Wulgarnych treści w sieci, zwłaszcza dotyczących osób piastujących wysokie stanowiska nie brakuje i wszystkie są godne potępienia. Jednak czym innym są wylewy obelg umieszczone na jakiejś zewnętrznej stronie, a czym innym takie, które funkcjonują w domenie instytucji, którą się zarządza. Właśnie z takim losem spotkał się Dziekan Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, którą większość kojarzy ze skrótu AGH.
Atak na Dziekana Rucińskiego z AGH
Według oficjalnego stanowiska uczelni za problemy odpowiada błąd jednego ze studentów. Otóż ci w ramach zajęć mieli utworzyć strony na domenie uczelni i korzystając z ich zasobów. Niestety, jeden z nich dopuścił do możliwości edycji swojej pracy z zewnątrz, co jeszcze nie byłoby takie straszne, gdyby nie fakt, że same strony znalazły się w domenie publicznej. Nie jest jasne kto, ale skoro na to trafili, to najprawdopodobniej osoby w jakiś sposób związane z uczelnią, rozpoczęły istny pokaz wulgaryzmów atakując Dziekana uczelni w bardzo prymitywny sposób.
Zobacz też: TVN z dodatkową pojemnością na satelicie Eutelsat HOTBIRD
Studenci w ramach zajęć dydaktycznych mieli stworzyć proste strony, korzystając z zasobów serwera przeznaczonego dla studentów. Jeden ze studentów stworzył stronę, która zawierała błędy programistyczne pozwalające na wyświetlenie dowolnej treści na stronie. Błąd ten został wykorzystany przez użytkowników Internetu, którzy spowodowali, że na stronie ukazały się niecenzuralne treści. Zostały one zaindeksowane przez wyszukiwarki, co spowodowało wyświetlanie strony w wynikach wyszukiwania po wpisaniu pewnych wulgarnych fraz. Student usunął całą stronę, gdy zauważył problem.
— Podkreśliła Anna Żmuda-Muszyńska, rzeczniczka AGH w oświadczeniu.
Pozostaje mieć nadzieję, że rzeczony student, jeśli faktycznie nie ma nic wspólnego z atakami, nie poniesie konsekwencji za ten prymitywny atak przeprowadzony przez jego pracę.
Źródło: AGH