all of us are dead koreanskie seriale

Nie tylko Squid Game. Najlepsze koreańskie seriale dostępne w serwisie Netflix

8 minut czytania
Komentarze

Netflix słusznie zwrócił się w stronę koreańskich produkcji, gdyż obecnie wiele z nich oferuje znacznie lepszą rozrywkę niż Hollywood. I nie myślę tu tylko i wyłącznie o Squid Game. Poniżej znajdziecie listę najlepszych i najciekawszych koreańskich seriali, które można obejrzeć w Netfliksie.

Najlepsze koreańskie seriale na Netflix – Vincenzo

Vincenzo to seria, która dobitnie udowadnia, że Koreańczycy powoli stają się mistrzami w produkcjach rozrywkowych. Serial ten zaczyna się jak rasowy kryminał o mafii, ale szybko przepoczwarza się, momentami, w komedię, i to czarną. Można wręcz zaryzykować, że staje się też i parodią filmów o mafii. O dziwo jednak wszystko to, czyli te poważne, także brutalne i kreskówkowo nonsensowne elementy, jakoś ze sobą współgrają. Egzotyka dalekowschodnich produkcji wynika w dużej mierze z tych ich przedziwnych mieszanek gatunkowych, które czasem wychodzą fatalnie, ale raz na jakiś czas wykluwa się z nich rzecz tyleż samo oryginalna, wciągająca co udana. Jeśli więc nie jesteście mocno przywiązani do pewnych schematów i otwarci na momentami niepoważne wtręty w tej na pozór poważnej historii, to czeka was niezła zabawa. Aczkolwiek nie jest to na pewno propozycja dla każdego.

Hospital Playlist

To ciekawy przypadek, bo pokazuje, że Koreańczycy nie tylko lubują się w przedziwnych miksturach gatunkowych, ale też mają niezwykłe wyczucie dla tematyki obyczajowej, opowiadając o zwyczajnych relacjach międzyludzkich, przyjaźni, życiu i śmierci. I robią to w serialu „Hospital Playlist” w sposób szczerze zabawny, wzruszający, czasem dający do myślenia, ale bez taniej dydaktyki. Co ciekawe, jest to serial medyczny, jego akcja rozgrywa się w dużej mierze w szpitalu, ale jest to zaledwie tło, do pokazania relacji miedzy bohaterami. A to miła, nawet jeśli pozornie nieznaczna, zmiana akcentów w tego typu produkcjach.

Vagabond

„Vagabond” to serial, który jest napakowany taką ilością akcji, że niejedna hollywoodzka produkcja wypada przy nim blado. Jest to opowieść kaskadera, który angażuje się w rozwiązanie tajemniczych okoliczności katastrofy samolotowej i przez to zostaje wplątany w spisek korupcyjny na wysokich szczeblach. Akcja pędzi na najwyższych obrotach, wprawdzie często kosztem logiki, a sama fabuła nie jest może najwyższych lotów. Ale całość ogląda się znakomicie, o ile szukacie tego typu wysokooktanowej rozrywki.

Mr. Sunshine 

Tytuł tego serialu zwiastuje coś lekkiego, ale to nie do końca prawda. „Mr. Sunshine” rozgrywa się na początku XX wieku. To opowieść o koreańskim mężczyźnie, który jako dziecko trafił do USA, a obecnie powraca do Korei w burzliwym czasie dla historii tego kraju. Dodatkowo zakochuje się on w miejscowej arystokratce. Serial ten wygląda wspaniale od strony formalnej – kostiumy i zdjęcia są ucztą dla oczu. Historia miesza się tu z poruszającą opowieścią o miłości i patriotyzmie. Niektóre odcinki mogą się jednak wydawać co niektórym widzom z początku przegadane. Ale jeśli dacie temu serialowi szansę, to bliżej finału wszystko to zaprocentuje pozytywnie.

Hellbound

Opis fabuły tego serialu przywodzi na myśl dość kiepskie produkcje klasy C albo historie, które funkcjonują na kartach komiksów, ale o dziwo Koreańczycy wyszli z tego problemu obronną ręką i dali nam ciekawy, w formie i treści, horror-dramat. Na Ziemi w niewyjaśnionych okolicznościach pojawiają się potwory, które wysyłają wybranych ludzi do piekła. Przynajmniej w to wierzy ludzkość, która obserwuje to tajemnicze zjawisko. Jakimś cudem twórcom udało się te elementy fantasy i horroru połączyć tak, by grały na korzyść dramaturgii i historii, która mierzy się z tematami wiary, religii, przeznaczenia, ale i fanatyzmu, nie uciekając przy tym od osobistych zmagań głównych bohaterów.

Crash Landing On You

A teraz coś dla fanów historii z przyjemną dawką romasu, wyciskacza łez, ale też i komedii. Tyleż samo ciekawej co niebanalnej. Crash Landing on you to historia młodej kobiety sukcesu z Korei Południowej, która w wyniku niezbyt szczęśliwych zbiegów okoliczności trafia do… Korei Północnej. Nie dość, że jest osobą z kraju, z którym Północ jest w otwartym konflikcie, to jeszcze oba kraje dzieli przepaść kulturowa i cywilizacyjna. Dodatkowo, nasza bohaterka poznaje na miejscu żołnierza, z którym z czasem zaczyna ją łączyć romans. Mamy więc historię o zderzeniu dwóch różnych światów i uczuciu, które stara się je połączyć. Dość znany nam koncept, ale w tym przypadku bardzo ciekawie opowiedziany. Tym bardziej, że serii nie brakuje zarówno dramaturgii, jak i humoru.

