Konsola do gier Nintendo Switch umieszczona na drewnianym blacie, z doczepionymi dwoma kontrolerami Joy-Con po bokach ekranu.

Na co komu Nintendo Switch OLED? Nie rozumiem Japończyków

3 minuty czytania
Komentarze

Kilka dni temu Nintendo zaskoczyło graczy i pokazało Nintendo Switch OLED. Nowa konsola Japończyków niewiele wnosi do zestawu. Najbardziej rzuca się w oczy odświeżony wygląd, który bardzo mi się podoba. Głównym gwoździem nowości jest tutaj jednak ekran OLED, który ma zachwycać fanów mobilnego grania.

Nintendo Switch OLED

Nintendo Switch OLED
Nintendo Switch OLED

W nowym modelu dostępny jest 7-calowy ekran OLED, co jest zmianą w porównaniu do zwykłej 6,2-calowej wersji. Co ciekawe, rozmiar konsoli nie uległ zmianie, a całość w wersji kremowej prezentuje się naprawdę elegancko. Pod względem innych parametrów warto zwrócić uwagę na fakt zwiększenia pamięci wewnętrznej do 64 GB i pojawienie się portu ethernet. Konsola na jednym ładowaniu ma podobno wytrzymać do nawet 9 godzin grania. Przykładowo The Legends of Zelda: Breath of the Wild „zje” baterię w 5,5 godziny. I właściwie to by było na tyle, jeśli chodzi o nowości tego sprzętu. Cena konsoli nie powinna szokować. Nowy model ma być droższy od normalnej wersji o 50 dolarów.

Zobacz także: Windows 10 21H2 to ostatnia tak duża aktualizacja systemu – oto nowości

Na co komu taki model?

Przyznam, że jestem trochę zawiedziony tą premierą. Nintendo zamiast naprawić bolączki grania na telewizorze, to uśmiecha się w stronę graczy mobilnych, którym oferuje lepszy i większy ekran. Czy naprawdę tak duża liczba użytkowników bawi się Switchem w drodze, jak to Nintendo pokazuje ładnie na reklamach? Śmiem w to wątpić.

Największą bolączką jest granie na telewizorze, które w ogóle nie zostało poprawione. Gęstość pikseli na TV ogranicza się nadal do 1080p, a w przypadku 7-calowego wyświetlacza OLED jedynie 720p. Nintendo chyba zapomniało, że w dobie usług strumieniowania takich jak Stadia, na smartfonie z Androidem można włączyć gry, które będą lepiej wyglądały niż na prawdziwej konsoli jaką jest Switch.

Nintendo Switch OLED
Nintendo Switch OLED

Dopóki Switch będzie się dobrze sprzedawał, możemy zapomnieć o 4K. Sprzedaż konsol „wielkiego N” wzrosła o 44 procent rok do roku w pierwszych trzech miesiącach 2021 roku. W takim wypadku japońska firma nie musi robić żadnych gwałtownych ruchów na rynku, a wersja OLED z pewnością znajdzie odpowiednie grono nabywców.

To, co tak naprawdę stoi za sukcesem Switcha to świetne gry i multiplayer, który jest na najwyższym poziomie. Nie ma takiej drugiej konsoli, która dawałaby tyle frajdy w rozgrywkach między dwoma, trzema czy czterema graczami. Dlatego Nintendo powinno wypuścić model skierowany do nich. Te osoby w większości grają siedząc na kanapie przed telewizorem ze znajomymi.

Fakt, że po czterech latach od premiery dostajemy jedynie wersję OLED może wydawać się frustrujący. Wystarczy spojrzeć na Microsoft i Sony, które nie przebierają w nowościach, którymi aż kipią PS5 i Xbox Series X. Nie oczekuję po Nintendo nie wiadomo czego, ale 4K mogłoby być tym minimum, które zaspokoiłoby apetyt wielu graczy na jeszcze lepszą wieloosobową rozgrywkę.

Nadal nie wiadomo, co się dzieje z mitycznym wręcz Nintendo Switch Pro (albo Nintendo Switch 2), który ma mieć zaktualizowane wszystkie podzespoły: od procesora rozpoczynając, a na baterii kończąc. Najwyraźniej jest jeszcze za wcześnie na jego premierę. Szkoda.

Źródło: theverge

Motyw