internetowe trendy związane ze zdrowiem

ChatGPT i jego wpływ na medycynę? Naukowcy nie mają wątpliwości

11 minut czytania
Komentarze

O ChatGPT napisano już wiele, lecz wątpliwości dotyczące etyki zastosowań tego narzędzia w różnych dziedzinach przybywa, choć zdaje się, że powoli opadają pierwsze zachwyty i negatywne emocje związane z włączaniem ChatPGT w nasze życie (zwłaszcza te zawodowe).

W przypadku medycyny pojawiają się pytania dotyczące obecności tego narzędzia w procesy edukacyjne młodych lekarzy i lekarek. Czy ChatGPT stanie się kluczowym elementem w nowoczesnej medycynie? Czy będzie opoką przyszłych lekarzy, czy odwrotnie – będzie zakłócać edukację medyczną?

ICT&Health zapytał o to Daniela Tolksa, postdoktora na niemieckim Leuphana University Lueneburg i przewodniczącego Komisji ds. Cyfryzacji Niemieckiego Stowarzyszenia Edukacji Medycznej (ang. GMA – German Association for Medical Education).

Sztuczna Inteligencja zdaje egzaminy medyczne za pstryknięciem palca

Jeszcze nie tak dawno temu pisaliśmy o „oszałamiających” (jak określił to autor książki The AI Revolution in Medicine, dr Isaac Kohane) wynikach ChatGPT w egzaminach medycznych w Stanach Zjednoczonych. Przypomnimy, że najświeższy GPT-4 (dostępny dla płatnych subskrybentów od marca bieżącego roku) odpowiedział poprawnie na ponad 90% pytań.

I o ile narzędzie to wydaje się studentem idealnym, bo przecież nie spóźnia się na zajęcia, na ten moment nie dysponuje ani praktyką lekarską, ani doświadczeniem, aby leczyć społeczeństwo.

ChatPGT świetnie nada się za to do diagnostyki laboratoryjnej (przyspieszając przykładowo proces rozpoznawania chorób), tłumaczenia wypisów i dokumentów pacjentów z języka obcego na język ojczysty (ale również z języka medyczno-specjalistycznego na zdecydowanie prostszy), ale też do podsuwania pomocnych sugestii lekarzom w kwestii zachowania przy łóżku pacjenta, czy ludzkiej (zdawać by się mogło) empatii. Akcentuje się też możliwy, pozytywny wpływ tego narzędzia na ulepszenie dokumentacji medycznej.

Według rozmówcy ICT&Health sztuczna inteligencja nie zastąpi lekarza, nawet na dłuższą metę, a przynajmniej nie w wielu obszarach. Wskazuje jednak, że będzie ona coraz bardziej wspierać pracę medyków tak, aby finalnie stać się również pomocnym partnerem pacjenta.

Sztuczna inteligencja nie ma zastępować lekarzy. Powinna ich wspierać w procesach, które maszyny mogą dokładniej rozwiązać. Zadania, w których lekarze są lepsi, powinny pozostać w ludzkich rękach. Algorytmy mogą na przykład sugerować, w jakim stopniu należy dostosować konkretną terapię. Jednak decyzja o tym, należy ostatecznie do lekarza.

Daniel Tolks w wywiadzie dla ICT&Health.
Materiał omawiający fenomen następcy dr. Google, dr ChatGPT, który zdał egzamin medyczny.

Część lekarzy specjalistycznych nie widzi się w tym samym miejscu za 10 lat

Jedno z najgorzej kojarzących się pytań rekrutacyjnych zostało zadane też niektórym lekarzom specjalistycznym. Gdzie widzi się Pan/Pani za 10 lat? Według bohatera wywiadu ICT&Health radiolodzy nie widzą się na dotychczas piastowanym stanowisku za dziesięć lat. Wynika to zapewne z faktu, że amerykańska instytucja Food and Drug Administrassion (FDA) zatwierdziła już kilkadziesiąt algorytmów radiologicznych.

