Google Stadia problemy z Linuxem

Google Stadia od początku było porażką. Widzieli to wszyscy poza Google

6 minut czytania
Komentarze

Google Stadia to usługa streamowania gier, która miała zrewolucjonizować sposób, w jaki gracze podchodzą do swojej ulubionej rozrywki. Amerykański gigant mimo szumnych zapowiedzi i obietnic, zaliczył przykry falstart, który od samego początku zwiastował katastrofę. Google nie miało szans zawojować rynek, a jego działania były nieudolne lub niewystarczające, aby streaming gier w ich wydaniu był konkurencyjny. Włodarze giganta usilnie przymykali jednak oczy na oczywiste fakty.

Sprawdź też: iPhone 13 w super promocji! Kup go tanio, zanim inflacja podwyższy jego cenę! Spiesz się!

Fatalny start Stadii

Google Stadia ewoluowała z Project Stream i została zapowiedziana w marcu 2019 roku. Start usługi na rynku odbył się w listopadzie tego roku w 14 krajach. Firma w międzyczasie utworzyła osobny dział, który miał zajmować się tworzeniem gier ekskluzywnych, które będą dostępne jedynie na tę platformę. Społeczność graczy dość entuzjastycznie przyjęła nową formę grania, jednak premiera Google Stadia na rynku okazała się kompletną klapą. Na amerykańskiego giganta wylała się fala hejtu. Główne zarzuty to brak rozdzielczości 4K, trudności z utrzymaniem 60 klatek na sekundę i bardzo ograniczona biblioteka gier – liczba ekskluzywnych tytułów dla usługi była znikoma i nie zachęcała do jej zakupu. Ponadto pojawiała się ogromna liczba problemów technologicznych.

Koniec Google Stadia

Tak więc główne i najważniejsze obietnice Google okazały się nieprawdziwe już na starcie. Wielu graczy było zawiedzionych, a krytycy zyskali dodatkowy oręż przeciwko usłudze. Argumenty podnoszone przeciw Google Stadia to przede wszystkim wyeliminowanie używanych gier i obszaru modowania – co negatywnie miałoby wpłynąć na zachowania graczy.

Firma reklamowała projekt jako idealny dla graczy, którzy chcą mieć dostęp do ulubionych tytułów praktycznie z każdego ekranu. Google Stadia była bowiem dostępna na urządzeniach Chromecast Ultra i Android TV, na komputerach, za pośrednictwem przeglądarki internetowej oraz w aplikacji mobilnej Stadia na smartfonach. W późniejszym czasie pojawiła się wersja na iOS dla Safari.

Najsprawniej jednak można było korzystać z usługi na telewizorze z Chromecastem Ultra i ze specjalnym padem od Google. Jej niewątpliwą zaletą był brak potrzeby kupowania drogiej konsoli, żeby móc cieszyć się z gier na telewizorze. Pomysł był świetny, wykonanie – beznadziejne.

Koniec Google Stadia

Od początku 2020 roku, komunikaty Google na temat usługi były znikome. Marketing nie istniał, a Stadia dryfowała po morzu gamingowym bez większego wsparcia od dewelopera. Reklamy „konsoli” i ewentualnych gier dostępnych na nią nie pojawiały się w Internecie, telewizji czy mediach społecznościowych. Ważnym sygnałem wysłanym przez firmę była rezygnacja z tworzenia własnych gier ekskluzywnych w 2021 roku. Google argumentowało, że wymaga to znacznych inwestycji. Każdy projekt, który chce zaistnieć na trudnym, konkurencyjnym rynku wymaga inwestycji – tłumaczenie giganta świadczyło o tym, że firma porzuciła projekt zaledwie 2 lata po premierze.

https://twitter.com/GoogleStadia/status/1575524318481879040

Co ciekawe, już przed premierą Stadii wielu twórców gier obawiało się, że Google po pewnym czasie ją anuluje. Jaki jest sens inwestowania środków finansowych w portowanie albo tworzenie specjalnej gry na „konsolę”, której żywot będzie bardzo krótki albo zagrożony?

