Szczepienia bez igły. Będzie rewolucja?

10 minut czytania
Komentarze

Czy przyszłość medycyny zakłada szczepienia bez igły? Tak! Naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego rozwinęli rewolucyjną metodę dostarczania szczepionek, która omija tradycyjne igły i obiecuje mniej bolesne, a jednocześnie skuteczne szczepienia. Co to oznacza dla walki z niechęcią do szczepień i czy ulga dla tych, którzy boją się igieł, jest już na horyzoncie? Przyjrzyjmy się bliżej tej innowacyjnej bezigłowej technologii, która może odmienić oblicze profilaktyki zdrowotnej na całym świecie.

Dla kogo szczepienia bez igły?

Osoba w białym fartuchu trzymająca strzykawkę, nieostra stetoskop w tle. Czy szczepienia bez igły są możliwe?
fot. RF._.studio / Pexels

Wielu pacjentów uważa, że zabiegi z użyciem igieł nie należą do przyjemności, choć znajdą się i tacy, którzy czerpią niepokojącą satysfakcję z igły wbijającej się w skórę. W świecie, w którym każda fobia jest nazwana trudnym do wymówienia określeniem, znalazło się również na fobie związane z lękiem przed igłami, ale również ostrymi rzeczami. Mowa o aichmofobii.

Jak podaje serwis poradnikzdrowie.pl aichmofobia to termin używany do opisania irracjonalnego, silnego strachu lub niepokoju związanego z obiektami ostrymi, jak np. igły, noże, strzykawki czy inne narzędzia chirurgiczne. Osoby cierpiące na aichmofobię doświadczają intensywnego lęku związanego z samą myślą o tym, że mogą zostać ukłute lub skaleczone ostrym przedmiotem. Według amerykańskich Centers for Disease Control and Prevention oraz ich badań badań przeprowadzonych w 2021 roku aż jedna na cztery osoby w Stanach Zjednoczonych boi się igieł.

Fobia ta może prowadzić do różnych reakcji, takich jak panika, przyspieszone bicie serca, zwiększone pocenie się, zawroty głowy, a w niektórych przypadkach nawet omdlenia. Osoby dotknięte aichmofobią mogą unikać sytuacji, w których istnieje możliwość skaleczenia się lub konieczność skorzystania z igły, co może znacznie wpływać na ich codzienne życie i zdolność do podjęcia niezbędnych działań medycznych.

Być może osoba cierpiąca na aichmofobię była świadkiem traumatycznego incydentu, podczas którego ktoś mógł zostać zraniony ostrym przedmiotem lub w jej otoczeniu zwracano szczególną uwagę na ostre narzędzia podczas skaleczenia.

Psycholog Klaudia Krzynówek z Centrum Medycznego Damiana, cytowana przez serwis poradnik zdrowie.pl.

Jak wiele innych fobii, aichmofobia może mieć różne podłoża, w tym traumatyczne doświadczenia z przeszłości, genetyczne skłonności do lęków czy wpływy środowiskowe. Jeżeli lęk staje się tak paraliżujący, że utrudnia nam codzienne funkcjonowanie warto wybrać się do specjalisty, który pomoże w obniżyć lub całkiem wyeliminować strach związany z igłami. Terapia behawioralna, terapia poznawczo-behawioralna oraz terapie desensybilizacyjne są często stosowane w leczeniu aichmofobii, pomagając jednostkom radzić sobie z ich lękami. W trudnych przypadkach włączana jest farmakoterapia.

Mając powyższe na uwadze, wspomniane szczepienia bez igły nie są tylko i wyłącznie elementem, który sprawi, że dbanie o zdrowie będzie przyjemniejsze. Pomoże także oswoić się osobom cierpiącym na aichmofobię z lękiem.

Rozwiązanie dla tych, którzy boją się ukłuć, igieł i szczepionek

Szczepienia kluczem do odporności zbiorowej

W obliczu globalnych wyzwań związanych z pandemią COVID-19 oraz regularnymi sezonowymi przypadkami grypy, problematyka niskich wskaźników szczepień stała się kluczową kwestią w dziedzinie zdrowia publicznego. Wśród potencjalnych przyczyn można wymienić niewydajną ochronę zdrowia, rosnące w siłę ruchy antyszczepionkowe oraz lęk przed igłami. Pomimo ciągłych wysiłków ze strony ochrony zdrowia i kampanii edukacyjnych, nadal istnieje znaczna grupa ludzi, którzy nie decydują się na poddanie się szczepieniom, co zagraża skuteczności działań profilaktycznych oraz uzyskaniu tak zwanej „zbiorowej odporności”.

Jest to mechanizm ochrony osób nieposiadających naturalnej odporności na daną chorobę poprzez zaszczepienie wysokiego odsetka społeczeństwa. Termin wywodzi się z obserwacji, że obecność w populacji jednostek uodpornionych na konkretną chorobę zmniejsza ryzyko zakażenia dla osób, które nie są odporne.

Odporność zbiorowiskowa (lub inaczej stadna) jest szczególnie istotna w kontekście chorób przenoszonych z człowieka na człowieka, co wyklucza niektóre schorzenia, takie jak tężec, kleszczowe zapalenie mózgu czy wścieklizna. Kluczowym elementem tego mechanizmu jest określenie progu odporności zbiorowiskowej, czyli odsetka jednostek posiadających odporność w danej populacji, przy którym obserwuje się zmniejszenie liczby nowych zakażeń. Jak podaje strona rządowa zazwyczaj wymaga to, aby od 90% do 95% społeczeństwa było odpornych, co z kolei powoduje spadek ryzyka transmisji choroby. Stąd też nawoływania rządu, infduencerów, celebrytów do szczepień w okresie COVID-19.

Transmisja wykładu prof. dr hab. Piotra Trzonkowskiego o tym, w jaki sposób układ odpornościowy reaguje na szczepienia.

Wartość progu odporności zbiorowiskowej może się różnić w zależności od konkretnej choroby. Na przykład, dla odry ustala się, że ten „próg bezpieczeństwa” wynosi aż 95%, podczas gdy dla krztuśca jest oceniany na 92-94%, a dla błonicy i różyczki na poziomie 83-86%. Dla świnki wskaźnik ten mieści się w zakresie od 75% do 86%. Oznacza to, że konkretny odsetek osób w populacji musi być odporny na daną chorobę, aby zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się zakażeń na większą skalę. Odporność zbiorowiskowa jest zatem kluczowym narzędziem w kontroli epidemii i chorób zakaźnych.

Dlaczego się nie szczepimy? Czy szczepienia bez igły rozwiążą niski wskaźnik wyszczepień?

Osoba ubrana w białą bluzę lekarską z niebieskimi rękawiczkami trzyma strzykawkę przed ramieniem pacjenta w kratowaną koszulę.
fot. Gustavo Fring / Pexels

Problemy związane ze zmniejszonym wskaźnikiem szczepień w dużej mierze strach przed ewentualnym niebezpieczeństwem oraz wzmagające te irracjonalne lęki ruchy antyszczepionkowe. Pandemia COVID-19 obnażyła wiele, jeżeli chodzi o światowe systemy zdrowia, ale również niski poziom edukacji społeczeństw w kontekście przykładowo szczepionek. Według przeprowadzonej przez United Surveys ankiety na zlecenie RMF FM oraz Dziennika Gazety Prawnej powodem niechęci jest brak wiary w istnienie pandemii (prawie 50% ankietowanych), niezwykła odwaga we własne zdrowie i nie przyjmowanie szczepionki ze względu na brak zagrożenia (4 na 10 osób), brak zaufania nauce (45%), brak zaufania państwu (42%), niechęć w kontekście ulegania presji szczepień oraz utożsamianie ich z ograniczaniem wolności osobistej (41%). W takich przypadkach nawet szczepienia bez igły nie pomogą. Konieczne jest edukowanie społeczeństwa.

Nic dziwnego, że społeczeństwo jest niechętne do przyjmowania szczepionek przeciwCOVID-owych, które nadzwyczaj szybko wprowadzono do użytku. Brak fundamentalnej wiedzy w dziedzinie wakcynologii nie jest przecież konieczny, aby zdecydować, że ktoś nie chce przyjmować szczepionek. Pamiętajmy jednak, że przyspieszone procesy nie oznaczają jednak braku koniecznych badań przed wprowadzeniem ich na rynek!

W gorącym okresie pandemicznym nie pomagały też decyzje Ministerstwa Zdrowia w zakresie chociażby noszenia maseczek. Łukasz Szumowski (ówczesny minister zdrowia) twierdził, że maseczki nie chronią przed koronawirusem, żeby później jednak zmienić zdanie w tej kwestii i wprowadzić nakaz korzystania z nich w miejscach publicznych. Brak zaufania do państwa, a dokładniej rzecz ujmując do osób, które reprezentują konkretne resorty, zwłaszcza Ministerstwo Zdrowia, nie jest zatem niczym szokującym.

Widok na duże wnętrze hali z punktami szczepień, wyposażone w białe kabiny i strefy oczekiwania z czerwonymi krzesłami, w tle ludzie chodzący i siedzący.
LukaszKatlewa / Licencja CC

Wspomniane ruchy antyszczepionkowe dolewają oliwy do ognia, głosząc o niebezpieczeństwie i niezbadanych szczepionkach. Facebook postanowił nawet ograniczyć ich działalność, ale znalazło się kilka furtek omijających. Rozprzestrzenianie dezinformacji, mitów i teorii spiskowych prowadzi do zbędnej paniki, strachu i podejrzeń wśród społeczeństwa. O mikrochipach obecnych w szczepionkach było na tyle głośno, że rząd oficjalnie odniósł się do sprawy. Polacy coraz częściej wierzą w fake newsy. Z roku na rok wskaźnik szczepień ochronnych jest coraz niższy. Uchylenia od szczepień mogą sprawić, ze niedługo będziemy mieli do czynienia z epidemią chorób zakaźnych, które dzięki szczepionkom zostały ograniczone lub wyeliminowane. W Wielkopolsce ruszyła z tego powodu niedawno kampania prozdrowotna „Szczepienie otula„, która stanowi odpowiedź Wielkopolskiej Izby Lekarskiej na ten problem.

Szczepienia bez igieł od amerykańskich naukowców

Na wspomniane problemy związane ze szczepieniami (a właściwie niskim wskaźnikiem wyszczepień), naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego postanowili zbadać możliwość bezbolesnego podawania szczepionek. Przedstawili innowacyjne rozwiązanie, które ma odmienić sposób myślenia o tych preparatach, a same szczepienia bez igły przyniosą ogromną ulgę dla wielu osób.

Zamiast tradycyjnych igieł badacze opracowali rewolucyjną metodę dostarczania szczepionek za pomocą ultradźwięków. Szczepienia bez igły to nowatorska technologia, która nie tylko eliminuje potrzebę bolesnych zastrzyków, ale także otwiera nowe perspektywy w walce z niechęcią do szczepień. Ta zaś stanowi istotną barierę dla osiągnięcia wymaganej odporności populacyjnej.

Szczepienia bez igły za pomocą ultradźwięku stają się obietnicą efektywniejszej, mniej bolesnej i bardziej dostępnej formy ochrony przed wirusami. W kontekście pandemii i potrzeby zwiększenia zakresu szczepień, ta nowa technologia może przyczynić się do przełomu w dziedzinie zdrowia publicznego, otwierając drzwi do szerszej akceptacji i zwiększenia udziału społeczeństwa w programach szczepień.

Jak działają szczepienia bez igły?

Szczepienia bez igły to metoda opierająca się na kawitacji. Wykorzystujemy skoncentrowane impulsy energii mechanicznej, wytwarzane przez zapadające się pęcherzyki na trzy sposoby. Po pierwsze torują one „kanały” przez zewnętrzną warstwę martwych komórek skóry, przez które następnie przedostają się cząsteczki szczepionki. Po drugie działają jak pompa, która kieruje cząsteczki leku do tych kanałów. I po trzecie – w przypadku niektórych szczepionek, które działają we wnętrzu szczepionek – kawitacja „otwiera” błony komórkowe, co umożliwia wniknięcie preparatu w odpowiednie miejsce.

Darcy Dunn-Lawless, autorka badania i doktorantka, Uniwersytet Oksfordzki, cytowana przez serwis pap.pl.

Wspomniana metoda kawitacji na potrzeby szczepienia bez igły została zaadaptowana z dziedziny fizyki. Polega na tym, że w odpowiedzi na dostarczaną falę dźwiękowa powstają, a następnie pękają malutkie pęcherzyki. W przypadku opisywanej szczepionki, będą to pęcherzyki zawierające odpowiedni preparat.

Według badań in vivo (tj. przeprowadzane na żywych organizmach) metoda opracowana przez naukowców pozwala na dostarczenie 700 razy mniej cząsteczek szczepionki w porównaniu do tradycyjnego zastrzyku. Pomimo tego to szczepienia bez igły dostarczane za pomocą ultradźwięków zapewniają lepszą odpowiedź immunologiczną.

Naukowcy upatrują przyczynę w fakcie, iż skóra jest bardzo bogata w różne komponenty układu odpornościowego. Stąd też podejmowane próby skierowania preparatu właśnie przez skórę. Oksfordzkie szczepienia bez igły pomogą zatem w obniżeniu kosztów i zwiększeniu skuteczności konwencjonalnych metod dostarczania tych preparatów.

Potencjalne skutki uboczne

Naukowczyni Darcy Dunn-Lawless przewiduje, że wśród głównych efektów ubocznych może być uszkodzenie tkanki skóry ze względu na zastosowanie zbyt dużej energii.

Narażenie na nadmierną kawitację może spowodować i mechaniczne urazy komórek i struktur. Istnieją jednak mocne dowody na to, że takich uszkodzeń da się łatwo uniknąć poprzez ograniczenie energii, dlatego kluczową częścią moich badań jest próba pełnego określenia, gdzie leży próg bezpieczeństwa w przypadku takiej szczepionki.

Darcy Dunn-Lawless, autorka badania i doktorantka, Uniwersytet Oksfordzki, cytowana przez serwis pap.pl.

Szczepienia bez igły, gdzie preparat jest dostarczany za pomocą ultradźwięków oraz metody kawitacyjnej może być także rozwiązaniem dla klasycznych szczepionek DNA, które obecnie są bardzo trudne do podania. Zjawisko fizyczne, jakim jest kawitacja sprawia, że dostarczenie substancji czynnej do jądra komórkowego jest skuteczniejsze.

Ta technologia jest wciąż rozwijana i udoskonalana. Konieczne będzie przeprowadzenie szeregu testów i obserwacji, aby wprowadzić do obiegu szczepienia bez igły. Stawka jest wysoka: bezbolesna aktywacja układu odpornościowego oraz podwyższenie wskaźnika szczepień.

Źródło: medtechpulse.com. Zdjęcie otwierające: obraz wygenerowany za pomocą DALLE-3.

    Motyw