W 2016 roku profesor George Hinton, ekspert ds. sieci neuronowych, zaryzykował stwierdzeniem, że powinno przestać się szkolić radiologów, ponieważ w przeciągu 5 kolejnych lat algorytmy staną się zdecydowanie lepsze w ocenianiu obrazów medycznych niż ludzcy lekarze. Mężczyzna miał rację, bo zapotrzebowanie na radiologów wciąż rośnie. Ekspert nie wziął jednak pod uwagę kilku czynników w ocenie sytuacji; mowa między innymi o popularyzacji programów screeningowych czy starzejących się społeczeństwach.

Z pewnością nie pomaga fakt, że historycznie obrazowanie medyczne określało się jako jeden z najniebezpieczniejszych zawodów ze względu na pracę w środowisku promieniowania (w tym jonizującego, podczerwonego, nadfioletowego UV oraz elektromagnetycznego).

Włączenie w edukację ChatGPT to dopiero początek transformacji, które nadejdą

Transformacja zawodu lekarza jest nieunikniona, ale postęp przełomowych technologii jest zbyt szybki, by można było prognozować ze sto procentową skutecznością. Nic jednak dziwnego, że sztuczna inteligencja, w tym LLM-y (ang. Large Language Models – Duże Modele Językowe) mogą być wprowadzane w edukację medyczną.

Studenci powinni również mieć świadomość, jak działa generatywna sztuczna inteligencja. Jeśli rozumiesz, jak działa ChatGPT, możesz ocenić zalety i wady; masz umiejętności określenia, gdzie to narzędzie może być dobrze użyte, a gdzie nie.

Daniel Tolks w wywiadzie dla ICT&Health.

Pozostaje kłopot związany z etyką w zakresie wykorzystywania najnowszych technologii. Zdaniem wielu studenci powinni wiedzieć, w jaki sposób radzić sobie z narzędziami wspieranymi przez sztuczną inteligencję oraz wiedzieć, kiedy wykorzystywanie tych narzędzie jest uzasadnione. Dlatego też terminy takie jak uczenie maszynowe czy głębokie uczenie powinny być w pełni znane.

Smartfon wyświetlający ekran czatu ChatGPT na stronie chat.openai.com z przykładowymi pytaniami, na zielonym, pionowo prążkowanym tle.
Fot. Mojahid Mottakin / Unsplash

Na ten moment jednak studenci, jak i nauczycielezwykle edukują się w tej dziedzinie poza murami uczelnianymi. Wykładowcy akademiccy dzięki dedykowanym kursom LLM pomagają w zautomatyzowaniu oceniania, opracowaniu przekonujących przypadków pacjentów czy planowaniu i tworzeniu filmów edukacyjnych.

ChatGPT może być odpowiedzialny tak naprawdę za stworzenie całego, spersonalizowanego środowiska edukacyjnego w zakresie medycyny. Uczniowie zaś mogą korzystać z niego jako pomocy dydaktycznej.

Jednym z głównych wątków poruszanych w ramach debaty o przyszłości edukacji medycznej są również te dotyczące programowania. Bohater wywiadu stwierdza jednak, że na ten moment nie jest to konieczne ze względu na wystarczającą obszerność treści na studiach. Nie wyklucza, że to może się zmienić.

Czy sztywny system edukacji dopuści takie rozwiązania jak ChatGPT?

System edukacji w wielu państwach leży i kwiczy, a razem z nim osoby, które w przyszłości będą wykonywać mniej lub bardziej odpowiedzialne zawody. Biorąc pod uwagę statyczny system edukacji w Polsce i na świecie pojawia się pytanie, czy w związku z szybko skalującymi nowymi technologiami szkoły i uniwersytety nadążą za kształceniem przyszłych lekarzy?

Uniwersytety kształcą przyszłych medyków po to, by któregoś dnia mogli ratować życie. Ze względu na postęp technologiczny i brak tych kluczowych elementów w edukacji medycznej może im brakować pewnych umiejętności oraz zdolności. Ba! Nawet bez wsparcia sztucznej inteligencji mamy problem z luką w umiejętnościach cyfrowych (już nawet nie tylko w kontekście medycyny, ale ogólnie).

