Koniec 32-bitowego Linuxa

Linux się zmienia, ale kiedy będzie naprawdę przystępny?

5 minut czytania
Komentarze

Linux przez wiele lat wyrabiał sobie łatkę systemu dla tych, którzy „się znają”. Obecnie jasne jest, że Linux staje się dużo bardziej dostępny — mamy do wyboru wiele dystrybucji dla zupełnie zielonych użytkowników, ale to jeszcze nie jest to. Szkoda, system ten jako darmowa alternatywa dla Windowsa radzi sobie świetnie, w wielu kwestiach jest on nawet znacznie lepszy od okienek. Czy Linux się zmienił, ale stereotyp o małej przystępności jest zbyt powszechny? Osobiście uważam, że zmiany w tym OSie to nadal proces. One trwają, ale kiedy doczekamy się faktycznej przystępności Linuxa? Tego niestety nie wiemy i póki zmiany te nie będą poważne, to owa łatka z Linuxem zostanie.

Linux wiele rzeczy robi świetnie!

Muszę wam się przyznać, że, pomimo iż prywatnie korzystam z okienek, to praktycznie całe technikum przeleciałem na Linuxie. Moja przygoda z nim zaczęła się ponad 8 lat temu i wyglądał on zupełnie inaczej, niż ma to obecnie miejsce, jednakże widzę, że same założenia nie zmieniły się ani trochę. Pierwszą wspaniałą rzeczą jest fakt, że okienka po prostu nie śmigają tak dobrze, jak jakakolwiek dystrybucja pingwinka. Gdy jeszcze chodziłem do technikum, to moim głównym sprzętem do pracy szkolnej był ProBook z niezbyt mocną i5-ką drugiej generacji. Na Windowsie zawsze czekałem na coś zdecydowanie za długo, na Linuxie takich problemów nie miałem. Jest to zdecydowanie duży plus dla pingwinkowego systemu, ponieważ nie wszyscy przecież przesiedliśmy się na super maszyny.

Sam w sobie Linux, przynajmniej w mojej opinii, jest też zdecydowanie przyjemniejszy w odbiorze. To, co złe i mało przystępne skrywa się pod warstwą graficzną. Póki jednak nie wychodzimy poza GUI, wszystko jest w porządku. Nigdy nie zdarzyło mi się zakopać w ustawieniach, zmienić jakieś opcji, sam system również niczego mi nie utrudniał. Miałem poczucie absolutnej i niczym nieskrępowanej wolności. Wolność ta przy okazji nie ma wpływu na nasze bezpieczeństwo. Ba! Linux jest po prostu bezpieczniejszy od okienek. Dlaczego zatem skoro Linux jest taki świetny, to stoi w cieniu Windowsa praktycznie od zawsze?

Nie jest to system, który zainstalowałbym rodzicom…

Najbardziej prozaicznym powodem, dla którego Linux nie jest tak popularny, jak okienka jest samo nasze przyzwyczajenie do okienek. Powiedzmy sobie otwarcie, jesteśmy wychowani na Windowsie i jest on niemalże wszędzie. Microsoft w tym, temacie moglibyśmy nazywać monopolistą. Lata korzystania z systemu Microsoftu wyrobiły w nas nawyki, które w kontekście korzystania z innego systemu mogą wywoływać po prostu dyskomfort. To jest poważny problem, bo stawia pytanie — Czy nawet jeśli Linux będzie już doskonały, to czy zyska należną mu popularność? Ciężko powiedzieć, zależy od tego, jak wiele osób będzie chciało dać mu szansę.

Drugim powodem jest ta wyżej wspomniana przystępność. Wiecie, od czego zacząłem przygotowania do ponownego spróbowania Linuxa? Od powtórki komend i nie były to chybione przygotowania. Dużej części programów nie znajdziecie w linuxowym „sklepie”, który zresztą jest wygodniejszy od tego Windowsowego. Jeśli czegoś potrzebujecie, a nie ma tego w sklepiku, to zostaje wam instalacja ręczna. Nie jest to tak piękne, jak na Windowsie, że pobieramy, odpalamy instalator, instalujemy i już jest, działa. Integralną częścią korzystania z pingwinka jest jego terminal. Szczerze mówiąc, nie widzę perspektywy korzystania z tego systemu bez korzystania z terminala. Przynajmniej na tę chwilę.

To właśnie terminal jest tutaj największą przeszkodą. Jasne, można się go nauczyć. Nie jest to nawet jakoś bardzo trudne. Myślę tylko chociażby o swoich rodzicach czy osobach, które nie będą chciały się z tym bawić i sam momentalnie widzę w tym duży problem. Tak silna integracja samego systemu z terminalem, powoduje, że gdy podczas jakiejkolwiek czynności odpali się terminal, to osoby, które nie widzą zbytnio, o co chodzi, zrobią wielkie oczy i będą szukać pomocy.

Dystrybucje, czyli Linuxowy zawrót głowy

Sam fakt wyboru dystrybucji może przyprawić o niemały zawrót głowy osoby, które nawet nie wiedzą czego szukać. Mamy ich całą masę. Szczęściem w tym wszystkim jest jednak to, że założenia samego systemu się nie zmienią. Nieszczęściem, że poszczególne dystrybucje mogą bardzo się od siebie różnić. Zestawmy takiego Arch’a z ElementaryOS, chociażby. Ten pierwszy, nie oszukujmy się jest dedykowany największym linuxowym świrom i kompletnym PowerUser’om. Ten drugi przybiera szaty systemu przystępnego, nawet dla zupełnych świeżaków tego tematu, a do tego jest bardzo ładny.

Ubuntu

Oczywiście najbardziej uniwersalnym wyborem będzie klasyczne Ubuntu. Według mnie to właśnie od tej dystrybucji powinno zacząć się przygodę z Linuxem, natomiast zupełnie nikt nie zakazuje spróbowania czegoś innego. Te podstawowe założenia systemu, o których mówiłem wyżej, zakładają, że jeśli przeniesiecie się na inną dystrybucję to i tak już będziecie wiedzieć co i jak. Nie zamierzam udzielać tutaj porad co do wyboru dystrybucji dla was, ale zachęcam do rozeznania się w temacie. Na pewno znajdzie się coś, co was zaciekawi!

Elementary OS

Dokąd zmierzasz Linuxie?

Zmiany, które zachodzą w poszczególnych dystrybucjach, powoli powodują, że myślenie o Linuxie zaczyna się zmieniać. Przynajmniej w kręgu osób, które faktycznie te zmiany obserwują. Kiedy ja korzystałem z niego na co dzień, pamiętam, że zdecydowanie częściej trzeba było wiedzieć, jak coś zrobić, a nie tylko znaleźć odpowiednią opcję. Pingwin zmienia się na lepsze, widać, że zmierza on do ogólnej dostępności, ale kiedy będzie on naprawdę przystępny? Trudno powiedzieć.

Cieszy fakt, że Linuxem interesują się tak duże firmy jak Valve. Spójrzcie tylko! Na Linuxie obecnie odpalimy większość gier, te 8 lat temu pamiętam, że męczyłem się, aby gothic odpalał się poprawnie. W temacie tego systemu nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa. Czy zagrozi kiedyś okienkom jako darmowa, fajna alternatywa? Zobaczymy, trzymam jednak kciuki, żeby faktycznie tak było.

Motyw