Xbox 360 to było coś. Wspominamy konsolę, która prawie rzuciła na kolana PlayStation

14 minut czytania
Komentarze

Microsoft nigdy nie miał w naszym kraju łatwo. O ile totalnie zdominował segment systemów operacyjnych ze swoim Windowsem, to konsole od Amerykanów nie cieszą się u nas tak dużą popularnością, jak propozycje od niebieskich. Tak jak okienka są w naszych głowach domyślnym systemem operacyjnym, tak, gdy mówimy o konsoli do gier, od razu przed oczami pojawia nam się któreś PlayStation. Jest od tej reguły jednak niewielki wyjątek – Xbox 360, czyli absolutnie rewelacyjna konsola, która poprawiała wszystkie grzechy poprzedniczki i korzystając z nieudolności oraz złych decyzji konkurencji zdobyła wiele serc graczy, którzy dzięki niej zostali z zielonymi do dzisiaj.

W związku z tym materiałem naturalnie wyciągnąłem z szafy ogromnej wielkości zasilacz, podpiąłem konsolę do prądu oraz telewizora i totalnie wsiąknąłem, tak jakbym znów znalazł się w pierwszej dekadzie XXI wieku. Okazuje się, że Xbox 360 w 2023 roku wbrew pozorom wcale nie jest takim złym pomysłem i nadal potrafi dostarczyć masę wrażeń. Postaram się dziś pokazać wam, jak zestarzał się ten sprzęt, co można z nim obecnie zrobić, w jakie tytuły warto tutaj pograć i przybliżyć pewną historię sukcesu, który został pogrzebany przez wątpliwej jakości decyzje i rozwiązania, których nikt nie potrzebował…

Właściwe decyzje i liczne błędy konkurenta – Xbox 360 w pigułce

Xbox 360

Microsoft chcąc zerwać z typowo PC-towym rodowodem, który obowiązywał przy pierwszym Xbox, zdecydował się zrobić pełnoprawną konsolę. Dogadał się on z firmą IBM, która dostarczyła układy do nowego sprzętu i współpraca ta okazała się istnym strzałem w dziesiątkę. Xenon wraz z układem graficznym od ATI (dzisiejszego AMD) był bardzo plastyczny i programowanie na niego gier nie nastręczało deweloperom większych trudności, a ponadto było to rozwiązanie tanie. Dzięki temu Xbox 360 w dniu premiery kosztował w pełni uczciwe 400 dolarów w najbardziej wypasionej wersji lub 300 dolarów w wersji tak biednej, że nie posiadała wyjścia HDMI oraz była sprzedawana z przewodowym kontrolerem.

Czy był to problem? Nie do końca, ponieważ Microsoft już w pod koniec 2005 roku prezentował nową konsolę i pokazał graczom zupełnie inną jakość, Sony natomiast nadal było w powijakach i nie chcieli oni rezygnować z rewelacyjnego PlayStation 2, które było kurą znoszącą złote jajka. Swoje trzy grosze do popularności Xboxa 360 dołożyło zatem samo Sony znaczącym opóźnieniem w prezentacji następcy, a podczas premiery wcale nie było lepiej. Długo wyczekiwana PlayStation 3 pojawiła się rok później i powiedzieć, że była to katastrofa… to w zasadzie jak nic nie powiedzieć. Najbardziej doposażony model kosztował aż 600 dolarów, lecz był to jedynie czubek góry lodowej.

Sony bowiem postawiło na potężny procesor CELL, który został z marszu znienawidzony przez deweloperów z uwagi na trudność w programowaniu na niego gier. Spowodowało to kuriozalne sytuacje, gdzie tytuły multi-platformowe w pierwszych latach 7. generacji działały i wyglądały lepiej na teoretycznie słabszym Xbox. Ponadto pierwszy model kontrolera nie posiadał wibracji, a tytuły startowe były raczej mierne. PlayStation 3 prowadziła Sony do rychłego bankructwa, a Xbox 360 w tym samym czasie radził sobie naprawdę rewelacyjnie. Jego popularności nie zaszkodził nawet fakt, że pierwsze modele konsoli miały ogromne problemy z awaryjnością.

Xbox 360 RROD

Tak zwany RROD (Red Ring of Death) był koszmarem posiadaczy Xboxa. Usterka miała swoją przyczynę w nieodpowiednio zaprojektowanym układzie chłodzenia konsoli. Procesor Xenon poddawany był bardzo wysokim temperaturom, co powodowało odlutowywanie się go z gniazda i zanik połączenia pomiędzy układem a płytą główną. Gdy już do tego doszło, to konieczne były takie zabiegi jak reflow, czy nawet reballing. Niektóre źródła podają, że tym zjawiskiem mogło zostać dotknięte nawet oszałamiające 50% konsol, które wyprodukował Microsoft. Sytuacja zaczęła się jednak poprawiać od modelu o nazwie Jasper. Sony w tym samym czasie także miało swoje problemy z awaryjnością konsoli. Tam występował YLOD i choć usterka nie była tak częsta, to polegała dokładnie na tym samym.

