Smartfony firmy UMI są w naszym kraju coraz popularniejsze, i to nie tylko dlatego, że wybrane modele można kupić bez potrzeby ich sprowadzania zza granicy. W ciągu ostatnich miesięcy UMI wprowadziło na rynek bardzo ciekawe modele – z UMI ROME, Touch i Plus na czele. Jak nietrudno się domyślić, wspólnym mianownikiem tych urządzeń jest cena. Cena, która pozwala kupić praktycznie każde urządzenie z portfolio UMI bez potrzeby „wietrzenia” portfela.
Testowany UMI Max też jest smartfonem, który ma oferować dużo, jednocześnie kosztując mało (przynajmniej za granicą). Nieco myląca jest jednak nazwa, która kojarzy się z urządzeniami o przekątnej ekranu >6 cali. Max ma popularny w tych czasach wyświetlacz 5,5 cali. Ale o tym może później, zacznijmy od początku.
Zestaw
UMI Max przywędrował do mnie w stylowym, czarnym opakowaniu. Zawartość prostokątnego pudełka nikogo chyba nie zdziwi. W środku oprócz makulatury znajdziemy ładowarkę EU, kabel microUSB oraz kluczyk do tacki kart SIM.
Budowa
Walory zewnętrzne UMI Max są moim zdaniem jego największą zaletą. Metalowa obudowa unibody powinna każdemu się spodobać – patrząc na tył urządzenia można mieć wrażenie, że trzyma się w rękach jeden ze smartfonów LeEco – tam króluje bardzo podobne wzornictwo.
Zastosowane materiały przekładają się tez na komfort użytkowania. UMI Max świetnie leży w dłoni, jego obudowa jest idealnie spasowana. Nawet podczas mocniejszego ścisku urządzenia, nie ma mowy o żadnych skrzypiących elementach.
Z przodu urządzenia nie znajdziemy żadnych rewolucji – smartfona pokrywa jednolita tafla szkła chroniona przez Gorilla Glass 3. Oprócz tego czujniki (zbliżeniowy i światła), przedni aparat oraz głośnik do rozmów. Czegoś brakuje? Oczywiście, diody powiadomień. UMI zastosowało ciekawą alternatywę. Otóż pod wyświetlaczem znajdziemy okrągły dotykowy przycisk Home, który jest też podświetlany. Zastępuje on diodę powiadomień, świeci w siedmiu kolorach, które oczywiście w ustawieniach możemy dowolnie personalizować, w zależności od rodzaju powiadomienia.
Moim zdaniem jest to świetne rozwiązanie. Dioda nie pracuje agresywnie – mamy do czynienia z subtelnym podświetleniem, dzięki czemu całość wygląda stylowo i elegancko. Oczywiście przycisk ten jest w pełni funkcjonalny. Nie rozumiem jedynie towarzyszących mu po obu stronach przyciskach funkcyjnych, które w ogóle nie są podświetlane – ba, w ogóle nie są oznaczone! Dlatego też o ile należą się brawa za podświetlany przycisk home, to zamieszczone po bokach przyciski funkcyjne są dla mnie całkowitym nieporozumieniem.
Na lewym boku urządzenia znajdziemy tackę z hybrydowym slotem dualSIM oraz przycisk uruchamiający aparat, który służy także za spust migawki. Prawa strona została zajęta przez przycisk power oraz volume up/down. Na górze urządzenia nie zabrakło miejsca dla wejścia mini jack. Dół smartfona to miejsce na port USB typu C oraz głośnik.
Specyfikacja
Specyfikacja UMI Max jest całkiem niezła. Warto zwrócić uwagę na procesor Helio P10, który został także zaimplementowany w nowym HTC Desire 10 Pro .
- Wymiary: 75 x 150,8 x 8,5 mm
- Waga: 185 g
- Procesor: MediaTek Helio P10
- CPU: 4x 2.0 GHz ARM Cortex-A53, 4x 1.0 GHz ARM Cortex-A53, 8 rdzeni
- GPU: ARM Mali-T860 MP2, 700 MHz, 2 rdzenie
- RAM: 3 GB, 933 Mhz
- Pamięć wewnętrzna: 16 GB + slot microSD
- Ekran: 5,5 cali IPS Full HD
- Bateria: 4000 mAh
- System: Android 6.0 Marshmallow
- Port USB: 2.0, USB typu C
- Bluetooth: 4.1
- Lokalizacja: GPS, A-GPS, GLONASS
- Aparat 13 MP i 5 MP
Bateria
UMI Max został wyposażony w akumulator od Sony o pojemności 4000 mAh. Jest to sporo, ale produkty Xiaomi już od dłuższego czasu oferują podobną pojemność, przy zbliżonych cenach. Dlatego też starałem się porównać jego „wytrzymałość” z Redmi Note 3, którego akumulator pozwala na nawet 2 dni normalnego użytkowania bez konieczności ładowania. UMI Max w takim pojedynku wypada bardzo podobnie, a pamiętajmy, że mamy tu słabsze podzespoły. Mimo wszystko ok 1.5 dnia użytkowania jest jak najbardziej do osiągnięcia. Oczywiście można ten czas wydłużyć, ale mówię tu o komfortowym użytkowaniu – gry, internet, muzyka.
