Pożar pod Warszawą. Bo jakiś geniusz wyrzucił baterię z samochodu elektrycznego do lasu

3 minuty czytania
Komentarze

Sceptycy elektromobilności znowu będą mieli argumenty przeciwko popularyzacji samochodów elektrycznych. Jak podaje Ochotnicza Straż Pożarna z Tłuszcza, 29 lipca w lesie w miejscowości Jasienica znaleziono kilka ogniw auta elektrycznego. Jedna z pięciu podrzuconych w to miejsce baterii zajęła się ogniem.

Zobacz też: Taryfikator mandatów 2023. Za te wykroczenia dostaniesz najsurowszą karę

Pożary baterii pojazdów elektrycznych

Nie tak dawno temu świat obiegła informacja o wielkim pożarze statku u wybrzeży Holandii, który pod pokładem przewoził kilka tysięcy samochodów. Około 500 z nich było pojazdami z napędem elektrycznym, w których mogły zapalić się baterie i spowodować tę tragedię.

Doskonale wiecie, że pożary elektryków zdarzają się nie tylko za granicą – ostatnio informowaliśmy, że incydent w Gdańsku prawie doprowadził do tragedii. Niektóre placówki m.in. z tych względów rezygnują z możliwości wpuszczania takich samochodów na parkingi podziemne, tak jak ma to miejsce w Gdańsku.

Jednocześnie nauka jest coraz bliżej zakończenia problemów związanych z samozapłonem baterii do samochodów napędzanych elektrycznie, o czym świadczą dokonania polskich badaczy. Widać więc światło w tunelu, co potwierdzają także statystyki dotyczące płonących elektryków.

Porzucone akumulatory koło Warszawy

https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=271657058829897&id=100079568137622&ref=embed_post

Dwa dni temu OSP Tłuszcz została wezwana do incydentu, który miał miejsce w lesie w miejscowości Jasienica (gmina Tłuszcz, powiat wołomiński). Straż pożarna gasiła jedną z baterii, która leżała w grupie aż pięciu akumulatorów zdemontowanych z aut elektrycznych. Z pojemnika wydobywał się dym i ogień.

Jak podaje portal Interia, aby zapobiec rozprzestrzenieniu się ognia i obniżyć ryzyko wystąpienia kolejnego pożaru, strażacy postanowili wykopać dół za pomocą koparki i wyłożyć go folią zabezpieczającą. Następnie zalano go wodą i w środku umieszczono baterie.

Niestety, choć ogień udało się opanować dosyć szybko, z informacji na Facebooku OSP Tłuszcz dowiadujemy się, że do tego zdarzenia zaangażowanych zostało aż pięć jednostek straży pożarnej. Z pewnością tyle zastępów pojawiło się na miejscu nie tylko ze względu na pożar, ale także jego lokalizację – akumulatory zostały podrzucone do lasu, więc istniało prawdopodobieństwo, że przez suszę szkody będą dużo większe.

Pierwsze działania strażaków polegały na schładzaniu pakietu. Później na miejsce została wezwana koparka, która wykopała dół, następnie zalany został wodą. Palące się ogniwo zostało umieszczone w prowizorycznym zbiorniku, ale pod wodą nadal się pali, co potrwa aż do utlenienia się jego składników

– informował Miejski Reporter na Facebooku.

Skąd w lesie wzięły się ogniwa auta elektrycznego?

Jak podaje portal Auto Świat, prawdopodobnie baterie z samochodów elektrycznych znalazły się w lesie w Jasienicy nie przez przypadek. Od dawna wiadomo jest, że na te tereny wyrzucane są elektrośmieci, które stanowią pozostałości po działalności gangów, kradnących auta na Mazowszu.

Zgodnie z informacjami serwisu Auto Świat, okazuje się, że te porzucone baterie to „niemal nowe akumulatory trakcyjne pochodzący najprawdopodobniej z Hyundaia Ioniq 5 lub Kia EV6”. Taki używany element podzespołu samochodu to koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych, więc żaden złodziej nie zostawiłby go w lesie jak inne elementy kradzionego samochodu, których nie da się sprzedać szybko i ze sporym zyskiem. Istnieje prawdopodobieństwo, że akurat w tym przypadku złodzieje chcieli zatrzeć ślady lub zostali spłoszeni.

Na ten moment nie wiadomo, kto jest winny podrzuceniu baterii do aut elektrycznych do lasu koło Warszawy. Sprawą zajmuje się policja. Użytkownik posługujący się nazwą Miejski Reporter na Facebooku w filmie pokazał zdjęcia z miejsca zdarzenia:

https://www.facebook.com/watch/?v=106933239143236

Źródło: OSP Tłuszcz

Motyw