W dobie aplikacji medycznych, narzędzi dedykowanych określonym grupom chorych trzeba jednak nadążać. Wprowadzane i opracowywane technologie wymagają od sztywnego systemu edukacji medycznej (i nie tylko) pewnej elastyczności.

Obecnie istnieje wiele przydatnych narzędzi opracowanych m.in. w celu wspierania pacjentów z chorobami układu krążenia, cukrzycą, zdrowiem kręgosłupa i chorobami psychicznymi. Narzędzia autodiagnostyczne mogą w istotny sposób przyczynić się do ogólnej poprawy zdrowia społeczeństwa. W Niemczech lekarz może nawet przepisać określone aplikacje zdrowotne, ale wiele osób o tym nie wie. […] Myślę, że świetne jest to, że innowacja wywiera presję na sztywny system edukacji i zmusza go do dostosowania. W najlepszym przypadku jest to wylęgarnia przełomowych innowacji.

Daniel Tolks w wywiadzie dla ICT&Health.
Smartfon z czarną obudową i włączonym ekranem wyświetlającym kolorowe ikony aplikacji, położony na jednolitej czerwonej powierzchni.

ChatGPT jako preludium możliwości AI. Czy w medycynie pojawią się nowe zawody?

Osoba przeprowadzająca wywiad z Tolksem słusznie zauważyła, że ChatGPT jest coraz lepszym narzędziem w diagnozowaniu pacjentów. Tolks zaś wyraźnie zaakcentował, że pojawienie się nowych zawodów w ramach edukacji medycznej i samej medycyny jest zdecydowanie pewne.

Wszystko to będzie częścią skutków transformacji cyfrowej, które nadchodzi wielkimi krokami. Przewodniczący sugeruje jednak, aby medycy (obecni i przyszli) skupili się raczej na rozwijaniu swoich umiejętności i potwierdzaniu ich za pomocą certyfikatów i mikro-certyfikatów, które pozwolą na zdecydowanie bardziej elastyczną reakcję „na nowe wyzwania w dobie sztucznej inteligencji i powstających technologii”.

Boom na tzw. sektor digital health (cyfrowe zdrowie), który obserwowaliśmy w czasie pandemii, sprawił, że dostrzegliśmy ogromny potencjał telemedycyny. Między innymi słynne już narzędzie konwersacyjne od OpenAI sprawiło, że dostrzeżono również szansę na innych polach medycyny. W pytaniu o to, czy sztuczna inteligencja na stałe wejdzie na pole medyczne, słowo „czy” powinno zostać zamienione na „kiedy”.

Osoba dotykająca wirtualnego interfejsu z hologramem symbolu AI (sztucznej inteligencji), z niebieskimi światłami i cyfrowymi elementami w tle.
Fot. putilich / Depositphotos

Co nas trapi w wykorzystaniu sztucznej inteligencji?

Tolks nie skupia się jednak wyłącznie na pozytywnych aspektach związanych z wprowadzeniem sztucznej inteligencji do wielu dziedzin naszego życia. Zaznacza również, że niepokoi go kilka aspektów związanych z tym przedsięwzięciem. Wśród nich wymienia między innymi prawa autorskie, ochronę danych, szersze kwestie prawne oraz podstawowe zagadnienia etyczno-moralne.

Szczególną uwagę zwraca się również na niebezpieczeństwo związane z dalszym pogłębianiem się nierówności edukacyjnych. Tolks obawia się niekontrolowanego używania takich narzędzi. Z jednej strony mamy uczniów, którzy nauczyli się sprytnie korzystać dużych modeli językowych, aby polepszyć swoje wyniki w nauce, a z drugiej strony o uczniów, którzy przez ewentualny strach przed korzystaniem z takich narzędzi, nie potrafią z nich korzystać, pozostając w tyle, za rówieśnikami.

