Czy jesteś gotowy na połykanie elektroniki? Polska smart-tabletka wywraca medycynę do góry nogami

10 minut czytania
Komentarze

Jeżeli interesujecie się choć trochę nowymi technologiami w medycynie, nie ma szans na to, abyście nie słyszeli o BioCam. Dla pozostałych – może to być pewne novum… choć istnieje spora szansa, że opracowane przez wrocławską firmę rozwiązanie stanie się lada chwila rzeczywistością każdego pacjenta w Polsce. I nie tylko.

Polski BioCam, polska smart-tabletka

Zanim przejdziemy do samej rozmowy, kilka słów o samej pigułce, dla tych z was, którzy z jakiegoś powodu żyli przez ostatnie parę miesięcy w środku lasu i bez dostępu do sieci. W dużym uproszczeniu – to smart-tabletka, która po połknięciu, wykonuje serię zdjęć naszego przewodu pokarmowego „od środka”. W ten sposób, podobnie jak tradycyjna, choć o wiele bardziej „nieprzyjemna”, endoskopia, pozwala na wykrywanie zmian chorobowych oraz określenie stanu zdrowie pacjenta. Zdjęcia są następnie przesyłane na urządzenie mobilne lekarza oraz pacjenta i pozwala na szybką i bardzo dokładną diagnostykę. I podjęcie dalszych medycznych kroków, jeśli te są konieczne.

O tym, z czym „się to je” i czy to rozwiązanie – mimo wielu obaw – z pewnością bezpieczne, porozmawialiśmy z samymi twórcami z BioCam. Oto, czego udało się nam dowiedzieć.

Opowiedzcie nam trochę o samej genezie waszej tabletki – kiedy i gdzie zidentyfikowaliście potrzebę istnienia takiego produktu i kiedy zdaliście sobie sprawę z tego, że ma ona realną szansę na odniesienie sukcesu w świecie medycznym?

Działając wraz ze wspólnikami w innej branżowej spółce, zgłosiła się do nas firma w celu wykonania studium wykonalności pomiaru parametrów   fizjologicznych nurka na bardzo wysokich głębokościach, co ważne bez ekwipunku, na wstrzymanym oddechu (tzw. freediving).  Nasz ówczesny mentor, prof. Marek Langer rekomendował nam użycie kapsułek endoskopowych, tzn. wyrzucenia z nich kamery i dorzucenia czujników.

Zaczęliśmy się interesować tematem pod kątem możliwości nabycia takich kapsułek, zdziwiła nas ograniczona dostępność i wysoka cena (2500 zł per kapsułka). To zmotywowało nas do głębszej analizy rynku i konkurencji. Zaczęliśmy zadawać pytania, dlaczego technologia istniejąca od blisko 20 lat ma ograniczony zakres użycia (w dużej mierze tylko jelito cienkie) i nie została spopularyzowana oraz co możemy zrobić by to zmienić.

Kluczowym aspektem wydawało nam się wykorzystanie algorytmów sztucznej inteligencji do analizy obrazowej. Odbyliśmy trochę rozmów z lekarzami i specjalistami od AI by po kilku tygodniach powołać spółkę.
Globalną szansę upatrywaliśmy w niewielkiej ilości graczy na rynku i stagnacji technologicznej w branży oraz w wielkości problemu społecznego późno wykrywania nowotworów i schorzeń układu pokarmowego przez brak chęci badania się tradycyjnymi – inwazyjnymi badania

Wiemy, że wasza tabletka jest już po praktycznych testach, swego czasu w mediach społecznościowych głośno było o przypadku dr. Macieja Kaweckiego… ale ile osób już tabletkę połknęło i w ilu przypadkach udało się wam w ten sposób zdiagnozować jakieś dolegliwości?

W oficjalnym eksperymencie kapsułkę połknęło około 30 osób, przy czym w większości to były osoby zdrowe. Na opisy poszczególnych badań przez lekarzy ciągle czekamy. Wcześniej przeprowadziliśmy około 20 badań na tzw. pacjentach zero, czyli badaliśmy osoby wewnątrz firmy. 

Wiele osób słysząc o waszym pomyśle ma wątpliwości – to bądź co bądź kawałek elektroniki, który połykamy. Z jakich technologii korzystacie, aby było to w 100% bezpieczne… i jak się zabezpieczyć na wypadek sytuacji, w której powłoka tabletki zostaje naruszona?