Od około dwóch lat, Google zachowywało się tak, jakby ta usługa nigdy nie istniała. Podobnie było z systemem Wear OS – tutaj też gigant traktował tę platformę po macoszemu, jednak dał jej ostatecznie szansę na nowe życie, dzięki współpracy z Samsungiem. Niestety, Google Stadia drugiej szansy nie dostała, a jej zaledwie 3-letni cykl życia pokazuje, że chyba nikt w firmie nie miał pomysłu na rozwój usługi.

W swoim krótkim życiu, Stadia pokazała, że ma potencjał. Zabugowany Cyberpunk 2077 w momencie premiery działał na usłudze dość dobrze i wielu graczy wybrało właśnie tę drogę, żeby „ograć” tytuł. Na tej fali Google mogło coś osiągnąć, jednak nawet w tym przypadku potencjał nie został wykorzystany.

Cyberpunk 2077 na Google Stadia

Na początku 2022 roku pojawiły się plotki, że Google chce sprzedać Stadię innym firmom. Wymieniano tutaj Peleton, Bungie i Capcom. Firma zaprzeczyła tym doniesieniom, jednak jak się okazało niedawno, w tej plotce było ziarenko prawdy. Google Stadia została oficjalnie „ubita”. Amerykański gigant zapowiedział koniec usługi w komunikacie z 29 września.

Dlaczego Google Stadia zostało uśmiercone?

Założenie zupełnie nowej platformy do gier jest trudnym zadaniem, zwłaszcza dla firmy, która ma doświadczenie w tym obszarze jedynie jako sklep dla tytułów mobilnych. Warto pamiętać, że Google nie miało żadnego zaplecza tak jak np. Microsoft czy NVIDIA. W czasie jej funkcjonowania, spółka pokazała, że nie ma zasobów, kontaktów czy pomysłów, żeby przyciągnąć potencjalnych klientów.

Warto dodać, że Stadia wymagała inwestycji przy bardzo silnej konkurencji. Przykładowo NVIDIA GeForce Now zdołała zgromadzić 14 milionów subskrybentów. Z kolei Microsoft, ma w swoim portfolio bardzo cenioną przez graczy usługę – Xbox Game Pass, która kosztuje 9,99 USD miesięcznie. Przy dodatkowym koszcie otrzymuje dostęp do Xbox Cloud Gaming. To powoduje, że ma dostęp do gigantycznej biblioteki gier z każdego ekranu – czy to ze smartfona, czy telewizora. Google miało poważnych konkurentów, którzy z branżą gier są związani od lat, ale nie próbowało nawet z nimi walczyć. Zamiast tego zaproponowali dziwaczny model, w którym aby móc grać w posiadane już na innych platformach gry… trzeba było kupić je ponownie, w specjalnej wersji na Stadię właśnie. Jak nietrudno się domyślić — mało kto się na to decydował. Jedynym opłacalnym scenariuszem było kupowanie na platformie nowych gier… ale wówczas, na własne życzenie, pozbawialiśmy się do nich dostępu, gdy nie mieliśmy połączenia z internetem.

Przypomnę, że usługa kosztowała w Polsce 39,90 zł miesięcznie. Problemem w naszym kraju była jednak także dostępność kontrolera. Trudno go było kupić w oficjalnych kanałach sprzedaży i sieciach handlowych. A to w połączeniu z problemami związanymi z modelem sprzedaży gier – dało oczywisty dla wszystkich od dawna efekt. Szkoda, że Google Stadia tak krótko funkcjonowała i tak fatalnie skończyła. Wielokrotnie zastanawiałem się, czy nie dać jej szansy, ale moja główna obawa przez te lata dotyczyła właśnie jej „ubicia” przez Google. Niestety, nie myliłem się, nad czym bardzo ubolewam

Motyw