Chcesz zrobić sobie detoks od telefonu? Szkoda, że w tych czasach to już niemożliwe [OPINIA]

10 minut czytania
Komentarze

Bycie offline to luksus naszych czasów, na który nie stać już chyba nikogo. Bo co z tego, że wyłączysz telefon, nie będziesz korzystać z komputera czy smartwatcha, jeśli okazuje się, że bez elektronicznych zabawek, dostępu do swoich kont w różnych aplikacjach i podłączonej karty płatniczej, mało już załatwisz. Nawet sprawy urzędowe przenoszą nam się do telefonów.

Wyjść z domu bez telefonu? To mija się z celem

Ostatnio pomyślałam sobie, że może czas nałożyć na siebie jakąś samodyscyplinę dotyczącą niekorzystania nadmiernie z telefonu. Czasem, jeśli zdarzyło mi się go zapomnieć, a nie miałam nic ważnego do załatwienia, wszystkie wolne momenty spędzałam na czytaniu (Kindle zawsze jest w torebce) albo na oglądaniu świata i „dumaniu” (jakby poetycko określił to Kubuś Puchatek), nie zaś na bezmyślnym patrzeniu się w ekran i przetrawianiu nieistotnych wiadomości. Tak jak Peter z Family Guy:

https://www.instagram.com/reel/Cu__X03Mu-L/?igshid=MzRlODBiNWFlZA%3D%3D

Dobrze wspominam takie dni – głowa była w stanie trochę zwolnić, wzrok odpocząć, zaczynałam skupiać swoją uwagę na innych aspektach rzeczywistości i czuć pewnego rodzaju wolność związaną z brakiem wyskakujących powiadomień i koniecznością bycia cyfrowo zanurzoną. Ale poczuciu beztroski towarzyszy też pewien niepokój… myślę, że dobrze wiecie, o czym mówię. A gdyby coś się stało – nie mam przy sobie smartfona z funkcją lokalizacji telefonu. A jeśli dostanę ważną wiadomość albo ktoś mi bliski będzie potrzebował mojej pomocy?

https://www.instagram.com/p/Cv5OJiooISM/?igshid=MzRlODBiNWFlZA%3D%3D

Od razu przyszła też mniej katastroficzna, a bardziej powiązana z pragmatyzmem refleksja – no dobrze, jeśli następnym razem nie zabiorę telefonu, kiedy pójdę do kina, będę musiała wydrukować wcześniej bilet na drukarce, której nie mam, lub czekać w kasie na zakup bez gwarancji miejsca na sali. Jeśli wskoczę na szybkie zakupy do Lidla, do produktów nie naliczy mi się rabat, i nie posłucham muzyki ani podcastu, bo stary iPod zaginął w odmętach niepotrzebnej elektroniki. W dzisiejszym świecie nie można już żyć bez smartfona – jeśli chcemy załatwiać sprawy efektywnie i do tego oszczędzać, jesteśmy skazani na kolokwialne przyklejenie go sobie do ręki.

Z telefonem odpoczywamy, pracujemy i śpimy

Jak wynika z Badania Założycielskiego Krajowego Instytutu Mediów, 75,8% Polaków korzysta ze smartfona. W grupie wiekowej 13-15 lat 96,6%, 16-29 lat – 96,42%, 30-49 lat – 94,2%. Dopiero w grupie po 50 roku życia ten wskaźnik wyraźnie maleje – dla osób posiadających 50-64 lat to 78,6% oraz 65 lat starszych – 37,4%. Wśród użytkowników telefonów komórkowych z ekranem dotykowym, 90,7% stanowią osoby korzystające w ciągu ostatnich 12 miesięcy z internetu, a smartfon posiada w swoim gospodarstwie domowym 89,6 % Polaków.

fot. Badania Założycielskiego Krajowego Instytutu Mediów

Smartfony zmieniły oblicze komunikacji, która przeniosła się do internetu. Telefon typu smart jest urządzeniem wielofunkcyjnym, które wpisuje się w oczekiwania ludzi młodych i to przez nich jest najczęściej wykorzystywany. Warto jednak zwrócić uwagę na osoby po 65 roku życia, z których ponad 1/3 również korzysta ze smartfonów

– komentuje Iwona Szewczak, Kierownik Merytoryczny ds. badania Założycielskiego.

