Wielopiętrowy budynek mieszkalny z balkonami i panelami słonecznymi umieszczonymi na zewnątrz.

Fotowoltaika na balkonie. Zapytałem Polaków, którzy ją założyli, czy im się to opłaciło

7 minut czytania
Komentarze

Przez lata panowało przekonanie, że fotowoltaika to tylko domy wolnostojące, ewentualnie szeregowce, ale nie bloki. To się jednak powoli zmienia i coraz więcej osób decyduje się na montaż takiego rozwiązania na balkonie. Oczywiście są tu pewne ograniczenia – nie każdy balkon do fotowoltaiki się nadaje i nie na każdym wolno to zrobić. 

Fotowoltaika na balkonie – jak w ogóle się za to zabrać?

Zanim przejdziemy do wrażeń, to warto zacząć od tego, czy w ogóle takie rozwiązanie ma w Waszym przypadku jakikolwiek sens, oraz czy jest możliwe do zastosowania. Zacznijmy od najważniejszego: lokalizacji balkonu. Tu optymalnym kierunkiem jest południowy zachód. Wtedy w ciągu roku wpada do niego najwięcej światła i to w momencie, kiedy akurat jesteśmy w domu po pracy. 

Oczywiście kierunek południowo wschodni również się nadaje – zwłaszcza w przypadku osób, które wcześnie wstają i pracują zdalnie. Wtedy to będzie możliwe zużywanie największej ilości energii elektrycznej na bieżąco, bez wchodzenia w rozliczenia z niekorzystnym mnożnikiem. 

Kolejną kwestią, nad którą warto się zastanowić to nasłonecznienie balkonu. Co z tego, że jest ustawiony w optymalnym kierunku, kiedy duże drzewo, albo blok z naprzeciwka oferują nam niemalże ciągły cień? Dopiero w takim wypadku można przejść o krok dalej, czyli zapytać właściciela budynku o zgodę.

Fotowoltaika na balkonie – wolno, czy nie wolno?

To kolejna kwestia. Otóż zwykle jest tak, że nawet w przypadku mieszkań własnościowych do nas należy wnętrze mieszkania i powierzchni balkonowej, natomiast jego ściany z zewnątrz, czyli elewacja, oraz barierki balkonowe należą już do właściciela budynku – zwykle wspólnoty mieszkaniowej. Więc żeby zamontować fotowoltaikę na balkonie, konieczna jest ich zgoda. 

Kolejną kwestią jest mieszkanie w starej kamienicy. Tu nawet wspólnota nie pomoże, jeśli podlega ona pod konserwatora zabytków. A ci zwykle niechętnie wyrażają zgodę na tego typu instalacje, które ingerują w wygląd budynku. Czy to duży problem? Niestety, tak, na co wskazują sami użytkownicy i zwolennicy takiego rozwiązania:

Najważniejszą przeszkodą w instalacji pv jest opór zarządców spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. 

— Podkreślił Michał z grupy FB Fotowoltaika Balkonowa.

Fotowoltaika na balkonie – czego pod żadnym pozorem nie robić

Ten akapit powstał tylko dlatego, że natrafiłem na pewne nagranie, szukając opinii użytkowników dotyczących tego rozwiązania. Tym, czego nie powinno się pod żadnym pozorem robić, jest montaż fotowoltaiki na balkonie na trytytki, ani w żaden inny chałupniczy sposób. Panele fotowoltaiczne są dość ciężkie, a jednocześnie mają one sporą powierzchnię. Z tego też powodu silny wiatr – a im wyższe piętro, tym silniej wieje – mogą zostać po prostu wyrwane przez wiatr, odlecieć, a w najgorszym przypadku uszkodzić komuś okno, samochód, albo zrobić komuś krzywdę.

Jeśli już chcecie montować fotowoltaikę na balkonie, to tylko na stelażu z nierdzewki i to takim, który jest porządnie przykręcony śrubami do balustrady. I nie, mocowanie go byle jak tylko na chwilę też nie powinno mieć miejsca – to musi zostać zamocowane porządnie od razu

Fotowoltaika na balkonie – to może być o wiele prostsze, chociaż nie musi

Nie oszukujmy się – typowy balkon to raczej dość mała powierzchnia. Nie ma więc mowy o potężnej farmie słonecznej. I w sumie ma to pewien… plus. Otóż wedle prawa instalacja podpięta bezpośrednio do licznika musi być tylko wtedy, kiedy jej moc przekroczy 800 Wp. Dlatego też mikroinstalacje o mocy na przykład 790 Wp (czyli na przykład dwa panele po 395 Wp) może zostać podpięta przez inwerter bezpośrednio do gniazdka. W takim wypadku generowany prąd jest zużywany na bieżąco, a dopiero jego nadwyżka trafia za licznik. 

