Bateria w smartfonach nie przechodzi rewolucji w ostatnich latach, ale technologie ładowania już tak. To się jednak zmienia, ponieważ koreańscy naukowcy opracowali obiecujący typ nowej baterii, oparty o niewykorzystywany standard sodowo-jonowy. W obietnicach mamy nie tylko większą moc ogniw, ale też i błyskawiczne wręcz ładowanie, z potencjałem na wykorzystanie np. przy samochodach elektrycznych.
Obiecująca bateria z Korei Południowej – Spis treści
Jak działa hybrydowa bateria sodowo–jonowa?
Hybrydowa, ponieważ, choć baterie sodowo-jonowe istniały wcześniej, jak czytamy na Science Direct, naukowcy z Korea Advanced Institute of Science and Technology (KAIST) zmienili budowę katody i anody w akumulatorze, przez co teraz ma on wyjątkowo dużą moc.
Technologa hybrydowa w baterii sodowo-jonowej ma zapewniać większą moc niż klasyczne akumulatory litowo-jonowe, montowane w dzisiejszych smartfonach oraz innych urządzeniach. To ważne, ponieważ do tej pory, to argument wydajności dyskwalifikował ogniwa sodowo-jonowe z masowego zastosowania w produkcji urządzeń w fabrykach.
Koreańczycy reklamują rewolucję. Jak będzie naprawdę?
Profesor Jeung Ku Kang sugeruje, że nowa metoda zwiększa nie tylko moc baterii, ale również możliwości związane z jej ładowaniem. Mowa tu o pojedynczych minutach lub nawet sekundach. To chyba była moja ulubiona zmiana w smartfonach ostatnich lat. Fakt, że mój telefon ładuje się z prędkością 67 W, niezmiennie mi imponuje, nawet jeśli korzystam z gadżetu już dwa lata.
Choć baterie litowo-jonowe sprawdzają się dobrze w smartfonach, to usprawnienie prędkości ładowania może pomóc z dalszą adaptacją samochodów elektrycznych. Co prawda obecnie auta nie wykorzystują tej technologii, ale być może warto już teraz sprawdzić, jakie są najtańsze samochody elektryczne w Polsce.
Źródło: Science Direct. Zdjęcie otwierające: Michał Borowski / Android.com.pl
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.