Oczywiście nikogo z nas te liczby już nie dziwią. Ale zastanawiające jest, ile osób uznaje się za uzależnionych od telefonów. Spójrzmy więc na inne badanie. Z ankiety przeprowadzonej przez Mobiem Polska, wynika, że ponad 60% osób w wieku 15-35 lat praktycznie nie rozstaje się z telefonem w ciągu dnia. Jak widać, to już nie tylko nastolatki – choć uzależnienie od smartfonów najbardziej widoczne jest u młodzieży, to i starsi nie są idealnym wzorcem do naśladowania. Niemal 82% wszystkich respondentów badania zaznaczyło, że musi mieć go przy sobie podczas snu. Swoją drogą, spanie obok ładującego się telefonu to nic zdrowego, o czym ostatnio informowaliśmy.

Inne badanie, zorganizowane przez firmę theprotocol.it podaje, że średni czas korzystania przez Polaków z urządzeń elektronicznych w ciągu doby to aż 13 godzin i 20 minut, z czego średnio 9 godzin i 38 minut spędzamy, przeglądając internet. Niestety, to znacznie więcej, niż poświęcamy na sen.

Ale czy to nierozstawanie się z telefonem w ciągu dnia i „alarmujące statystyki” są faktycznie spowodowane uzależnieniem czy raczej… koniecznością? Przyjrzyjmy się, w jakich sytuacjach w życiu codziennym nie możemy pozwolić sobie na nieposiadanie smartfona. Jak się okazuje, jest ich całkiem sporo.

Bez telefonu nic już nie załatwisz

Smartfon zastąpił nam portfel na dokumenty, środek płatniczy, kalendarz, odtwarzacz muzyczny, czasopisma i nawigację. Pewnie przykładów można byłoby mnożyć, ale obecnie zamiast kilkunastu sprzętów czy przedmiotów mamy jeden. I dobrze, ale jakby się uprzeć, nadal możemy korzystać z „oldschoolowych” rozwiązań – weźmiemy kartę płatniczą, papierowy organizer czy mapę. A gdzie po prostu nie da się nie mieć smartfona?

fot. Depositphotos/miklos

Karty lojalnościowe i aplikacje

Przede wszystkim zacznijmy od tego, że większość kart lojalnościowych i aplikacji klienckich znajduje się w naszych telefonach, a z plastikowych odpowiedników już praktycznie zrezygnowaliśmy. Niektóre sklepy co prawda oferują nabijanie punktów „zaocznie”, wyszukując petenta w systemie przez jego numer telefonu, ale niekiedy bez zeskanowania kuponu w apce, nie zyskamy promocji. Dobrym przykładem jest np. Lidl Plus, gdzie, aby skorzystać z rabatu, trzeba aktywować dostępne vouchery. Na podobnej zasadzie działa aplikacja H&M czy Żappka. Nie masz ze sobą telefonu – kupujesz bez zniżek.

Ale są sklepy, które bezapelacyjnie wymagają aplikacji, żeby sfinalizować w nich transakcje i zrobić zakupy. Mowa tu oczywiście o punktach sprzedaży autonomicznej, takich jak Aldi Shop&Go. Swoją drogą ostatnio w Wielkiej Brytanii klient chciał w takim sklepie zapłacić gotówką zamiast aplikacją – natychmiast wybuchła awantura, a jego oskarżyli go o kradzież.

Komunikacja miejska i pociągi

Kolejna bolączka to szeroko pojęty transport. We Wrocławiu w tramwaju czy autobusie miejskim bilet można zakupić jedynie za pomocą karty płatniczej – tradycyjnej „plastikowej” lub podpiętej w wirtualnym portfelu w telefonie. Bilet zapisuje się wtedy na urządzeniu mobilnym i w razie kontroli należy pokazać do sprawdzenia kartę lub smartfon. Papierowy bilet nabędziemy co prawda w maszynie stojącej na przystanku, ale automatów jest coraz mniej, często nie działają poprawnie i przede wszystkim – nie znajdują się na każdym przystanku.

fot Pexels/ Kaique Rocha

Bez aplikacji z podpiętym środkiem płatności nie ma co liczyć na wynajęcie hulajnogi elektrycznej, samochodu na minuty i zamówienie Ubera czy Bolta. Rozładował ci się telefon? To drepczesz na postój taksówek (tylko gdzie on jest?). I pamiętaj powiedzieć kierowcy, jak zapłacisz – czasem albo gotówka, albo karta nie są już domyślnie akceptowane.