Sweet Home 

„Sweet Home” to serial, który jest bodaj najbliżej aktorskiej adaptacji mangi i serialu anime, jak to tylko możliwe. Elementy fantasy mieszają się tu z post-apokaliptycznym horrorem. Całość rozgrywa się w bloku mieszkalnym, którego lokatorzy zaczynają stopniowo zmieniać się w śmiertelnie niebezpieczne potwory. Akcja pędzi jak oszalała, dramaturgia chwilami jest na najwyższym poziomie napięcia, a same stwory, które stanowią zagrożenie dla bohaterów są niezwykle groteskowe i pomysłowo „zaprojektowane”.

All Of Us Are Dead

Kolejna produkcja o zombie, ale jeśli wydawało się wam, że w tym gatunku widzieliście już wszystko, a „All Of Us Are Dead” powtarzają to, co widzieliśmy w tego typu filmach i serialach, to czeka was zaskoczenie. Nie jest to może serial wybitny, ale na pewno nie można mu odmówić wielu ciekawych rozwiązań, świetnej warstwy formalnej oraz paru niezłych zwrotów akcji i cliffhangerów. Po raz kolejny też Koreańczycy znaleźli ciekawy punkt wyjścia oraz tło dla motywu o zombie – tym razem akcja osadzona jest w liceum, a głównymi bohaterami są nastolatkowie, którzy muszą mierzyć się z apokalipsą zombie próbując przeżyć w murach szkoły.

Przeczytaj także: Recenzja Metal Lords – Netflix jak chce, to potrafi zrobić dobry film o… dojrzewaniu

Przy okazji, jak każda szanująca się produkcja o zombie, „All Of Us Are Dead” stanowi też chwilami ciekawy komentarz społeczny, tym razem wymierzony w stronę nastolatków – ich pragnień, lęków, emocji, tym jak widzą swoją przyszłość u progu dorosłości. W całym tym szaleństwie i brutalności zombie twórcy znajdują też miejsce dla paru, mniej lub bardziej udanych, wątków komediowych oraz przede wszystkim tych związanych z psychicznym i fizycznym prześladowaniem pośród młodzieży.

Kingdom

Koreańczycy z jakiegoś powodu szczególnie uwielbili sobie motyw zombie i dość szybko zaczęli prześcigiwać produkcje zachodnie opowiadające o żywych trupach. „Kingdom” to bodaj najciekawszy przykład filmu bądź serialu o zombie, gdyż rozgrywa się on kilka wieków temu. Nie jest dokładnie określony czas akcji tego serialu, natomiast można domniemywać, że mowa tu o XVII-XVIII wieku, o ile nie wcześniej. Już sam pomysł produkcji o zombie w odległej przeszłości jest czymś całkiem oryginalnym, a jak sobie dodamy do tego fakt, że mówimy o dość egzotycznej dla zachodniego odbiorcy przeszłości Korei, to bez wątpienia „Kingdom” można uznać za rzecz niezwykle oryginalną. I na szczęście przy tym wszystkim także bardzo dobrą. Nie tylko jako horror o epidemii zombie, ale też niezły dramat z historią i polityką w tle, oczywiście z domieszką fantazji, a chwilami i… telenoweli. Uwielbiam koreańskie produkcje właśnie za te nietypowe mieszanki gatunków, które nikomu nie przyszłyby do głowy. Do tego całość jest kapitalnie sfilmowana, bardzo dobrze zagrana, a także ma znakomitą dramaturgię oraz świetne cliffhangery. Czego więcej chcieć od serialu?

Squid Game

Kto by przypuszczał, że najpopularniejszym serialem na początku trzeciej dekady XXI wieku będzie koreańska produkcja, która łączy okrutną przemoc z motywami zabaw dla dzieci? Chyba nikt. Fenomen Squid Game zaskoczył chyba wszystkich, w tym samych twórców serialu. Ale jest to fenomen zasłużony. Squid Game po mistrzowsku dostarcza widzom wszystkiego tego, czego powinien dostarczać wciągający serial. Jest więc fabuła, pełna tajemnicy, bohaterowie walczą o najwyższą stawkę czyli życie, a całość dodatkowo stanowi trafną, choć też może aż za bardzo oczywistą, metaforę/paralelę zarówno kapitalizmu jak i komunizmu (zapewne wynika to z dualizmu samego kraju, podzielonego na komunistyczną północ i kapitalistyczne południe).

Przeczytaj także: Robert Downey Jr. przygotowuje dwa spin-offy serii Sherlock Holmes dla HBO Max

Koreańczykom ponownie udało się wymieszać ze sobą parę gatunków i motywów, które nie mogłyby być od siebie bardziej odległe. Okrutna brutalność łączy się tu z początkowo zagadkowymi zabawami, w których uczestniczą zawodnicy Squid Game. Samo to, pomimo odrzucającej przemocy, jednocześnie zafascynowało miliony widzów. Ale pomimo tego, każdy jest w stanie identyfikować się z bohaterami, gdyż głównym tematem tej serii jest próba odpowiedzi na pytanie: Do czego jesteśmy się w stanie posunąć dla pieniędzy? Oczywiście nie jest to serial idealny, pierwsze trzy odcinki się trochę wloką, finał nie okazał się aż tak ekscytujący jak środek, a i w scenariuszu nie zabrakło paru dziur i uproszczeń. Tym niemniej plusy zdecydowanie przysłaniają minusy. To jeden z tych super popularnych seriali, którego rozgłos jestem w stanie uzasadnić.

Motyw