Obawy nauczycieli akademickich związane z użytkowaniem ChatGPT są zapewne również poprzedzone wcześniejszymi podejrzeniami o to, że będą oszukiwać w czasie sesji egzaminacyjnych.

Nagranie spotkania z Michałem Cholewą, który opowiada o AI oraz obawach i nadziejach z nią związanych.

Płonne marzenie studentów o rozwoju cyfrowego nauczania

Środowiska uniwersyteckie, mimo że przeszły przez moment w pełni zdalnego nauczania wciąż korzystają z tradycyjnych wykładów i ćwiczeń, które odbywają się w murach uczelni, zupełnie jak przed pandemią. W przeprowadzanych ankietach studenci kierunków (nie tylko medycznych) nawołują do większej ilości zajęć odbywających się w formie online, wymieniając szereg argumentów za taką formą nauczania.

Obecnie jednak wiele uczelni powróciło do korzeni, a procesy edukacyjne odbywają się dokładnie tak, jak przed kryzysem związanym z pandemią COVID-19.

Wykład dotyczący przyszłości w kontekście cyfrowej edukacji.

Podobnie sprawa ma się z życiem zawodowym wielu osób. Pandemia nauczyła nas, że telemedycyna czy tele-praca działają. Od trzech lat pośród ogłoszeń o pracę na rozmaitych portalach można doczytać, że przyszły pracodawca oferuje opcję pracy zdalnej lub po prostu elastycznej.

Pracownicy zaś, przyzwyczajeni do tej formy pracy, uważają ją za status quo. Największe firmy zachwalały pracę zdalną, powołując się na wzrost bezpieczeństwa i efektywności pracowników. Dzisiaj część z tych firm rezygnuje z takiej formy zatrudniania i zwalnia lub przymusza pracowników, aby powrócili do biur. Czy to koniec ery zdalnego życia zawodowego i studenckiego?

Spokojna głowa, choć pełna pierwotnych lęków

Reasumując swoją wypowiedź dotyczącą niebezpieczeństw związanych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, Tolks sugeruje spokój, mówiąc o tym, że obawa przed nowymi technologiami nie jest niczym nowym.

Powołuje się przy tym na ciekawą anegdotkę o początkach budowy kolei. Oparta była na teorii, że narządy ludzkie ulegają rozpadowi, jeśli człowiek porusza się szybciej, niż koń może biec. Podobnie było w czasie wszelkich rewolucji przemysłowych. Dzisiaj jednak korzystamy i z pociągów, i z samolotów bez większego zastanowienia się nad tym, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu ludzie obawiali się o swoją przyszłość w związku z wprowadzeniem takich rewelacji.

Sztuczna inteligencja jest zwykle przedstawiana jako totalne zagrożenie. Tolks upatruje głównych winowajców w popkulturze, powołując się na książki i telewizję. Pięknie kończy dyskusję Jürgen Schmidhuber, ekspert ds. sztucznej inteligencji, który dementuje plotki i rozwiewa katastroficzne wyobrażenia mówiąc, że nie musimy obawiać się tego, że sztuczna inteligencja przejmie nad nami kontrolę, ponieważ „ludzie nie są na tyle ważni, aby można było ich przejąć”.

Przede wszystkim jednak rozwój sztucznej inteligencji oceniam pozytywnie. Pomoże nam to stawić czoła bieżącym wyzwaniom w systemie opieki zdrowotnej, takim jak niedobór wykwalifikowanych specjalistów.

Sztuczna inteligencja może przejąć wiele powtarzalnych zadań, uwalniając czas na bardziej wymagające i złożone czynności. W najlepszym przypadku sztuczna inteligencja może zapewnić więcej czasu na komunikację między pacjentami a pracownikami służby zdrowia oraz w obrębie zespołów opiekuńczych. Niestety, obecnie większość błędów medycznych wynika z braku komunikacji.

Daniel Tolks w wywiadzie dla ICT&Health.

Źródło: ICT&Health

Motyw