze bardziej wzrosła na niekorzyść platformy do prawie miliona rezygnacji z subskrypcji. Wieszczono początek końca Netfliksa, ale chyba przepowiednie te były przedwczesne. W trzecim kwartale do serwisu przybyło aż 2,4 mln nowych subskrypcji. W każdym z regionów gdzie dostępny jest Netflix usługa ta zanotowała wzrosty, choć najmniejsze w USA i Kanadzie, gdzie przybyło raptem 100 tys. subskrypcji. Największe z kolei przybyły z Azji – prawie 1,5 mln nowych klientów platformy pochodzi właśnie stamtąd. Zapewne zaczynają procentować potężne inwestycje Netfliksa w tamtejszy rynek. W serwisie nie brakuje z każdym miesiącem powiększającej się liczby filmów z Indii, Japonii, Korei Południowej, a także seriali z tamtego regionu, które zdobywają popularność na całym świecie. Wystarczy wspomnieć o takich hitach platformy jak „All of Us Are Dead”, „Alice in Borderland”, „Kingdom”, „Alchemy of Souls” czy oczywiście globalny hit wszech czasów, czyli „Squid Game”. A nie warto też zapominać o niemałej liczbie serii anime dostępnych w Netfliksie na całym świecie, których popularność tylko rośnie.

Przeczytaj także: Najlepsze koreańskie seriale dostępne w serwisie Netflix.

Przebojowe seriale kluczem do sukcesu serwisu Netflix

Stranger Things 4 Netflix zwiastun

Ogólnie rzecz biorąc obecnie obserwowane wzrosty są pokłosiem przemyślanych i udanych inwestycji nie tylko w rynek azjatycki, który obecnie przyniósł najwięcej nowych klientów, ale także w pozostałe regiony. Nie zapominając przy tym o USA, z którego to pochodzą największe globalne przeboje Netfliksa 2022 roku (na ten moment), czyli 4. sezon „Stranger Things”, „Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera czy 5. sezon „Cobra Kai”. Ale i serie europejskie mają swoje „5 minut”. Wystarczy wspomnieć o popularnych obecnie produkcjach jak niemiecka „Cesarzowa Sissi” czy polski hit „Wielka woda, który jest obecnie numerem jeden na świecie pośród seriali nieanglojęzycznych.

Warto też wspomnieć o hitowej koprodukcji polsko-japońskiej czyli serialu anime „Cyberpunk: Edgerunners”. Tego typu ruchy budują zaangażowanie i zainteresowanie widza, zarówno z tych regionów, jak i w skali globu, w końcu żyjemy w globalnej wiosce, a Netflix to nasz współczesny odpowiednik jednego telewizora na wioskę.

Konkurencja rośnie w siłę, ale ciągle generuje straty

W swoim sprawozdaniu kwartalnym Netflix podkreślił, że nadal na najważniejszych rynkach ma większe udziały niż konkurencja:

Nasi rywale mocno inwestują, żeby przyciągnąć subskrybentów i zaangażowanie, ale zbudowanie dużego, odnoszącego sukcesy biznesu streamingowego jest trudne – zaznaczono. Według szacunków Netflixa konkurencyjne platformy (nie wskazano, które) w br. łącznie wygenerowały sporo powyżej 10 mld dolarów strat operacyjnych, za to Netflix na poziomie operacyjnym osiąga rocznie 5-6 mld zysku

możemy przeczytać w sprawozdaniu platformy Netflix.

Według danych Broadcasters Audience Research Board w samej Wielkiej Brytanii na Netfliksa przypadło 8,2 procent łącznego czasu oglądania platform wideo, co stanowi ponad dwa razy więcej niż w przypadku serwisu Amazon Prime Video oraz prawie trzy razy więcej niż w przypadku serwisu Disney+. W USA dane są zbliżone – w sierpniu br. Netflix miał 7,6 proc. udziału w czasie oglądania treści wideo, ponad dwa i pół razy więcej niż Amazon, prawie półtora razy więcej niż Disney+, Hulu i Hulu Live razem wzięte. Netflix ma tę przewagę, że inwestuje o wiele więcej niż konkurencja, dzięki czemu, pomimo faktu, że sporo ichniejszych produkcji pozostawia wiele do życzenia, to średnio co miesiąc-dwa wypuszcza w świat film bądź serial, który staje się globalnym przebojem. Tym samym robi serwisowi genialną reklamę zachęcającą do zakupu. Średnio po roku czasu tych głośnych serii, które „trzeba zobaczyć” robi się tyle, że dla podejmujących decyzję o zakupie subskrypcji serwisu streamingowego Netflix staje się oczywistym wyborem.