Otoczka kapsułka jest zrobiona ze specjalnego certyfikowanego i biokompatybilnego materiału, który nie ma prawa reagować z tkankami i teoretycznie w przypadku utknięcia może przebywać latami w układzie pokarmowym jako ciało obce nie zagrażając życiu. 

Technologia jest dobrze przetestowana przez ostatnie 20 lat i jedyna możliwość naruszenia powłoki kapsułki to jej rozgryzienie zębami w momencie połykania. 

Jak widzicie przyszłość swojego projektu – to potencjalne zastąpienie tradycyjnej metody badań czy jego uzupełnienie?

Podstawowy problem społeczny to zbyt późna diagnostyka chorób układu pokarmowego w tym nowotworów co przekłada się na długoterminowo niższy komfort życia i śmierci, których można było uniknąć, badając i diagnozując się odpowiednio wcześniej.
W endoskopii kapsułkowej widzimy duży potencjał w komfortowych, przyjaznych pacjentowi badaniach przesiewowych, dlatego pod koniec 2021 rozpoczęliśmy pracę nad przystosowaniem naszej technologii do badań całkowicie zdalnych. W tej chwili nie istnieje żadna metoda diagnostyki układu pokarmowego w warunkach domowych.

Jeśli pacjentowi po połknięciu kapsułki wyjdą jakieś zmiany, wymagające pobrania wycinków do badań histopatologicznych tradycyjną endoskopią, bądź konieczność wykonania zabiegu, zatamowania krwawienia czy też usunięcia jakiejś zmiany, to wierzymy, że będzie to wystarczająca motywacja by po latach oporów wykonać gastroskopię czy kolonoskopię. Efekt społeczny widzimy taki, że im więcej będzie robionych badań kapsułką, tym więcej zostanie później zrobionych tradycyjnych badań inwazyjnych.

Komercjalizacja pierwszego wyrobu medycznego w postaci kapsułki zintegrowanej z aplikacją mobilną oraz platformą telemedyczną z algorytmami sztucznej inteligencji to dopiero początek. Stworzyliśmy własną platformę sprzętową z architekturą łatwą do późniejszych modyfikacji a to stwarza nam szerokie pole do projektów rozwojowych, od oświetlania tkanek różnym światłem (tzw. NBI), pomiarem różnych parametrów fizjologicznych (jak temperatura, pH czy różnica ciśnień), badaniami kontrastowymi, biopsją, zdalnym uwalnianiem leków czy nawet szczepionek. 

Przeprowadźcie nas krok po kroku przez cały proces od momentu połknięcia tabletki do jej wydalenia. Ile to trwa, ile zdjęć robicie w środku, w jaki sposób i do kogo są one przesyłane?

Pacjent połyka kapsułkę, ta robi kilkadziesiąt tysięcy zdjęć i  przesyła dane do urządzenia mobilnego a stamtąd na platformę telemedyczną w chmurze, do której mają dostęp lekarze. Kapsułka przechodzi przez układ pokarmowy przez około 8-12 godzin w zależności od perystaltyki jelit. 

Co z samą „konfiguracją” tabletki – w jaki sposób się z nią łączymy, czy potrzebne jest jakiekolwiek dodatkowe oprogramowanie?

Nasze rozwiązanie łączy się z dedykowaną natywną aplikacją mobilną (iOS oraz Android), której zadaniem jest skonfigurowanie kapsułki do badania. Po zakończonym badaniu dane przesyłane są na platformę telemedyczną. Mamy również w planie wykorzystać aplikację mobilną jako pomoc dla pacjenta, w której będzie mógł sprawdzać status badania oraz przejść krok po kroku przez procedurę badania (przed połknięciem kapsułki).

Jak obecnie wygląda zainteresowanie waszą tabletką w Polsce i poza jej granicami? Czy inne podmioty już opracowują lub mają podobne rozwiązania i musicie się liczyć z jakąkolwiek konkurencją?

