Jako jeden z nielicznych miałem Razer Phone. To miał być następca Nokia N-Gage… dziś nikt go nie pamięta

13 minut czytania
Komentarze

Spotkałem się ze stwierdzeniami, że pierwszy Razer Phone był jednym z pionierów na rynku gamingowych smartfonów, ale nie jest to do końca prawda. Koncepcja telefonów do grania liczy sobie już ponad 20 lat i miała takich przedstawicieli jak sławna Nokia N-Gage oraz uwielbiana przeze mnie Sony Ericsson Xperia Play. Wszystkie próby połączenia grania oraz telefonów nie były jednak spektakularnymi sukcesami i przez bardzo długi czas praktycznie nikomu nie udało się nadać temu rozwiązaniu prawdziwego sensu. Pod koniec 2017 roku swoich sił w tym segmencie spróbował Razer, czyli sławny producent peryferiów oraz innego sprzętu dla graczy i wyszło… średnio, nawet bardzo średnio.

Trudno było oczekiwać rewolucji po firmie, która nie miała absolutnie żadnego doświadczenia w produkcji smartfonów, stąd też wykupili oni markę Nextbit i wprowadzili odpowiednie zmiany. Kilka rzeczy Razer jednak zrobił po swojemu naprawdę dobrze i na pierwszy rzut oka wydawało się, że będzie to jeden z najciekawszych telefonów tamtego okresu. Dziś powracamy sobie wspomnieniami do tego sprzętu i chciałbym podzielić się z wami moimi pewnym spostrzeżeniami po latach. Z obecnej perspektywy nawet sam nie wiem, dlaczego Razer Phone mnie tak zainteresował, ale nie można mu odmówić jednego — fakt, że pamiętam go do dzisiaj, o czymś świadczy, choć wspomnienia te nie są do końca pozytywne…

Razer Phone i jego innowacje

Za jedno powinniśmy być Razerowi wdzięczni – ich pierwszy smartfon był pionierem, jeśli chodzi o panele z podniesioną częstotliwością odświeżania i być może to właśnie tej firmie zawdzięczamy dzisiaj ultra płynne animacje w interfejsie. Jednak mam pewne wątpliwości w tej kwestii. Razer Phone faktycznie był pierwszy, ale szczerze wątpię, że końcowo doprowadził on do popularyzacji tej technologii, którą obecnie możemy spotkać nawet w telefonach ze średniej półki. Nie ma się bowiem co oszukiwać – był to sprzęt totalnie niszowy i choć wywołał on pewien branżowy szum, to tak szybko, jak wszyscy się nim interesowali, tak szybko został on również zapomniany.

Nie zmienia to jednak faktu, że zastosowany ekran do dzisiaj się broni, a 5 lat wcześniej robił oszałamiające wrażenie. 5,7 cala, rozdzielczość QHD, wcześniej wspomniane 120 Hz (co istotne – realne, a nie adaptacyjne i jest to duża zaleta). Na niewielki minus był niestety typ zastosowanej matrycy. Nie było tutaj zyskującego popularność OLED-a, a standardowy IGZO TFT, które wstydu nie przynosiło, ale wówczas już wszyscy wiedzieli, że to właśnie w ekranach typu OLED jest przyszłość i absolutnie żaden inny typ ekranu nie może się z nim równać. Głównie warto tu wspomnieć o zdecydowanie niższej jasności maksymalnej oraz szarych czerniach względem właśnie paneli OLEDowych.

Na uwagę zasługuje także rewelacyjny dźwięk, ale nie na słuchawkach, a na głośnikach, które były oczywiście stereo, ale co najważniejsze były ulokowane na froncie urządzenia – nad oraz pod ekranem. To sprawiało, że były one bardzo donośne i wówczas Razer Phone wyprzedzał w tej kwestii konkurentów o kilka długości, choć oczywiście dużo wcześniej robiło to już HTC. Duża część smartfonów w tamtym czasie miała po prostu głośniki mono, których dźwięk raczej nie powalał na kolana. Dziś oczywiście standardy się zmieniły, ale pod tym względem Razer Phone błyszczałby do dzisiaj i wtedy wywierało to na mnie ogromne wrażenie, choć przeważnie korzystałem oczywiście ze słuchawek.