Amazon Prime Video wydaje się podążać śladami Netfliksa i również dużo inwestuje, ale nadal głównie w rynek amerykański. Poza tym ciągle posiada on zbyt małą liczbę seriali wartych uwagi, by przyciągnąć szeroką publiczność. A takie kontrowersyjne i kosztujące fortunę serie jak „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” niekoniecznie robią dobrą reklamę tej platformie. Nie dość, że kierowane są do raczej hermetycznej grupy widzów, czyli fanów fantasy oraz prozy Tolkiena, to jeszcze nie obchodzą się z tą grupą widzów w pełni z szacunkiem. Na tym etapie to bardzo ryzykowne ruchy. Disney+ z kolei cały jest hermetyczny – skierowany głównie do widza familijnego oraz fanów Marvela oraz Star Wars. To oczywiście duża i wierna grupa ludzi, ale skończona, także w pewnym momencie D+ dotrze do ściany i wyczerpie możliwość przyciągania kolejnych nowych subskrypcji. Nie każdy chce oglądać seriale w uniwersum Marvela i Star Wars, a w innych kategoriach Disney+ wcale nie ma konkurencyjnej oferty, przynajmniej na razie. Dlatego też nie dziwi mnie fakt, że Netflix „wstaje z kolan”, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a pogłoski o jego końcu są mocno przesadzone. Oczywiście serwis ten ma swoje liczne problemy, ale daleko mu jeszcze do bycia na granicy upadku.

Przyszłość Netfliksa – reklamy oraz subkonta

Już na początku listopada 2022 Netflix wprowadzi w 12 krajach tańszy pakiet subskrypcji, który w zamian za niższą cenę będzie emitować reklamy przed oraz w trakcie seansów filmów i seriali. Reklamy mają pojawić się w następujących krajach: Stany Zjednoczone, Australia, Brazylia, Francja, Hiszpania, Japonia, Kanada, Korea Południowa, Meksyk, Niemcy, Wielka Brytania i Włochy. W Wielkiej Brytanii podstawowy pakiet reklamowy będzie kosztował 4,99 funtów (27,73 zł). W Stanach Zjednoczonych będzie to 6,99 dolarów (34,33 zł). We Francji 5,99 euro (28,70 zł). Opcja z reklamami nie trafi na razie do Polski. Pakiet z reklamami ma być zachętą dla ludzi, którzy z powodów finansowych niekoniecznie chcieli się zobowiązywać do dodatkowych wydatków w ciągu roku. Ilość serwisów streamingowych jest w tej chwili tak duża, że firmy muszą konkurować nie tylko treściami, ale i cenami. Opcja reklamowa w teorii brzmi dobrze, choć osobiście jestem trochę rozczarowany tym, że cena za taki pakiet nie zmalała jeszcze bardziej oraz, że reklamy będą pojawiać się w trakcie trwania filmów. Moim zdaniem są to ruchy, które mogą ostatecznie zniechęcić ludzi do tej opcji. Skoro w grę wchodzą reklamodawcy, to na nich powinno być przerzucone finansowanie Netfliksa. Cóż, zobaczymy jak to wyjdzie.

Na początku 2023 roku Netflix ma też wprowadzić opcję dodatkowej opłaty dla subskrybentów, którzy chcą dzielić się swoim kontem z osobami spoza ich gospodarstwa domowego. Planowane są dwie opcje: osoby korzystające z czyichś profili dostaną propozycję założenia na platformie własnych profili, natomiast subskrybenci udostępniający innym swoje profile będą mogli – jeśli chcą płacić za te osoby – stworzyć dla nich subkonta. Oba te ruchy mają wspomóc platformę w niwelowaniu strat i generowaniu zysków. Oba są kontrowersyjne o tyle, że wiążą się albo z pewnego rodzaju utrudnieniami albo dodatkowymi opłatami dla subskrybentów, którzy dotąd mogli swobodniej korzystać z serwisu. Ciekawe jak odpowiedzą na to sami użytkownicy.

Zdjęcie główne: fot. freestocks.org z Pexels

Motyw