Ekran
Ekran w UMI Max już na początku zrobił na mnie spore wrażenie. Na co dzień używam Xiaomi Mi max, tak więc miałem niezłe porównanie. Wyświetlacz w UMI jest bardzo jasny – już na 50% podświetlenia wydaje się, że za bardzo „daje po oczach”. To oczywiście spory plus. Dzięki temu, 5,5 calowy ekran FHD nawet w pełnym słońcu jest czytelny – tego samego nie mogę powiedzieć o Mi Max.
Oprogramowanie
UMI Max może pochwalić się czystym Androidem 6.0 Marshmallow. Oznacza to, że nie znajdziemy tu „śmieciowych” aplikacji, co jest oczywiście zaletą. System działa bardzo sprawnie i jest spolszczony. Z ciekawostek należy wymienić możliwość personalizacji menu z przełącznikami. Poza tym na temat systemu zbyt wiele powiedzieć nie można, ot dziewiczy Android Marshmallow.
Wydajność
MediaTek Helio P10 wspomagany przez 3 GB RAM może nie jest demonem wydajności, ale bez problemu poradzi sobie z „trudami codzienności”. Nawet podczas intensywnego użytkowania, UMI się zbytnio nie nagrzewa (nawet w benchmarkach). Przez cały okres testowania, Max ani razu się nie zaciął – świetnie znosił nawet te najbardziej wymagające komendy. Oczywiście wiadomo, że po zainstalowaniu większej ilości aplikacji smartfon zwolni, ale tak jest w przypadku praktycznie każdego urządzenia. Jeśli zaś chodzi o benchmarki, poniżej znajdziecie rezultaty UMI Max w Geekbench, Androbench oraz AnTuTu.
Do tego wynik w Geekbench 4:
Test pojedynczego rdzenia: 660
Test wielu rdzeni: 2693
Aparat
Główny aparat w UMI Max jest niestety mocno przeciętny. Odwzorowanie kolorów stoi na niskim poziomie. Co ciekawe, matrycę dostarczyła firma Panasonic. Ma ona 13 MP, przysłonę f/2.2 oraz lampę doświetleniową. Max ma też problemy z łapaniem ostrości – czasami zdarza się, ze musimy poczekać kilkanaście sekund aż obraz będzie w miarę wyostrzony. Poniżej zamieszczam kilka sampli z aparatu:
Nieco lepiej sprawuje się kamera. Jak widać na poniższym wideo, oddaje ona nieco więcej szczegółów, chociaż daleko jej do ideału.
Dźwięk
Osoby uwielbiające puszczanie muzyki w miejskich autobusach mogą sobie już na początku odpuścić UMI Max ? Jakość dźwięku (i jego głośność) wydobywająca się z głośnika jest średnia, czasami odnosiłem wrażenie, że ma „metaliczny” podźwięk. Nie sądzę jednak, żeby był to bardzo istotny element, dlatego tez nie uznam tego za wadę. Pamiętajmy, że nie mamy tu do czynienia z wyższą półką.
Czytnik linii papilarnych, łączność
Testowany egzemplarz został wyposażony w czytnik linii papilarnych. Konfiguracja skanera jest bardzo szybka, ale jego działanie pozostawia wiele do życzenia. Moim zdaniem powinien on być nieco większy- coś na wzór tych w urządzeniach Xiaomi. Niestety, nie zawsze uda się odblokować smartfona za pierwszym razem, a producent zastrzegał, że 0.5 sekundy to maksymalny czas odblokowania.
W smartfonie znajdziemy standardowy pakiet rozwiązań komunikacyjnych – Bluetooth, Wi-Fi, LTE itd. Do niczego nie można się przyczepić, wszystko działa poprawnie. Zaskoczyło mnie Wi-Fi, które jest całkiem mocne – nawet przed domem smartfon nie miał problemów z połączeniem się z siecią bezprzewodową.
Dostępność
Smartfon trafi także do polskiej dystrybucji. Kwota, którą trzeba za niego zapłacić to 899zł. Nie jest to cena zaporowa, ale za granicą można dostać tego smartfona znacznie taniej. Przykładowo, w sklepie Geekbuying kosztuje on po przeliczeniu ok. 650zł (nie wliczając VAT’u). Co jest o wiele bardziej atrakcyjną propozycją.
Podsumowanie
Po kilkunastu dniach testów, mogę powiedzieć, że UMI Max to smartfon bardzo udany. Szczególnie przypadła mi do gustu jego metalowa obudowa unibody. Smartfon ma lekko zaokrąglony tył, przez co leży w ręce wręcz idealnie – mimo ekranu 5,5 cali! Wnętrze smartfona oferuje akceptowalne podzespoły, ale to cena jest największym plusem. UMI zastrzega także, że Max będzie regularnie aktualizowany przez OTA. Dlatego kibicuję UMI, bo kolejne produkcje pokazują, że Chińczycy wyciągają wnioski z niedoróbek, jakie miały ich produkty w przyszłości.
Dziękuje sklepowi Geekbuying za dostarczenie sprzętu do testów.