No i niestety to w zasadzie tyle. Nieważne jak bardzo bym się starał, trudno jest mi wymienić jeszcze jakieś wyróżniki tego sprzętu, którymi Razer chciał podbić rynek. Z pewnością jednak urządzenie to wyprzedziło swoje czasy w kwestii tego, jak postrzegamy płynność obecnie i przede wszystkim dlatego zasługuje na zapamiętanie.

Razer Phone – smartfon dla graczy, który nie radził sobie z grami…

Choć był on w pewnych kwestiach niewątpliwie innowacyjny, to niestety trafił na kiepski czas dla siebie, wprowadzając tak niewiele zmian. W tym samym okresie Xiaomi zaprezentowało drugą odsłonę Mixa, który był ewidentnym krokiem wstecz względem poprzedniej generacji, ale i tak nie miał w swojej dziedzinie żadnej konkurencji. Wcześniej Samsung wydał także Samsunga Galaxy S8, którego świetny ekran przyciągał do siebie wielu nabywców, a nawet Apple zupełnie zmieniło design swoich smartfonów i zaoferowało model X, który był tak samo absurdalnie drogi, jak totalnie fascynujący.

Końcówka roku 2017-go przyniosła nam zatem wiele modeli rewelacyjnych smartfonów oraz… Razer Phone’a, który był toporny designem i wyróżniał się jedynie innowacyjnym ekranem, oraz dźwiękiem z głośników. Nie konkurencja była jednak największym problemem, a pewne rozwiązania, które na papierze wyglądały dobrze, ale kiepsko sprawdzały się w praktyce. Przykładem może być jego wydajność. Razer Phone był oparty o Snapdragona 835 oraz 8 GB RAMu i był to wówczas topowy zestaw, ale trudno było nazwać go konfiguracją skierowaną do graczy.

Wiele gier chodziło po prostu średnio, a wysokie odświeżanie ekranu jeszcze bardziej potęgowało wrażenie, że płynność dużej części tytułów pozostawia bardzo wiele do życzenia. Praktycznie żadna ówczesna produkcja nie dobijała do 120 Hz, a pośredni tryb – 90 Hz był wykorzystywany w pełni tylko w najmniej wymagających gierkach, które były na rynku już od wielu lat. Doskonale pamiętam, jak Real Racing 3 od EA, który zadebiutował w 2013 roku notorycznie na Razer Phonie gubił klatki i balansował pomiędzy 30 a 60 ramkami na sekundę. Nie pomagał także fakt, że wiele gier i aplikacji nie było gotowych na osiąganie takiego klatkarzu. Duża ich część była po prostu zablokowana na 60 Hz i absolutnie nie wykorzystywały one potencjału tego ekranu.

Nie inaczej było z emulacją. O ile z działania gier z pierwszego PlayStation byłem naprawdę zadowolony (choć robiła to już Xperia Play wydana w 2011 roku i wyposażona w 1 GB RAM), to granie w niektóre tytuły z PSP było udręką, a co dopiero mówić o emulacji PlayStation 2, które wchodziło jedynie w sferę marzeń. Razer Phone był zatem smartfonem skierowanym dla graczy, ale niestety nie wiem jakich. Gry mobilne chodziły tak sobie, a możliwości emulacji były stosunkowo kiepskie.

Inne grzechy i idiotyczne decyzje

Skoro Razer Phone nie radził sobie zbyt dobrze w grach, to może po prostu był dobrym telefonem? Pod pewnymi względami na pewno i trzeba oddać mu to, że był świetnie wykonany i w podstawowych zadaniach radził on sobie naprawdę dobrze. Jeszcze raz trzeba przypomnieć, że Snapdragon 835 był wówczas topową jednostką i choć nie radził sobie z grami, to przy poruszaniu się po systemie trudno było zauważyć jakiekolwiek spowolnienie, czy zadyszkę. Duża liczba pamięci operacyjnej podtrzymywała natomiast mnóstwo aplikacji i korzystanie z tego smartfonu było naprawdę przyjemne. Muszę czepić się jednak idiotycznych decyzji, które powielali oczywiście inni producenci, ale w Razer Phonie kuło to w oczy najbardziej.

Głównym grzechem było oczywiście usunięcie gniazda słuchawkowego. Nie wiem, który geniusz na to wpadł, ale jasne jest, że smartfon dla graczy będzie często uruchamiał gry, które drenują baterię i często zajdzie potrzeba jednoczesnego ładowania oraz podpięcia przewodowych słuchawek. Gdy sam posiadałem ten telefon, to niesamowicie mnie to denerwowało, ponieważ przechodziłem wówczas trylogię GTA w wersji mobilnej i często musiałem grać bez dźwięku, aby podpiąć sprzęt do ładowarki. Problem był tym bardziej uwydatniony kiepskim ogniwem. Razer Phone miał niby baterię 4000 mAh, ale w praktyce nie pracował na niej zbyt długo. Gdy nie uruchamialiśmy żadnej gry, to 5-6 godzin na ekranie wytrzymywał, ale podczas ogrywania jakiegoś tytułu schodziłem z tym czasem nawet o połowę.

Trudno jest wspominać także o aparacie oraz wsparciu producenta w kwestii oprogramowania. Aparat w sprzęcie skierowanym do graczy nie jest ważnym elementem i w zupełności wówczas rozumiałem cięcia w tej kwestii, ale Razer Phone robił wyjątkowo paskudne zdjęcia, a nagrywał jeszcze gorsze wideo. W dzień oczywiście nie było tak dużej tragedii, ale po zmroku nie było po co w ogóle wyciągać telefonu, aby zrobić jakąś fotkę. Dochodziło tym samym do kuriozalnych sytuacji, że gdy wychodziłem na wieczór spotkać się z przyjaciółmi, to po prostu przekładałem kartę SIM do Xiaomi Mi6, którego również wtedy posiadałem i robił on zdecydowanie lepsze zdjęcia.

Nie inaczej było z aktualizacjami. Razer nie był wymarzonym producentem w kwestii wsparcia i pamiętam, że po jakimś czasie przestało chcieć mi się czekać. Odblokowałem bootloader i po prostu wgrałem jeden z licznych dostępnych romów społeczności, która wspierała ten sprzęt przez bardzo długi czas. Ostatnie romy, w których działają wszystkie funkcje, bazują na nie tak starym Androidzie 11 (Razer Phone oryginalnie miał Androida 7) i nadal na forach można zaobserwować zainteresowanie tematem custom romów. Społeczność zrobiła zresztą więcej niż sam Razer. Poradziła sobie z nadmiernym drenażem baterii oraz dodała w swoich romach funkcje, których oryginalnie nie było. Niby super, ale od tego powinien być producent, aby naprawiać to, co nie do końca wyszło.

Razer Phone miał problemy, ale czy był wtopą?

Końcowo jednak Razer Phone nie był tak zły, jak go przedstawiłem i z pewnością znalazł swoją niszę. Świadczy o tym głównie fakt, że przecież rok później zadebiutowała dwójka i to ona przypieczętowała fakt, że na rynku smartfonowym po prostu nie ma dla Razera miejsca. Dwójkę jednak również posiadałem i była ona o niebo lepszym smartfonem od jedynki. O co zatem chodzi? Oczywiście, że o pieniądze. Jedynka mogła sprzedać się umiarkowanie dobrze, ponieważ została wyceniona na okolice 1800 zł i stawała do pojedynku raczej z Xiaomi Mi6, czyli tańszą alternatywą dla topowych urządzeń, a nie prawdziwymi flagowcami z tamtego okresu. Razer w tych pieniądzach zaoferował nam innowacyjny ekran oraz topową specyfikację i to z pewnością przyciągnęło wielu klientów.

