Logo przeglądarki internetowej i usługi Mozilla Monitor w kształcie płomienia na tle z gradientem od fioletu do ciemnoniebieskiego.
LINKI AFILIACYJNE

Sprawdziłem Mozilla Monitor. Twoje dane mogą być bezpieczniejsze

3 minuty czytania
Komentarze

Mozilla Monitor nie jest całkowicie nowym narzędziem, bo to kontynuacja programu Firefox Monitor. Jedno się jednak nie zmienia, czyli przydatność tego programu. Sprawdziłem jego działanie i jestem przekonany, że pomoże on wielu osobom dbającym o prywatność w internecie.

Strona internetowa Mozilla Monitor Plus  z polem do skanowania adresu e-mail pod kątem naruszeń danych, obok wykres kołowy pokazujący "14 narażeń" na naruszenia danych osobowych, takich jak adresy e-mail i hasła.
Fot. Mozilla Monitor / własny zrzut ekranu

Czym właściwie jest Mozilla Monitor?

To bezpłatna, uproszczona wersja narzędzia Mozilla Monitor Plus. Narzędzie pozwala na comiesięczny skan sieci pod kątem obecności w niej naszych prywatnych danych, a także podjęcie próby ich usunięcia (jeżeli skorzystamy z płatnej wersji, dostępnej tylko w USA).

Co ciekawe, także w darmowej wersji, mamy dostęp do powiadomień na temat potencjalnych zdarzeń z udziałem naszych danych. Niedawne badania agencji Cisco wskazały, że zaledwie 42% osób interesuje się bezpieczeństwem informacji w sieci. Sam należę do grona tych osób, dlatego nie przedłużając, spróbujmy sprawdzić, czy program pomoże mi wyeliminować jakieś zagrożenia.

Mozilla Monitor w praktyce. Odpalam usługę na prywatnym mailu

Zrzut ekranu z interfejsem użytkownika Mozilla Monitor pokazujący listę ekspozycji danych osobowych użytkownika, z informacją "Znaleźliśmy 6 wystawień twoich danych. Pojawiło się one podczas 3 naruszeń danych." oraz tabelą z zaciemnionymi nazwami firm i datami odnalezienia naruszeń danych, z najnowszą datą "22 Sty 2024".
Fot. Mozilla Monitor / własny zrzut ekranu

Po standardowej procedurze rejestracji do usługi (adres e-mail, nowe hasło, powtórz hasło, przepisz kod otrzymany mailem), narzędzie automatycznie pokazuje nam wszystkie wycieki, w których nasz adres e-mail uczestniczył. Na grafice oczywiście je zaciemniłem, ale zapewniam Was, że to są wszystkie te, o których miałem wcześniej pojęcie.

Mając zweryfikowane źródła problemu, możemy przejść do przycisku Let’s Fix It (z j. ang. Naprawmy To). Następnie program zaproponuje rozwiązania, których możemy użyć, aby zabezpieczyć konto na zagrożonym serwisie przed włamaniem, tak jak i pozostałe — jeśli użyliśmy na nich tego samego hasła (bardzo nierozsądne zachowanie). Program też zasugeruje, żeby korzystać z darmowego VPN, jeśli chcemy chronić swój adres IP.

Program nie jest w stanie wycofać naszych danych z sieci. To zadanie dla płatnej wersji Plus, dostępnej tylko w USA. Fot. Mozilla Monitor / własny zrzut ekranu

Mozilla Monitor Plus, czyli płatna wersja usługi

Jak już wspomniałem, istnieje także płatne narzędzie z dopiskiem Plus. Nie mogłem jednak go znaleźć w polskim internecie, z dość prostego powodu. Jest dostępnie wyłączne w USA, a zobaczyć jego ofertę mogłem jedynie przez VPN. Jak więc widzicie, czasami warto mieć taką usługę zakupioną na wszelki wypadek.

Program dostępny w przeglądarce internetowej kosztuje 13,99 dolarów miesięcznie (ok. 56 złotych) lub 107,88 dolarów rocznie (ok. 430 złotych). Usługa ta automatycznie sprawdza nasze dane u 190 brokerów, którzy zajmują się odsprzedawaniem pakietów informacji o ludziach. A warto się przed tym bronić, bo takie dane są przekazywane do wysyłania niekończącego się SPAM-u, którego potem nie możemy się pozbyć podczas czyszczenia skrzynki Gmail.

Trudno ją jednak sprawdzić z poziomu polskiego odbiorcy, bo ta przy pierwszym skanowaniu pyta o adres zamieszkania powiązany ze Stanami Zjednoczonymi. A wiadomo, podawanie fałszywych danych nie ma w tej sprawie większego sensu.

Zdjęcie otwierające: Mozilla / materiały prasowe

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw