Raspberry Pi wskrzesiło kamerę z lat 50.

Raspberry Pi wskrzesiło kamerę z lat 50. – to zabytek w nowoczesnym wydaniu

2 minuty czytania
Komentarze

Bardzo popularną praktyką wśród fanatyków Raspberry Pi jest przywracanie życia starszym urządzeniom przy pomocy malinki. Czasami jest to faktyczne przywracanie działania danego sprzętu z wykorzystaniem jego komponentów, jak w przypadku kilkudziesięcioletniego procesora Intela. Zwykle polega to jednak na umieszczeniu Raspberry Pi i kilku modułów w pustej obudowie urządzenia, które chcemy wskrzesić. I to właśnie dzięki takiemu zabiegowi Raspberry Pi wskrzesiło kamerę z lat 50.

Raspberry Pi wskrzesiło kamerę z lat 50.

Raspberry Pi wskrzesiło kamerę z lat 50.

Do stworzenia tego konkretnego projektu wykorzystano najnowszy komputerek ze stajni brytyjskiego producenta, czyli Raspberry Pi Zero 2 W. Oferuje on wydajność zbliżoną do Raspberry Pi 3B, przy zauważalnie mniejszych wymiarach i niższym zużyciu energii, chociaż niestety producent poskąpił mu RAM-u. Jednak niewielka pamięć operacyjna wystarczyła Raspberry Pi do przywrócenia do żywych przeszło 70-letniej analogowej kamery filmowej 8 mm Bell & Howell w aparat cyfrowy. Oczywiście wyżej wspomniane Pi 3 i wydajniejsze SBC z serii również by się nadawały do tego projektu. Jednak wymagałyby one znacznie więcej kombinowania z umieszczeniem ich w obudowie tego zabytkowego rejestratora obrazu.

Zobacz też: Hawk-eye – kamerka do Raspberry Pi z niespotykaną rozdzielczością

Całość zestawu kryje w sobie jeszcze moduł Zero Cam, a także powerbank, który ma zasilać całość urządzenia. Jest to więc projekt, który mógłby złożyć każdy i gdyby nie obudowa, to nie robiłby większego znaczenia — przynajmniej z perspektywy technicznej. Oczywiście — w celu zachowania ducha retro — nie ma tu mowy o żadnym wyświetlaczu prezentującym nagrywane treści. Pełne zaufanie należy włożyć w swoje dłonie. Całość okazała się znacznie większym wyzwaniem ze strony oprogramowania. Nie zastosowano tu bowiem klasycznego zestawu oprogramowania do rejestracji obrazu przez malinkę. Autor projektu uznał, że woli napisać własne, dostosowane do jego potrzeb. 

Zobacz też: Konfiguracja Raspberry Pi OS stanie się banalnie prosta – koniec Pi

Efekt jest jednak taki, że projekt — przynajmniej na razie — jest dość trudny w obsłudze i kapryśny. Wciąż jednak pracuje nad udoskonaleniem swojego dzieła i ma nadzieję, że z czasem stanie się ono w pełni użyteczną ciekawostką, którą będzie mógł nagrywać filmy niemal tak, jak to miało miejsce 70 lat temu — rzecz jasna bez taśmy analogowej i innych rzeczy, na które starsi filmowcy patrzą z sentymentem, chociaż przeklinali je w czasach, kiedy nie było nic innego do wyboru. Z drugiej strony w tamtych czasach taki sprzęt byłby bezużyteczny — w końcu jak wywołać film z karty SD, kiedy ma się tylko ciemnię i odczynniki do kliszy?

Źródło: Tomshardware

Motyw