Jeździsz pociągami? No to pamiętaj o internetowy kupnie biletu. Oczywiście możesz mieć go na kartce papieru, jeśli chcesz wydrukować go w domu, lub kupić w kasie, ale warto pamiętać, że nie na każdej stacji kolejowej jest punkt sprzedaży. Jeśli biletu nie masz wcześniej, to kupując go bezpośrednio w pociągu, najczęściej musisz dopłacić.

Od 1 lipca to już nieaktualna informacja, ale jeśli korzystaliście z autostrad państwowych, do niedawna obowiązkowa była aplikacja eToll, dzięki której można było zakupić bilet na przejazd określonym odcinkiem trasy. W przeciwnym wypadku, kiedy już pobieranie i opłacanie biletu nie było możliwe na bramkach, trzeba było znaleźć stację benzynową Orlen i tam nabyć taki karnet. Znowu – bez telefonu jak bez ręki.

Smart home i urządzenia do pracy

W designie sprzętów domowych króluje raczej minimalizm, dlatego producenci często rezygnują z kilkunastu dodatkowych przycisków, projektując np. odkurzacze. Dlatego to wszystko, czego nie ustawimy bezpośrednio na urządzeniu, możemy zrobić przez aplikację na smartfonie. Co więcej, jeśli chodzi o pralki, suszarki czy zmywarki w niektórych przypadkach tylko przez zintegrowaną aplikację jesteśmy w stanie poprosić o raport i nawet zidentyfikować błąd. Bez telefonu mamy więc okrojony dostęp do możliwości urządzenia. Nie mówiąc o wszystkich funkcjach smart home, jak włączanie i wyłączanie sprzętu lub ustawienie startu na daną godzinę.

fot. Pexels/ Kaique Rocha

Mój redakcyjny kolega Kamil podpowiedział mi, że w środowisku filmowym niektórzy producenci oświetlenia rezygnują z wyświetlaczy i obsługi ich z poziomu samej lampy – trzeba mieć smartfon, który łączy się i służy jako sterownik. Podobnie jak w przypadku zaawansowanych w funkcje statywów z lampami.

Dostęp do informacji

Uwierzytelnianie dwuskładnikowe – mamy nadzieję, że coś wam to mówi. Aby lepiej zabezpieczyć swoje konta, korzystamy z dwóch metod logowania, zazwyczaj na dwóch różnych urządzeniach lub profilach. Najczęściej pierwszy z nich to e-mail, a drugi – numer telefonu. Więc jeśli zdecydujesz się zostawić smartfona w ciemnej szafce i cieszyć się wolnością, może się okazać, że nie zalogujesz się na przykład do aplikacji bankowości mobilnej, a jeśli zapomnisz hasła do logowania, serwis nie potwierdzi bez telefonu twojej tożsamości. Opisywaliśmy kiedyś podobny problem, bazując na historii klienta banku Santander.

fot. Depositphotos/kegfire

To nie wszystko – osoby bez telefonu wykluczone są niejako z szybszej obsługi. Mając bilet zakupiony internetowo – np. na pociąg czy do kina – nie musimy stać w kolejkach i możemy zagwarantować sobie miejsce. To oczywiście brzmi jak truizm, ale odwracając sytuację, łatwo dojść do wniosku, że bez telefonu wszystkie te procesy znacznie by się wydłużyły. Nawet prywatna opieka medyczna wysyła SMS z prośbą o potwierdzenie przybycia, w kolejnej wiadomości dostarczając numer gabinetu, tak abyśmy nie musieli się w ogóle fatygować się do rejestracji.

A jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami dotyczącymi twojego dziecka w szkole, nie obejdziesz się bez Librusa. Nauczyciele kontaktują się z rodzicami praktycznie tylko przez platformę, do której oczywiście możesz zalogować się przez komputer, ale nie wiesz, czy w ciągu dnia nie ominie cię jakaś wiadomość.

Moglibyśmy oczywiście bić się z rzeczywistością, ale szczerze mówiąc, kreowanie się na hipstera bez telefonu już chyba w dzisiejszych czasach nie ma sensu. Nie dość, że bez kart lojalnościowych, aplikacji i kont na telefonie nie mamy w większości przypadków szans na załapanie zniżek w sklepach, to czekanie w kolejkach po zakup papierowego biletu też nie zachęca. Więc cóż, detoks od telefonu? Tylko na wakacjach, i to w dodatku na takich, na których nie chcemy podróżować, a jesteśmy przykuci do leżaka 🙂

Źródło: gov.pl, mobirank.pl, theprotocol.it, oprac. własne

Motyw