Jedynka również miała dość spory branżowy marketing. Samo wejście Razera w segment smartfonów wywołało spory szum medialny i premiera ta odbiła się szerokim echem wśród mediów. Tym nie mogła już się pochwalić dwójka. Była ona ewolucją pierwotnego zamysłu, a nie rewolucją i zainteresowanie branży nowym produktem było bardzo umiarkowane, a na pewno nikt nie rozdmuchiwał niezamierzenie kampanii marketingowej. Przy premierze dwójki producent musiał poradzić już sobie sam i nawet lepszy model, tym bardziej przeszedł bez echa.

Obecnie Razer Phone jest już raczej zamkniętą historią i nawet ówcześni posiadacze tego modelu o nim zapomnieli. Czy słusznie? Niestety pod pewnymi względami na pewno, ale nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Razer odważnie wypłynął na nieznane wody i udało mu się stworzyć coś ciekawego, czego po prostu ludzie nie pokochali. Faktem jest, że miał sporo wad i naprawdę szczerze go nienawidziłem przez pewne rozwiązania. Z drugiej strony jednak trzeba pamiętać, że jest to pierwsze wejście na rynek. Razer pokazał, że w przyszłości potrafiłby robić dobre smartfony, ale nie dostał szansy od potencjalnych nabywców. Czy słusznie? Dla mnie Razer Phone nie był smartfonem marzeń, ale pamiętam go do dziś i to już na pewno o czymś świadczy.

Czy dziś smartfony gamingowe zaczęły mieć sens?

Na to pytanie bardzo trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć, ale jednego jestem pewny – jest dużo lepiej niż kiedyś, a coraz mocniejsze układy pozwalają na zdecydowanie więcej. Zmieniła się także branża w kontekście gier mobilnych. Zdaje sobie sprawę, że mobilki stanowią obecnie większość rynku growego na świecie i jest to dla producentów ogromna żyła złota, jednakże nadal w większości są to produkcje, które często sięgają uparcie do portfeli graczy. Czy gamingowe smartfony nie mają zatem sensu? Absolutnie nie i jestem w stanie zrozumieć, dlaczego tak wiele osób gra na smartfonie.

Nie tak dawno sam lubiłem sobie pograć w Diablo Immortal, ale również przy Call of Duty Mobile spędziłem kilka godzin i po prostu mi się podobało. Oczywiście, sterowanie dotykowe jest specyficzne i chociażby ja nie potrafię do niego na stałe przywyknąć, ale widać ewidentnie, że producenci smartfonów skierowanych do graczy szukają rozwiązań tego problemu i coraz bardziej dostosowują swoje sprzęty pod konkretnego odbiorcę.

Na czele stawki utrzymuje się oczywiście Asus ze swoim modelem ROG Phone i zdecydowanie jest to najlepsze urządzenie, jeżeli przy grach mobilnych spędzacie naprawdę dużo czasu. Wcale nie gorszymi propozycjami, a zdecydowanie tańszymi są także Nubia Red Magic 7 5G, a także Black Shark 5, które nie są tak popularne, ale w niższej cenie oferują topową wydajność i bez większych trudności dają sobie radę w grach.

Jak już wspominałem – poprawiły się także możliwości i obecnie najmocniejsze smartfony są w stanie emulować nawet Switcha, który jest przecież współczesnym urządzeniem i pojawiło się na niego wiele tytułów z obecnej epoki. O PS2, PSP, czy wcześniejszych konsolach nie trzeba już nawet wspominać – dziś ich emulowanie nie stanowi żadnego problemu i sam, gdybym miał trochę więcej czasu, to spędziłbym go na mobilnym graniu. Razer Phone zatem może po prostu trafił na zły okres i prawdopodobnie to jeszcze nie był czas, aby gamingowe smartfony w pełni odżyły. Dziś najwidoczniej jednak znajdują one swoją niszę i jakoś się sprzedają.

Motyw