Xbox 360 w naszym kraju, czyli sukces płynący na pirackiej galerze…

Xbox 360 RGH
Jak możecie zauważyć moja konsola ma wgraną przeróbkę RGH. Niegdyś jednak najczęściej używało się LT X.X, która pojawiła się szybciej i była zdecydowanie mniej inwazyjna.

W Polsce zarówno Xbox 360, jak i PlayStation 3 miały roczne opóźnienie – Xbox przybył do naszego kraju w 2006 roku, PS3 natomiast w 2007 roku. Tanio nie było, ponieważ na premierę 360-ka kosztowała u nas 1199 zł za wersję biedniejszą oraz 1599 zł za zestaw bardziej doposażony. Jest to jednak niewiele w kontekście cen PS3, która startowała od 2399 zł i dziś być może nie robi to dużego wrażenia, ponieważ wszystkie obecne konsole kosztują dużo więcej, ale warto przypomnieć, że w 2006 roku najniższa krajowa wynosiła 899 zł brutto. Przeliczając zatem na obecne realia, to tak jakbyście obecnie za Xbox Series X mieli zapłacić około 4600 zł, a za PlayStation 5 niewyobrażalne 7500 zł. Tanio zatem nie było…

Jak zawsze w popularyzacji tych sprzętów pomógł rynek wtórny, ale i to by nie wystarczyło, gdyby nie piractwo, do którego wrócę za chwilę. Polska przez bardzo długi czas była absolutnie zdominowana przez segment komputerów osobistych, gdzie dostęp do nielegalnego oprogramowania był bardzo prosty i nie trzeba było bawić się w żadne przeróbki ani modyfikacje. Xbox 360 w dniu swojego debitu mało kogo zatem interesował, a PlayStation 3 już w ogóle było totalnie skazane na porażkę. Bardzo szybko pojawiła się jednak luka w zabezpieczeniach konsoli od Microsoftu i okazało się, że możliwa jest prosta przeróbka napędu, aby ten odczytywał nieautoryzowane krążki z pirackim oprogramowaniem. Od tego momentu zaczął się złoty okres dla zielonych w naszym kraju…

Przerobionego Xbox 360 w moim otoczeniu mieli praktycznie wszyscy. Oryginalne gry były drogie, zarobki mizerne, a pirackie gry można było dostać za ułamek ceny oryginału. Sam, gdy nabywałem ten sprzęt używany w 2009 roku, odkupiłem od kolegi za około 150 zł ponad 60 gier w formie wypalonych płyt DVD. Była to cena jednej oryginalnej gry, więc wówczas zupełnie się nie zastanawiałem nad słusznością tego zakupu. Oczywiście pech chciał, że konsola padła mi miesiąc później, a naprawa okazała się dla mnie zbyt kosztowna. PlayStation 3 takiej możliwości nie posiadało. Niebiescy byli po stronie napędów w formie Blu-ray, których nie dało się skopiować żadnym tanim i sensownym sposobem. Pierwsza przeróbka pojawiła się dopiero w 2011 roku i istniało przy niej ogromne ryzyko uceglenia sprzętu.

Świetne gry ekskluzywne, które zachęcają do zakupu nawet dziś

Xbox raczej nie kojarzy nam się z grami ekskluzywnymi, ale nie zawsze tak było. Gdy wychodził Xbox 360, Microsoft wiedział już, że to właśnie mocne tytuły na wyłączność sprzedają sprzęt i postanowił podążać tą drogą. Na nową konsolę od zielonych pojawiło się zatem sporo naprawdę solidnych gier, które mocno zachęcały do sprzętu i warto było nabyć go nawet posiadając mocnego PC-ta. Pozwólcie, że przypomnę najbardziej ikoniczne tytuły, przy których sam spędziłem naprawdę dziesiątki wspaniałych godzin.

  • Halo 3 – Choć wydawany przez Sony Resistance oraz Killzone również były świetnymi grami, to przez złośliwych były one nazywane marnymi podróbkami rewelacyjnego Halo. Osobiście uważam, że wszystkie te tytuły są od siebie dość odmienne, ale faktem jest, że Halo 3 było wręcz wzorowym przykładem futurystycznej strzelanki FPP. Grało się w to po prostu świetnie i choć w naszym kraju seria ta nie zdobyła takiego statusu jak w Stanach Zjednoczonych, to nadal przy tej grze można się świetnie bawić i z pewnością warto ją nadrobić.
  • Fable II – Jeżeli czytaliście moje poprzednie materiały, to zapewne wiecie, że pierwsza część Fable jest jedną z moich ulubionych gier z gatunku RPG. Nie inaczej jest z częścią drugą, która jest jeszcze ładniejsza, bardziej rozbudowana i oferująca jeszcze więcej wątków fabularnych. Muszę wam przyznać, że nie mogę się doczekać powrotu do tej serii. Obecnie jedynie wiemy, że Microsoft nad nią pracuje, ale kiedy doczekamy się konkretów? Tego niestety nie wiadomo, ale podczas oczekiwania można wrócić do starszych odsłon. Na pewno nie pożałujecie.
  • Forza Motorsport 4 – Pomimo że to trzecia odsłona zyskała najbardziej w oczach graczy, to mi z jakiegoś powodu najbardziej podpasowała ta ostatnia z serii Motorsport, która ukazała się jeszcze na 360-kę. Mnóstwo świetnie oddanych samochodów oraz realistyczny model jazdy spowodował, że spędziłem w tej grze łącznie zapewne ponad 20 godzin i to właśnie przy tej części przerzuciłem się w kwestii symulacji z Gran Turismo na Forze Motorsport. Jeśli zamierzacie nadrobić, to polecam nabyć wersję ze wszystkimi dostępnymi dodatkami. Jest ich naprawdę dużo i rozbudowują porządnie grę.
  • Gears of War – Tutaj trudno będzie mi się wypowiedzieć i z pewnością nie mogę nazywać się fanem tej serii, ale dwójkę przeszedłem z przyjemnością i był to naprawdę bardzo solidny akcyjniak, który dostarczał masę radości. Do serii wróciłem jednak dopiero przy okazji części piątej na Xboxie Series i również świetnie się bawiłem. Czy zatem z Gears of War mam jakiś problem? Nie, ale jakoś zawsze się tak składało, że gdy wychodziła nowa odsłona, to po prostu miałem w co grać i poszczególne części odkładane były na kupkę wstydu. Sam mam nadzieję, że kiedyś się do nich zabiorę.
  • Forza Horizon – Pierwsza odsłona spin-offu serii Horizon okazała się ogromnym sukcesem, a obecnie można powiedzieć, że wszystkie ścigałki nastawione na zręcznościowy model jazdy próbują nadążyć właśnie za kolejnymi tytułami z tej serii. Osobiście uważam, że pierwsza odsłona jest jedną z najlepszych w historii i zapewniała niepowtarzalny klimat festiwalu motoryzacyjnego, na wyższych poziomach trudności potrafiła stanowić wyzwanie, a przemierzanie Colorado zapewniało bardzo wiele wrażeń. Chciałbym, aby szósta Forza Horizon wróciła do korzeni i przestała męczyć formułę zapoczątkowaną w 2016 roku przy okazji trzeciej odsłony.

Wejście na szczyt i bolesny upadek

Do 2010 roku Xbox 360 zdobywał szczyty popularności i zdawało się, że Sony zupełnie nie jest w stanie zagrozić propozycji zielonym. Jednakże pojawia się w tym momencie punkt zwrotny całej opowieści, ponieważ Microsoft upada na głowę i w jednej chwili przestaje robić wszystko to, co po prostu się sprawdza i odpowiada za sukces konsoli. W listopadzie 2010 roku zostaje zaprezentowany Kinect, czyli kontroler ruchowy, który miał być rzekomym wejściem w przyszłość gamingu, lecz końcowo okazał się totalną klapą. Microsoft przestał zupełnie zajmować się prawdziwymi graczami, a zwrócił się w stronę niedzielnych i totalnie casualowych użytkowników.

Xbox 360 kinect

Początkowo szło całkiem nieźle. Kinect okazał się sprzętem naprawdę kompetentnym i dostarczającym masę radochy, ale jednocześnie przestano wydawać tytuły ekskluzywne i cała para oraz pieniądze poszły w tworzenie wątpliwej jakości gierek ruchowych. Momentalnie było to widać w statystykach. Sony w końcu zaoferowało swoje PlayStation 3 w wersji Slim, które było konkurencyjnie wycenione, kontrolery dostały wibracje, ale najważniejsze było to, że zaczęto rzucać w graczy rewelacyjnymi tytułami ekskluzywnymi. Proste, zabawne gierki na kontroler ruchowy nie miały szans w starciu z trzema częściami Uncharted, God of War 3 czy The Last of Us, a jest to jedynie czubek góry lodowej. To spowodowało, że gracze natychmiast wrócili do PlayStation i Microsoft nie był w stanie ich zatrzymać.

