Kiedyś za szybkie ładowanie uznawało się każdą wartość powyżej 10 W. Dzisiaj rekordzistą jest Oppo ze swoim SuperVOOC 2.0, które oferuje moc 65 W. Jednak zapowiedzi o zdecydowanie wyższych możliwościach już niedługo mogą się ziścić. Otóż w Chinach certyfikowano urządzenia z obsługą zdecydowanie szybszego ładowania. Pojawia się też Samsung, którego tablety będą wymagały cierpliwości w tej materii. Niemniej to Huawei i Xiaomi nie podoba się fakt, że Oppo jest na szczycie.
Szybkie ładowanie to pojęcie względne – certyfikacja Xiaomi, Huawei i Samsunga doskonale to pokazuje
Oppo to tak naprawdę prekursor szybkiego ładowania. Firma ta od wielu lat jest pierwsza, a zawsze w czołówce w tej kategorii. Jednak Huawei nie chce zostawać w tyle, więc jak możecie zobaczyć powyżej, w drodze jest urządzenie, które naładujemy z mocą 66 W (11 V, 6 A). Bardzo delikatna różnica względem Oppo i ich 65 W (10,5 V, 6 A), ale duża, gdy spojrzymy na aktualne możliwości Huawei. Seria Mate 30 zadebiutowała z możliwością ładowania z mocą 40 W i nie zmieniło się to do dzisiaj. Zapewne 66 W przeznaczone jest dla rodziny Mate 40, która lada moment zacznie pojawiać się w plotkach. Tymczasem warto wiedzieć, że 66 W od Huawei jest kompatybilne właśnie ze wcześniejszym standardem 40 W.
Tymczasem Xiaomi postanowiło iść o krok dalej i pokusić się aż o 120 W (20 V, 6 A). Właśnie taki zasilacz otrzymał certyfikat, ale z pewnym zastrzeżeniem – można z niego korzystać wyłącznie do wysokości 5000 metrów względem poziomu morza. Naturalnie nie zapowiada się, aby jakiś smartfon nagle można było ładować tak szybko. Niewykluczone, że to ładowarka Power Delivery, której pełną moc wykorzystają laptopy. Niemniej nadal może ona być oferowana ze smartfonami – w końcu zwróćcie uwagę, że to standard dla Xiaomi, aby dawać mocniejsze zasilacze względem obsługiwanej technologii przez urządzenie (patrz: Mi 10 Pro).
W wyścigu o szybkie ładowanie ewidentnie nie uczestnicy Samsung, który również otrzymał stosowne certyfikaty. Tym razem dla ładowarki o mocy… 15 W, która wiemy, że znajdzie się w pudełku z flagowymi tabletami z serii Galaxy Tab S7. Z racji, że wiemy również, jaką pojemność będą oferowały ogniwa tych modeli, to… pojawia się pewien zgrzyt. Mniejszy model, Galaxy Tab S7, z akumulatorem 7700 mAh może się długo ładować, a co dopiero Galaxy Tab S7+, który na papierze zaoferuje ponad 10000 mAh?
Zobacz też: Xiaomi Mi TV Master – flagowe telewizory, które robią wrażenie.
Co prawda już Galaxy Tab S6 oferował taki sam standard i użytkownicy są świadomi długiego czasu ładowania. Super szybka regeneracja ogniwa w przypadku tabletów również nie jest bardzo potrzebna, choć sami przyznacie, że Samsung w dzisiejszym zestawieniu wypada słabo. Wszystko wynika z innego przeznaczenia.
Źródło: GSM Arena, Gizchina