W niedzielę 23 kwietnia sytuacja na polskim rynku energetycznym była wyjątkowo trudna. Ogłoszono stan zagrożenia bezpieczeństwa dostaw energii, wyłączono fotowoltaikę i wiatraki. Wszystko przez… zbyt dużą moc w systemie.
Fotowoltaika i wiatraki czasowo wyłączone
23 kwietnia Polskie Sieci Energetyczne ogłosiły zagrożenie bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej. Stało się to dopiero po raz drugi w historii. Wcześniej podobna sytuacja miała miejsce we wrześniu 2022 roku. Wtedy jednak mocy było zbyt mało, a tym razem – zbyt dużo, ze względu na ogromną produkcję z paneli słonecznych.
W celu równoważenia podaży i popytu na energii elektryczną PSE stosują dostępne środki, w szczególności zaniżenie produkcji przez elektrownie. Ze względu na skalę nadpodaży energii elektrycznej w dniu 23 kwietnia 2023 r., przekraczającą 3000 MW, konieczna będzie także redukcja generacji źródeł OZE, w tym źródeł OZE przyłączonych do sieci średniego napięcia, a prawdopodobnie też przyłączonych do sieci niskiego napięcia.
– ogłosiły Polskie Sieci Energetyczne.
Stan zagrożenia umożliwił redukcję mocy źródeł OZE przyłączonych do sieci przesyłowych, za które odpowiadają PSE, ale także elektrowni wiatrowych i słonecznych, którymi operują koncerny. Oznacza to, że mogły być wyłączane nawet przydomowe panele słoneczne.
Polskie Sieci Energetyczne zapewniały, że nie przewiduje się istotnych zakłóceń w dostawach prądu do odbiorców. Żeby poradzić sobie z problemem, realizowano również interwencyjny eksport energii do Niemiec, Słowacji i Szwecji.
Ograniczenie produkcji OZE to ostateczność. Dlaczego zamiast odnawialnych źródeł nie wyłączono tych konwencjonalnych? Ew. ponowny rozruch elektrowni węglowych i gazowych trwałby bardzo długo, a były one potrzebne już wieczorem, kiedy produkcja z fotowoltaiki gwałtownie spadała.
źródło: Business Insider, Twitter, zdjęcie główne: Depositphotos/
manfredxy