Tu jednak pojawia się kwestia, którą niektórzy uznają za absurd, chociaż sam się z tym nie zgodzę: otóż podłączenie takiej wtyczki z fotowoltaiki na balkonie – a przynajmniej pierwsze takie działanie – nie jest czymś, co może zrobić właściciel mieszkania. Do tego jest konieczny elektryk z wymaganiami. Oczywiście mierny elektryk tylko przyjdzie, podepnie wtyczkę, zainkasuje pieniądze, wystawi papierek i wyjdzie. Jednak porządny dokładnie sprawdzi całą instalację, czy ta nie stanowi zagrożenia, chociażby pożarowego. To bardzo ważne, ponieważ źle podłączona fotowoltaika potrafi być niebezpieczna. Pamiętajmy przy tym, że moc instalacji jest tu za mała na dotację. 

Oczywiście możliwe jest także rozwiązanie bardziej klasyczne, czyli złożenie mocniejszej instalacji, którą już należy podłączyć do sieci w sposób bardziej klasyczny. Wtedy niestraszny jest nam żaden limit, chociaż oczywiście sama instalacja będzie miała znacznie więcej elementów i wymagała większej ingerencji w sieć elektryczną mieszkania. 

Fotowoltaika na balkonie i magazyn energii

To jest bardzo ważna sprawa: otóż stworzenie magazynu energii w tym przypadku jest dziecinnie proste: wystarczy tylko odpiąć wtyczkę z gniazdka i podłączyć ją do magazynu aż do naładowania akumulatorów, żeby następnie znowu ją przypiąć do gniazdka. Mimo to o wiele lepszym rozwiązaniem jest zrobienie tego w sposób klasyczny, przy czym nie należy się spieszyć.

Otóż jeśli najpierw stworzymy instalację fotowoltaiczną bez magazynu energii, to możemy potem liczyć na dotację w wysokości do 50% na stworzenie magazynu energii. Biorąc pod uwagę, że cały osprzęt, a w szczególności akumulatory, są bardzo drogie, to warto pójść w tę stronę, zamiast bawić się w nieoficjalne rozwiązania, albo w budowanie wszystkiego na raz.

Fotowoltaika na balkonie – czy to ma sens?

W sieci jest stosunkowo mało opinii osób, które zdecydowały się na takie rozwiązanie. Dominują głównie reklamy firm, które zajmują się produkcją zestawów do samodzielnego montażu. A przecież nie o treści reklamowe tutaj chodzi, a o to, czy to naprawdę ma sens. Dlatego też postanowiłem sięgnąć po napotkanie w sieci opinie zwykłych użytkowników – a przynajmniej na takie wyglądające, bo człowiek nigdy nie wie, czy coś nie jest marketingiem szeptanym. Te wyglądają naprawdę obiecująco:

Jak najbardziej to się sprawdza. Osobiście mam 2 panele po 395W + mikroinwerter . Balkon na 2 piętrze idealnie na południe. Panele odchylone od pionu o ok. 10 stopni. Instalacja została uruchomiona na początku marca 2022, czyli „załapałem się” na stare zasady rozliczania. Do tej pory instalacja wyprodukowała 560kWh (z czego ok. 330kWh wysłałem do sieci)

– Warmiak, czytelnik serwisu gramwzielone.

 Najtańsza energia to ta, której nie zużyjemy, na drugim miejscu jest ta, za którą nie musimy płacić… Ze względu na to, że kradzież energii elektrycznej podlega pod paragraf lepiej wydać pieniądze i nawet przy okresie zwrotu 10-12 lat w końcu zacznie to zarabiać. W 2019 obliczyłem u mnie czas zwrotu ponad 25 lat, obecnie jest osiem i trzy miesiące, niższe koszty bieżące na wiele lat przy jednorazowej inwestycji.

— Podkreśla Michał, administrator grupy Fotowoltaika Balkonowa.

Sama technologia nie stanowi tu problemu. Użytkownicy tego rozwiązania skarżą się jednak na inne rzeczy:

Podstawowa wada to biurokracja, brak jasnych regulacji prawnych no i oczywiście zero ulg podatkowych…

— Zauważa Michał.

Niestety małe instalacje nie podlegają pod „Mój prąd”. Tu widzę problem. Drugie to uznaniowość zarządców w temacie powieszenia paneli. Brak konkretnych przepisów i warunków.

— Marcin, Fotowoltaika Balkonowa.

Wygląda więc na to, że warto przynajmniej spróbować i liczyć na to, że administracja naszego budynku spojrzy na to przychylnym okiem.

Źródło: Gramwzielone, YouTube, Fotowoltaika Balkonowa

Motyw