iPhone ładowanie

Nowe iPhone’y wreszcie zyskają znane u konkurencji rozwiązanie

2 minuty czytania
Komentarze

W minionym roku, Apple wreszcie dołączyło do firm stosujących indukcyjne ładowanie w swoich urządzeniach. Już we wrześniu do iPhone’a X, 8 oraz 8 Plus dołączą kolejne, nowe modele. Amerykanie zwlekali kilka lat z wprowadzeniem bezprzewodowego ładowania. Co ciekawe nie zastosowali żadnego, własnego standardu, a znany u innych producentów Qi. Mimo wszystko nie wygląda to tak jak powinno. iPhone z systemem iOS w wersji 11.2 obsługują indukcyjne ładowanie o mocy maksymalnie 7,5 W. Jest to porównywalne z szybkością jaką daje znajdująca się w opakowaniu pięciowatowa ładowarka. Oznacza to jedno – trwa to niesamowicie długo. Smartfony Apple są jednymi z najdłużej ładujących się urządzeń na rynku. Firma wiele lat wzbraniała się przez jakąkolwiek technologią, mogącą ułatwić nam życie.

Zobacz także: Czy pamiętasz wszystkie telefony Jamesa Bonda?

Szybsze, indukcyjne ładowanie w kolejnych iPhone’ach

Portal China Times opublikował raport, sugerujący, że sytuacja może się zmienić. Bezprzewodowa cewka ładująca w nowych iPhone’ach ma zostać wykonana z miedzi. Obecnie do jej produkcji używa się FPC, czyli kompozytu ferrytowo-polimerowego. Nowe rozwiązanie umożliwi zarówno szybsze, jak i bardziej wydajne ładowanie indukcyjne. Raport mówi:

„Ponieważ wysoka moc i wysoka sprawność są trendami ładowania bezprzewodowego, oczekuje się, że co najmniej jeden z trzech iPhone’ów w 2018 roku zrezygnuje z FPC, w celu przyjęcia rozwiązania z cewką miedzianą, aby osiągnąć powyższy cel, a także dlatego, że rezystancja cewki drutu miedzianego jest niewielka. Może również kompensować efekty cieplne generowane przez wzrost mocy.”

Obniżona rezystancja pozwoli Apple na zwiększenie progu mocy, który iPhone może bezpiecznie obsługiwać bez przegrzania. Ładowanie przez matę ze standardem Qi będzie bardziej wydajne, choć oczywiście zależy to od mocy ładowarki.

Obecnie ładowanie iPhone’a trwa wieki…

Od wielu lat iPhone’y, w szczególności 5,5-calowe modele Plus krytykowano za bardzo długi czas ładowania. Wprowadzone szybkie ładowanie powinno rozwiązać ten problem. Niestety rzeczywistość zweryfikowała decyzje Apple. Naszego iPhone’a nie naładujemy w krótszym czasie ładowarką dołączoną do zestawu, ani nawet innym podobnym modelem. Żeby to zrobić potrzebujemy zasilacza USB-C o mocy 29W do MacBooka, który kosztuje 249 złotych oraz przewodu USB-C na Lightning w cenie 129 złotych. W zestawie z tegorocznymi „ósemkami”, jak i modelem X znajdują się takie same akcesoria jak jeszcze kilka lat temu, standardowa wstyczka sieciowa i kabel USB na Lightning. Trudno się dziwić, że Apple niespecjalnie chwali się funkcją szybkiego ładowania – została ona wprowadzona w naprawdę dziwny sposób. Miejmy nadzieję, że w tym roku, wraz z wprowadzeniem nowych akcesoriów z USB-C oraz szybszej technologii ładowania sytuacja się zmieni. Obecne rozwiązanie nie jest wygodne dla użytkowników.

Źródło: MacRumors

Motyw