Póki co nie możemy narzekać na brak zainteresowania ze strony zarówno klinik prywatnych, sieci ubezpieczeniowych oraz dystrybutorów właściwie z najróżniejszych zakątków świata. Przy czym regulacje umożliwią nam wdrożenie w pierwszym kroku jedynie na terenie Europy.
Posiadamy kilku konkurentów z USA i Azji, którzy wdrożyli rozwiązania dedykowane pod pojedyncze odcinki układu pokarmowego jak jelito cienkie bądź jelito grube. Warto tu dodać, że nie istnieje na rynku żaden producent europejski. 

Co ze stroną finansową całego projektu – ile kosztuje was wyprodukowanie takiej tabletki, w jakiej cenie trafia ona do dystrybucji, jak finansujecie dalsze prace? Wiele obiecujących projektów upadło przez brak odpowiednich środków…

Niestety nie możemy zdradzić ceny produkcji kapsułki, jest to informacja poufna. Cena też oczywiście będzie się zmieniać w zależności od wolumenu produkcyjnego oraz sytuacji geopolitycznej, inflacji i łańcucha dostaw komponentów elektronicznych.Możemy tylko powiedzieć, że zakładamy, że całościowy koszt będzie mniejszy niż sprzedaż detaliczna samej kapsułki przez nasze firmy konkurencyjne.

Nasze prace finansujemy dzięki inwestycji funduszy inwestycyjnych (LT Capital), aniołów biznesu (Dawid Urban) oraz grantu z NCBiRu na przystosowanie naszej technologii do badań zdalnych. Póki co nie możemy narzekać na zainteresowanie ze strony inwestorów i udaje nam się zachować płynność finansową i stabilność, ale nie zmienia to faktu, że jak na spółkę branżową (hardware medyczny) jesteśmy bardzo ekonomicznym startupem, zwłaszcza na arenie międzynarodowej. Nasza rynkowa konkurencja by dojść do tego samego etapu potrzebowała kilkadziesiąt razy większych środków.

Hardware medyczny to wciąż bardzo niszowa branża w naszym kraju, która potrzebuje lokalnych case studies globalnych sukcesów by zachęcić rynek kapitałowy do ryzyka i wspierania takich projektów. 

Jak wygląda sprawa z terminami – jakie są wasze założenia dotyczące szerszego wprowadzenia produktu na rynek i czy będzie on dostępny dla indywidualnego użytkownika, chociażby w zwykłej aptece? Czy planujecie a może już macie współpracę z instytucjami odpowiedzialnymi za ochronę zdrowia w skali krajowej?

Planujemy wprowadzić nasz produkt na rynek europejski już w przyszłym roku.  Co do początkowej dostępności to zależy to od finalnego modelu komercjalizacji, czy będziemy współpracować i licencjonować naszą technologię do jednego dużego partnera branżowego działającego globalnie, który będzie odpowiadał za całą komercjalizację czy też rozwijać się organicznie poprzez umowy dystrybucyjne na danych rynkach i samodzielne wdrażanie technologii do różnych klinik oraz ubezpieczycieli prywatnych.

W kolejnym kroku są planowane działania refundacyjne tak by nasze kapsułki były ogólnodostępne również dla osób z ograniczoną zasobnością portfela. Działania refundacyjne są niestety regulowane w każdym kraju indywidualnie, dlatego wymaga to sporych nakładów czasu by osiągnąć efekt skali w szerszym regionie Europy. Po uzyskaniu certyfikacji medycznej na rynek europejski naszym priorytetem jest uzyskanie FDA pod kątem Ameryki Północnej a następnie inne, bardziej egzotyczne rynki.

Smart-tabletka wykorzystywana także u zwierząt

W tym miejscu nasza rozmowa z BioCam się kończy. W ramach ciekawostki, która powinna zainteresować zwłaszcza zwolenników zwierząt, twórcy zdradzili nam na sam koniec także, że poważnie rozważają z wejściem ze swoim produktem na rynek weterynaryjny. W pierwszej kolejności smart-tabletka miałaby być dostosowana do psów, a dalszej kolejności – do pozostałych czworonogów. Tu okazać by się mogło – z uwagi na to, że rynek weterynaryjny nie jest regulowany centralnie przez ministerstwa i nie wymaga dodatkowych certyfikacji – że smart-tabletka w wersji zwierzęcej trafi do obiegu szybciej niż jej „ludzki” odpowiednik.

Postępy prac nad tym rozwiązaniem możecie oczywiście śledzić w mediach społecznościowych oraz na samej stronie BioCam.

Motyw