Oglądanie wschodów Słońca to mój niemal codzienny rytuał. Niemal, bo ostatnio niebo było dość zachmurzone. Dziś jednak odrobiłem to z nawiązką, bo zamiast jednego zobaczyłem dziś dwa Słońca, a przynajmniej takie było moje pierwsze skojarzenie, kiedy spostrzegłem dwa, niezwykle jasne źródła światła na niebie, z których każde było tak jasne, że aż raziło w oczy. Po chwili jednak zrozumiałem, z czym mam do czynienia.
Widziałem dwa Słońca na niebie – wytłumaczenie jest prozaiczne
Istnieje wiele zjawisk optycznych i meteorologicznych, które może dawać wrażenie obecności drugiego Słońca. Tutaj miałem jednak do czynienia z czymś, co kojarzy się z pięknym światłem na niebie, ale zwykle jest nie do pomylenia ze Słońcem. To, co widziałem i sfotografowałem to tęcza. I to nie jakaś wyjątkowa, jak czerwona, lub biała tęcza, która są bardzo rzadkimi zjawiskami meteorologicznymi, a zwykła, siedmiobarwna, jednak w niezwykłych okolicznościach.
Otóż tęcze zwykle obserwuje się po przeciwnej stronie, niż jest Słońce. Przed południem zwykle tęcza jest na zachodzie, a po południu na wschodzie. Tutaj mamy do czynienia z tęczą, która znalazła się po tej samej stronie nieba, co Słońce. Co więcej, górna część łuku była niewidoczna, właśnie z powodu prześwietlenia go przez promienie słoneczne. Dolna natomiast zasłonięta przez chmury.
Jedyne, co było widać, to mały prześwit, przez który przebijała część tęczy, z czego najmocniej przebijały się kolory czerwony, pomarańczowy i żółty. Jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się dostrzegłem także zielony, niebieski i indygo. Niestety, aparat w moim smartfonie nie był w stanie tego aż tak mocno dostrzec. Nie dość, że zdjęcie było robione pod słońce, to jeszcze sam fotografowany obiekt był zdecydowanie zbyt jasny. Dlatego po wykadrowaniu dostajemy tylko taką wielokolorową, jasną plamę. Efekt był jednak taki, że widziałem dwa Słońca, chociaż jedno okazało się bardziej kolorowe.
Źródło: twitter