postać z Arcane hit Netflixa Riot Games

[Recenzja] Arcane – piękny serial nie tylko dla fanów League of Legends

5 minut czytania
Komentarze

Na Netflix pojawiły się dziś pierwsze odcinki serialu Arcane, a ta recenzja powinna dać wam pogląd na to, czy warto sięgnąć po ten tytuł. Serial, który nawiązuje do uniwersum League of Legends, czyli jednej z najpopularniejszych gier na świecie. Zabierając się za oglądanie pierwszych odcinków lekko się obawiałem, że pogubię się w fabule. Jak się to skończyło?

Recenzja serialu Arcane – League of Legends dla wszystkich

Arcane Netflix Riot Games

Muszę chyba zacząć od najważniejszego, czyli od tego, że League of Legends nigdy nie leżało w sferze moich zainteresowań. Jakoś nie miałem z tytułem po drodze, więc Arcane było dla mnie jedną wielką niewiadomą. Serialem, który nawiązywał do gry, więc tutaj twórcy mogli wybrać dwie drogi – stworzyć produkcję dla fanów produkcji i tylko dla nich lub zrobić coś uniwersalnego. I na szczęście dla mnie, wybrali drogę dla mnie przyjemniejszą.

Od początku nie czułem się przytłoczony tym, że obserwuję świat i bohaterów, którzy są dla mnie obcy. Wchodząc w produkcję na świeżo, oglądałem po prostu dobrze napisaną historię w wyjątkowo interesującym settingu. W Arcane mamy świat magii, technologii, a wszystko podszyte zostało wyraźnym steampunkiem. Ja od razu zachwyciłem się klimatem, ale oczywiście nie każdemu musi się to podobać. Arcane łączy w zgrabną całość to, co już znamy z innych gatunków, ale robi to z odpowiednim wyczuciem. Nie ma tutaj przeginania w żadną ze stron – nie jest kiczowato, ale też zbyt bajkowo.

Zobacz też: Recenzja Marvel: Strażnicy Galaktyki – filmowa przygoda na 200 procent!

Arcane – o co tutaj chodzi?

Jeżeli chodzi o samą fabułę, to niewiele mogę zdradzić, by nie psuć rozrywki tym, którzy chcą podejść do serialu z otwartą głową. Trzonem całej historii są dwie siostry – Vi oraz Jinx i to, co doprowadziło do ich konfliktu. Serial zaczyna się od pokazania ich przeszłości, czyli mamy tutaj taki origin story. Sama akcja dzieje się w dwóch miastach – nowoczesnym, światowym Piltover oraz podziemnym, brudnym i niebezpiecznym Zaun. To pierwsze zamyka się przed magią, co oczywiście ma spory związek z prowadzoną fabułą. Magia jednak odegra w rozwoju Piltover ogromne znacznie. Drugie miasto może przypominać wizję świata z Blade Runnera, choć mniej nowoczesną, ale z tym samym przygnębiającym klimatem. Bohaterów w Arcane jest oczywiście znacznie więcej niż tylko Vi i Jinx. Mi szczególnie przypadła do gustu postać Vandera, którego choć stosunkowo niewiele w pierwszych dwóch odcinkach, to za każdym razem się wyróżnia na ekranie. Taki dobry duch i przewodnik – postać dość klasyczna i taka, którą widzieliśmy na ekranach już wielokrotnie, ale dobrze poprowadzona. To, co się dzieje w trzecim odcinku pokazuje, że twórcy dobrze podeszli do tematu, by pokazać zarzewie konfliktu Vi oraz Jinx.

Trudno się przyczepić do jakiejkolwiek postaci, która pojawia się w serialu. Twórcy zadbali o odpowiednie tło i motywacje praktycznie każdego z bohaterów. Tych na ekranie przewija się sporo, ale każdy zyskuje dla siebie sporo czasu. Pierwsze odcinki serialu mogą trochę odstraszyć rozwiązaniami, które doskonale znamy. Dobre postaci są pokazane w konkretny sposób, a te złe tak, by widz nie miał żadnych wątpliwości, że ich nie powinno się lubić. To nie psuje jednak przyjemności z oglądania. I mówi to ktoś, kto z League of Legends nie miał nic wspólnego. Podejrzewam, że fani gry wyciągną z serialu znacznie więcej rzeczy, które tylko podniosą w ich oczach ocenę całości.

To najładniejsza animacja ostatnich miesięcy

Serial liczy dziewięć odcinków, a na Netflix dziś pojawiły się pierwsze trzy. Ja mam za sobą tylko jeden więcej, więc nie mam jak ocenić całości. Niemniej to, co już obejrzałem sprawiło, że na kolejne odcinki będę czekał. Arcane po prostu wciąga, a szczególnie od trzeciego epizodu. Historia zaciekawia, ale to oprawa graficzna rzuca na kolana.

Od dawna nie widziałem tak dobrze zrobionej animacji. Tutaj po prostu wszystko ze sobą pasuje. Począwszy od ujęć i pracy kamery, a skończywszy na lekko akwarelowym stylu. W Arcane nie brakuje dynamicznych scen, ale nic w nich się nie gubi. Miasta wyglądają zjawiskowo, a sceny walki mają sporo do zaoferowania. I musze tutaj wspomnieć o tym, że Arcane nie jest raczej produkcją dla najmłodszych widzów. Nie ma tutaj może dużo brutalności, ale animacja potrafi być dość dosadna. Zresztą młodzi odbiorcy dość łatwo mogliby się pogubić w fabule, która wymaga jednak sporo uwagi.

Recenzja Arcane – warto czy nie warto?

Arcane Netflix Riot Games

Nie powinno oceniać się serialu bez obejrzenia wszystkich odcinków, ale tego robić nie zamierzam. Odcinki, które już widziałem są dla mnie jednak wystarczającą zachętą do tego, by czekać na kolejne. Szczególnie, że tak naprawdę akcja zaczyna się rozkręcać na poważnie od czwartego epizodu. Spodobała mi się sama historia i sposób jej prowadzenia. Nie brakuje tutaj tajemnicy oraz odpowiednio zarysowanych relacji między bohaterami. Do tego dochodzi jeszcze świetna animacja. Zdecydowanie warto obejrzeć Arcane, jeżeli lubimy po prostu dobrze opowiedziane historie. I mam nadzieję, że kolejne odcinku utrzymają wysoki poziom tych pierwszych. Gra tutaj nie ma wiele do rzeczy.

Motyw