samochody elektryczne

Kolejne problemy posiadaczy aut elektrycznych. Nie chcą ich na pokładach promów… i mają rację

2 minuty czytania
Komentarze

W wielu miastach Europy powstają coraz to bardziej restrykcyjne strefy mające ograniczać obecność w nich aut spalinowych. Ostatecznym celem jest przejście w całości na auta elektryczne. Jednak nie wszędzie są one mile widziane. Okazuje się, że morze rządzi się swoimi prawami i tam na samochody tego typu patrzy się niechętnie. No dobrze, ale co robi samochód na morzu? Otóż płynie on promem oczywiście. 

Zakaz samochodów elektrycznych na promach

Czemu elektryki są tak mile widziane w miastach? Ponieważ są bezemisyjne w eksploatacji. To znaczy owszem, w Polsce prąd do ich ładowania pochodzi głównie ze spalania węgla. Jednak to się odbywa gdzieś daleko w elektrowni, która i tak dysponuje potężnym zestawem filtrów, które praktycznie całkowicie redukują przedostawanie się szkodliwych związków chemicznych do atmosfery. Z kolei auta spalinowe je emitują i to tam, gdzie przejeżdżają: a w przypadku miast są to obszary gęsto zaludnione.

Dlaczego więc samochody elektryczne nie są mile widziane na promach? Duże znaczenie w podjęciu tej decyzji miał pożar samochodowaca Felicity Ace, na którego pokładzie spłonął cały ładunek aut klasy premium. I chociaż bezpośrednia przyczyna pożaru wciąż nie jest znana, to jako jedną z przyczyn całkowitej klęski akcji ratowniczej podaje się fakt, iż ugaszenie samochodu elektrycznego jest piekielnie trudne, a nawet po tym mają one tendencję do ponownego samozapłonu – a dokładniej rzecz biorąc ich akumulatory.

Zobacz też: Tesla stanęła w ogniu. Potrzebowano aż 45 000 litrów wody, aby ugasić pożar

Natomiast prom morski to właśnie takie skrzyżowanie samochodowca ze statkiem pasażerskim, przez co nie tylko zagrożone są auta, ale także życie ludzkie. Dlatego też norweski przewoźnik Havila Kystruten postanowił oszacować ryzyko transportu elektryków na swoim pokładzie. Według jego ustaleń szanse samozapłonu tego typu pojazdów nie jest większe niż w przypadku aut spalinowych. 

Problemem jest jednak to, że załoga nie byłaby w stanie ugasić takiego pożaru sama – w przeciwieństwie do ewentualnego pożaru auta spalinowego. Czy inne linie promów pójdą tym śladem? Trudno powiedzieć: możliwe, że na promach powstaną specjalne strefy dla elektryków oddzielane grodziami, aby zminimalizować ryzyko, nie rezygnując przy tym z klientów. Obawiam się jednak, że jeśli dojdzie do pożaru takiego pojazdu na pokładzie, to będzie mowa o masowej zmianie polityki promów. 

Źródło: Instalki, YouTube

Motyw