Zaczęto podejmować dziwne decyzje marketingowe i wizerunkowe, co końcowo doprowadziło Xboxa do przegranej generacji. Sony sprzedało 87,4 miliona konsol, Microsoft natomiast zaledwie o 3,4 miliona mniej – ok. 84 mln. Przegrana zatem o włos, ale jednak przegrana. Porażkę tą Microsoft zawdzięcza natomiast jednemu człowiekowi – Donowi Mattrickowi, który był bardziej przedsiębiorcą, niż graczem. Znacznie nadwyrężył on pojemny portfel Microsoftu, doprowadzając Xbox 360 do ruiny, a także odpowiadając za totalną porażkę wizerunkową Xbox One. Xbox 360 i jego bogata historia dobitnie pokazuje, jak ważne jest, aby właściwi ludzie znajdowali się na właściwym miejscu.

Czy Xbox 360 wart jest zakupu w 2023 roku?

Zawsze, gdy muszę odpowiedzieć na takie pytanie, odpowiedź jest dość oczywista – to oczywiście zależy. Microsoft niejako sam zabił opłacalność zakupu 360-ki wprowadzając wsteczną kompatybilność. Ta oczywiście jest bardzo umowna, ale na ogół, jeżeli włożycie krążek na Xboxa 360 do konsoli Xbox One lub Series, to po prostu gra zacznie się wam pobierać z internetu i bez przeszkód będziecie mogli ją uruchomić. Na mocniejszych konsolach nawet dostaniecie dodatkowe opcje jak zwiększenie ilości klatek, czy podbicie rozdzielczości do 4K. Z tego powodu Xbox 360 nie jest aż tak atrakcyjnym zakupem, a naprawdę niewiele gier również nie zostało przeniesione na nowsze generacje.

Oliwy do ognia dolewa także fakt, że z racji, iż nowsze konsole uruchamiają płyty z Xbox 360, to na rynku wtórnym są one po prostu drogie i obecnie ten sam tytuł na konkurencyjne PlayStation 3 potrafi być dwa razy tańszy. Czy to oznacza, że nie ma absolutnie żadnego powodu, aby Xbox 360 zagościł w waszym domu? Nie do końca, choć musicie być w dość wąskiej i specyficznej grupie odbiorców. Zakup tego sprzętu mogę na pewno polecić tym, którzy nie pogodzili się ze śmiercią gier ruchowych. Kinect działa po prostu świetnie, jeśli mamy sporą przestrzeń w salonie, a ponadto Microsoft dostarczył kilka rewelacyjnych tytułów np. serię Dance Central, która nie była już kontynuowana od Xboxa One.

Xbox 360 RGH
Przeróbka przydaje się także do zachowania kopii cyfrowych swoich tytułów, aby nie żonglować cały czas krążkami. Ja utworzyłem kopie większości swojej kolekcji, dzięki czemu mogłem wywieźć je do domu rodzinnego, aby nie zagracały przestrzeni – bardzo wygodne.

Xbox 360 okaże się także przydatny dla fanów totalnie niszowych tytułów, które nigdy tej konsoli nie opuściły. Takim człowiekiem jestem przykładowo ja i tutaj mogę dać wam jedną radę – bez przeróbki w tym przypadku niestety się nie obejdzie. Microsoft wydał wiele godnych uwagi gier tylko w modelu dystrybucji cyfrowej, których już oczywiście kupić się nie da ani w sklepie na 360-ce, ani tym bardziej na nowszych konsolach. Przykładem może tu być samodzielny dodatek do Forzy Horizon 2, który był kolaboracją z serią Szybcy i Wściekli. Powodzenia dla tych, którzy chcą zagrać w ten tytuł w pełni legalnie, a takie przykłady można wymieniać w nieskończoność.

Jeżeli zatem nie jesteście fanami gier ruchowych, a tytuły niszowe was totalnie nie interesują to obecnie nie ma co sobie zawracać głowy zakupem awaryjnej 360-ki. Lepszym wyborem będzie Xbox One, którego w wersji One S da się kupić na rynku wtórnym już od około 450-500 zł i jest on nadal wspierany. Xbox 360 natomiast zaczyna się od około 300 zł za sensowny model. Na wersję FAT nie ma co patrzeć, ponieważ prędzej czy później po prostu umrze. Prostą matematykę zostawiam zatem już wam. Na koniec mam do was kilka pytań – mieliście Xboxa 360? Jak wspominacie tę konsolę i czy zostaliście z zielonymi do dzisiaj? Sekcja komentarzy jest wasza!

Motyw