Elon Musk rozmawiał z Putinem

Rosja znów chce strzelać do Starlinków — tym razem w pełni legalnie

3 minuty czytania
Komentarze

To nie pierwszy raz, jak Rosja mówi o strzelaniu do Starlinków. Wcześniej jednak groźby takie padały z ust byłego już szefa Roskosmosu, który nie uchodził nigdy za osobę szczególnie poczytalną. Dziś jednak mowa już o deklaracjach politycznych na arenie międzynarodowej. Przy okazji także o wiele bardziej wyważonych i… dyplomatycznych. Dowodzi temu sam fakt, że w nowych groźbach nie pada nawet słowo o SpaceX, czy Starlink, ale wiadomo, co ich autor miał dokładnie na myśli.

Rosja znów chce strzelać do Starlinków

Sieć Starlnik okazała się kluczowa dla bezpieczeństwa Ukrainy. Nie tylko umożliwiła ona zachowanie komunikacji nawet w obszarach o zniszczonej infrastrukturze, ale też jest ona wykorzystywana do skutecznej walki zbrojnej przeciwko siłom rosyjskich najeźdźców. I chociaż Elon Musk utrzymuje, że służą one tylko celom pokojowym, to jest to prawdą tylko z pewnego punktu widzenia.

Nic więc dziwnego, że Rosja, po raz kolejny wspomina o chęci zniszczenia sieci konstelacji Elona Muska. Ostrzeżenie pojawiło się podczas spotkania grupy roboczej ONZ w sprawie zmniejszenia zagrożeń kosmicznych. Podczas niego Konstantin Woroncow, członek rosyjskiej delegacji, powiedział:

Mój kraj chciałby podkreślić niezwykle niebezpieczny trend, który wykracza poza nieszkodliwe wykorzystanie technologii kosmicznych i stał się widoczny podczas wydarzeń na Ukrainie. Mianowicie, Stany Zjednoczone i ich sojusznicy wykorzystują elementy cywilnej, w tym komercyjnej, infrastruktury w przestrzeni kosmicznej do celów wojskowych. Wydaje się, że nasi koledzy nie zdają sobie sprawy, że takie działania w rzeczywistości stanowią pośrednie zaangażowanie w konflikty zbrojne. Quasi-cywilna infrastruktura może stać się uzasadnionym celem odwetu. Co najmniej, to prowokacyjne wykorzystanie cywilnych satelitów jest wątpliwe w świetle Traktatu o Przestrzeni Kosmicznej, który przewiduje wyłącznie pokojowe wykorzystanie przestrzeni kosmicznej, i musi być zdecydowanie potępione przez społeczność międzynarodową.

Oczywiście można tu odbić piłeczkę, odpowiadając w typowo rosyjskim stylu, że Starlink nie został wykorzystany w celach wojskowych, a była to jedynie specjalna operacja satelitarna. Można także zwrócić uwagę, że są pilniejsze kwestie, które muszą być zdecydowanie potępione przez społeczność międzynarodową. Jednak taka retoryka tak naprawdę do niczego nie prowadzi i nie zmienia faktu, że Rosja daje w ten sposób znać, że Starlinki mogą stać się celem jej ataków w ramach działań wojskowych. 

Zwłaszcza że Rosja raczej nie oczekuje, iż kraje zachodu podzielą jej punkt widzenia. Jest to po prostu groźba zniszczenia satelitów należących do SpaceX, która ma przy okazji także legalizować taki proceder. W końcu czym innym byłoby strzelanie do nich, a czym innym jest wcześniejsze ogłoszenie tego na arenie międzynarodowej, powołując się przy tym na interpretację prawa kosmicznego. 

Inną kwestią jest to, czy groźby te w ogóle mogą zostać spełnione. Elon Musk już wcześniej ogłosił, że SpaceX może wysyłać nowe Starlinki na orbitę o wiele szybciej, niż Rosja jest w stanie je niszczyć. Nie wiadomo, jednak o ile to poważna deklaracja ze strony miliardera, a o ile tylko próba prężenia muskułów pod opinię publiczną. 

Źródło: TechSpot

Motyw