Logo Gmaila nałożone na tło z różnorodnymi banknotami z całego świata. Oszustwa w internecie to również włamania na skrzynki mailowe
LINKI AFILIACYJNE

Gmail przestaje być darmowy. Płacisz? Ja tak, i dlatego nie możemy do tego dopuścić [OPINIA]

5 minut czytania
Komentarze

Ostatnio wśród znajomych mieliśmy dyskusję na temat opłacanych przez nas subskrypcji. Jak to w dynamicznych rozmowach bywa, sprawa szybko zeszła na ekstrema. Pojawiło się też pytanie, czy bylibyście w stanie zapłacić co miesiąc za skrzynkę e-mail, czyli najpewniej Gmaila? No i zbyt szybko doszedłem do wniosku, że tak. Nie oznacza to jednak, że uważam, iż powinno się stać. Wręcz przeciwnie, podstawowe usługi internetowe muszą być bezpłatne, jak najdłużej się da.

Zapłaciłbym za Gmail tylko przez własne lenistwo

Ikony usług Google na smartfonie - Chrome, Gmail, Home, Mapy oraz sklep Play
Fot. Depositphotos / dyi13

Z pewnością każdy z Was ma jeden główny adres e-mail (najpewniej na Gmail), który używacie praktycznie do wszystkiego. Usługi bankowe, sklepy on-line, portale społecznościowe, subskrypcje VOD, czy też, w moim przypadku, konta na platformach gamingowych. No i wyobraźcie sobie teraz, że Google do Was przychodzi i mówi: „Słuchajcie, poprosimy 20 złotych miesięcznie za dostęp do tej skrzynki e-mail”.

Głosem rozsądku byłoby założyć nowy, darmowy adres e-mail (o ile konkurencja nie pójdzie śladem Google). Jak pomyślicie o wszystkich miejscach, w których należałoby zmienić ten adres, wychodzi pewnie z dzień lub dwa solidnej pracy, zależy, jak intensywnie korzystacie z sieci. Doświadczenie podpowiada, że wiele osób w tym momencie powie „Dobrze, płacę” i oszczędzi sobie wysiłku.

No i szczerze mówiąc, te 20 złotych miesięcznie byłbym w stanie zapłacić za Gmail. Bo umówmy się, zdarza mi się płacić za znacznie „głupsze” rzeczy. Oto jak wygląda mój subskrypcyjny rachunek sumienia:

  • PlayStation Plus Premium: 360 zł / rok (kupione na promocji)
  • EA Play: 15 zł / miesiąc
  • Google One: 13 zł / miesiąc
  • Marvel SNAP Season Pass: 53 zł / miesiąc
  • Spotify Premium: 20 zł / miesiąc
  • Allegro Smart: 59,90 zł / rok
  • Amazon Prime: 49 zł / rok

A to tylko subskrypcje, które opłacam w domu sam. Moja dziewczyna korzysta jeszcze z Netflix, ale też i Disney+ po składkach z przyjaciółmi. No i też sama intensywnie gra w Marvel SNAP na swoim telefonie, więc to już dwie przepustki sezonowe. Piszę o tym, ponieważ chcę Wam pokazać, że zakup tak istotnego abonamentu jak skrzynka e-mail nie byłby dla wielu osób tak naprawdę problemem. Uważam jednak, że nie możemy dopuścić do takiej sytuacji, chociażby ze względu na tych najbiedniejszych.

Adres e-mail to podstawa, nie przywilej

Ikona Gmail z liczbą 2136 nad nią, zmieniająca się w ikonę Gmaila z liczbą 1, połączona białą strzałką wskazującą proces. Tło jest rozmyte.

Swój pierwszy poważny adres e-mail na Gmail (z którego dalej korzystam) zakładałem w liceum (2014 r.), gdy próbowałem zgłosić się do lokalnego pisma „Czas Świecia”. Nie przyszłoby mi wtedy do głowy, że skrzynka pocztowa może być płatna. Ba, moja rodzina nie była wtedy w najlepszej sytuacji finansowej, więc z pewnością oberwałbym krzywym spojrzeniem od matki na myśl o takiej dodatkowej opłacie. Przecież już płaciliśmy za dostęp do sieci. Za tą stałą opłatą zyskiwaliśmy dostęp do krainy nieograniczonych możliwości, gdzie blokowała nas tylko nasza wyobraźnia.

Osobiście wierzę, że wykorzystany mądrze, internet w poprzednich dwóch dekadach wyciągnął wiele osób ze znacznie gorszej sytuacji życiowej. Stało się tak, gdyż w sieci każdy miał równe szanse, internet był prawdziwie wolny i pozbawiony podziałów na tych bogatszych i biedniejszych. Nawet jeżeli niektóre treści trzeba było kiedyś spiracić, dostęp do płatnych inaczej książek, filmów czy też muzyki, pozwolił wejść na zupełnie inny poziom zrozumienia światowej kultury, osiągnięcia motywacji do dalszego działania i poznawania się z ludźmi, z którymi bez dostępu do sieci, nie mogliby znaleźć wspólnego języka.

Dlatego też tak podstawowa sprawa, jak dostęp do Gmail lub innej skrzynki mailowej, nie powinna być nigdy ograniczona przez światowe korporacje. To jest wręcz fundament pracy z pozostałymi serwisami w sieci i nasze możliwości ruchu nie mogą zależeć od tego, czy mamy w kieszeni 20 złotych na subskrypcję. A historia też pokazuje, że jeżeli się kiedyś na to zgodzimy, to Google będzie mieć nas w garści i co jakiś czas podwyższać cenę usługi, sukcesywnie powiększając różnice między bogatymi, a biednymi. W 2023 r. nie ma prawdziwego życia bez nieograniczonego dostępu do sieci, dlatego o jej wolność musimy walczyć jak najdłużej. Jednocześnie wiem, jak trudne to będzie, jeśli moją pierwszą myślą było „Tak, zapłacę za Gmail”.

Na koniec przypominamy także, jak wylogować się z konta Google oraz jak wyłączyć asystenta Google na urządzeniach mobilnych z Android i iOS oraz komputerze.

zdjęcie główne: Jason Leung / Unsplash

Dziękujemy, że nasz czytasz. Będziemy wdzięczni, jeżeli poświęcisz jeszcze kilka sekund i wypełnisz poniższą ankietę. Twój głos jest dla nas bardzo ważny!

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw