Mini-elektrownia wiatrowa na każdą kieszeń. Shine Turbine jest tańsze od tradycyjnej fotowoltaiki

3 minuty czytania
Komentarze

Nie wiem jak u Was, ale u mnie od kilku dni słońca praktycznie nie widać, za to wiatr dmie całkiem mocno. I chociaż przenośne panele fotowoltaiczne na wycieczki to świetne rozwiązanie, to nie wiem, czy lepszym w takie dni by nie była miniaturowa turbina wiatrowa. I właśnie takim urządzeniem jest Shine Turbine. 

Shine Turbine – miliaturowa elektrownia wiatrowa

Tak naprawdę jest to raczej rozwiązanie, które lepiej byłoby stosować nie zamiast ale obok przenośnego panela fotowoltaicznego. Mamy tutaj do czynienia z naprawdę niewielką, porównywalną do sporej butelki konstrukcją, w której znajduje się schowek na stojak, a skrzydła wiatraka są składane, przez co po złożeniu całość zajmuje bardzo mało miejsca, a po rozłożeniu zyskujemy małą turbinę o masie 1,5 kg, czyli tyle, co lekki laptop.

Sprzęt idealny? No cóż, nie do końca: Shine Turbine działa tylko wtedy, kiedy wieje wiatr. I chociaż nawet lekkie podmuchy w okolicach 3 m/s wystarczą, aby ta elektrownia zaczęła produkować prąd, to mowa tu o zaledwie kilku watach mocy. Jeśli uznamy, że sensownym prądem ładowania jest przynajmniej 10 W, to potrzebujemy wiatru o prędkości 7 m/s, natomiast przy 13 m/s Shine Turbine w pełni rozwija… turbinę i daje nam już maksymalne 40 W mocy, która już nie rośnie wraz z prędkością wiatru. 

Zobacz też: Domowa elektrownia wiatrowa – Polacy tworzą wyjątkową turbinę do miejskich zastosowań

Shine Turbine pokaże potencjał tylko w silnym wietrze

A jak to wygląda w praktyce? Otóż według skali Beauforta te minimalne 3 m/s to rzeczywiście słaby wiatr i dwójka. Jednak 13 m/s to już 6 numer w tej skali, który jest opisywany jako silny wiatr. A dokładniej prawie 47 kilometrów na godzinę, więc przebywanie na zewnątrz raczej nie jest tym, na co człowiek ma ochotę w takich warunkach – chociaż może się zdarzyć, więc przynajmniej będzie z tego jakaś korzyść. 

Zobacz też: Zużyte turbiny wiatrowe? Polska firma ma pomysł, jak rozwiązać ten problem

Kolejnym minusem jest to, że Shine Turbine musi… stać. Co prawda turbina sama się ustawia do wiatru, jednak działa tylko w miejscu, przez co nie jest możliwe ładowanie akumulatora w marszu. Tu panel fotowoltaiczny przytroczony do plecaka sprawdzi się o wiele lepiej. Dlatego warto mieć oba: Shine Turbine na czas obozowania – zwłaszcza że będzie działało także w nocy – a panel w ciągu marszu i obozu w ciągu słonecznego, bezwietrznego dnia. Wtedy to te dwa sprzęty świetnie się uzupełnią.

Shine Turbine i deszcz

No dobrze, ale skąd mamy pewność, że w nocy nie spadnie deszcz i nie zaleje nam turbiny i ładowanych rzeczy? Otóż Shine Turbine spełnia normę IP54, czyli jest pyłoszczelne i odporne na nawet mocne opady atmosferyczne – chociaż traktowanie go jak turbiny wodnej i wkładanie w tym celu do rzeki nie jest dobrym pomysłem.

Dodatkowo turbina ma wbudowany powerbank o pojemności 12000 mAh, który dodatkowo można naładować w domu, przed wyjściem. Oznacza to, że początkowo nawet nie musimy rozkładać turbiny, żeby pobierać z niej energię elektryczną. 

Shine Turbine w Polsce

Projekt ten wcale nie jest nowy. Jednak jego twórcy właśnie dodali możliwość wysyłki na teren Unii Europejskiej, a więc i Polski. To oznacza, że również nasi turyści, czy prepersi będą mogli skorzystać z tego rozwiązania. A wszystko to za 1844 złote netto przy zakupie z Indiegogo. Jest to promocyjna cena, która obejmuje 25% zniżki. Cena regularna wynosi 2451 złotych netto. Czyli w sumie brutto, razem z przesyłką wyjdzie pewnie jakieś 2500 złotych. Natomiast wysyłka Shine Turbine to kupujących rozpocznie się już w marcu tego rok, czyli w sam raz na otwarcie sezonu biwakowania.

Źórdło: indiegogo, YouTube

Motyw