jurassic world dominion recenzja filmu

Tej marce grozi wyginięcie. Jurassic World: Dominion to fatalne zakończenie przebojowej serii

4 minuty czytania
Komentarze

Głupio, nudno, bez pomysłów i z masą odtwórczych schematów. „Jurassic World: Dominion” wymaga za dużo nawet od najbardziej zagorzałych miłośników dinozaurów.

Jurassic World: Dominion – o czym opowiada trzecia część trylogii?

jurassic world dominion film 2022 recenzja

Trzecia część trylogii „Jurassic World”, a szósta część całej serii stara się pożenić ze sobą stare pokolenie z nowym. Film ten posiada więc dwie linie fabularne, które płyną równolegle i w pewnym momencie spotykają się, oczywiście w trzecim akcie. Po jednej stronie poznajemy dalsze losy Owena i Claire (granych kolejno przez Chrisa Pratta oraz Bryce Dallas Howard). Starają się oni wychować adoptowaną córkę, Maisie, będącą klonem Charlotte Lockwood (czyli poniekąd swojej matki – a to dopiero początek scenariuszowych bzdur). Maisie zostaje jednak porwana, więc Owen i Claire wyruszają jej na ratunek. W tym samym czasie na amerykańskich polach zaczyna grasować zmutowana szarańcza, która zagraża produkcji żywności na całym globie. Sprawę bada Ellie Sattler (Laura Dern), którą pamiętamy z pierwszego „Jurassic Park”. Zgłasza się ona jednak o wsparcie, również pamiętanego z pierwszego „Jurassic…” Alana Granta (Sam Neill).

Jurassic World: Dominion – najgorsza część serii?

Od razu odpowiem na powyższe pytanie – tak! Niestety. „Jurassic World: Dominion” to film tak zły i głupi, że aż trudno uwierzyć iż przynależy do tej samej serii co oryginalny „Jurassic Park”. Oba te filmy dzieli prawie 20 lat i jeszcze większa przepaść jakościowa. Scenariusz jest po prostu fatalny. To chaotyczna i marnie posklejana zbieranina luźnych pomysłów z innych hollywoodzkich blockbusterów. Jest tu trochę kina przygodowego i zdecydowanie za dużo elementów rodem z filmów o Jamesie Bondzie nie wiedzieć czemu. Dinozaury pojawiają się tu właściwie tylko jako przerywnik dla potwornie napisanych scen dialogowych.

Sprowadzenie aktorów z oryginalnej serii wbrew założeniom nie zadziałało na korzyść „Jurassic World: Dominion”. Po pierwsze, ich powrót to czysty skok na kasę i żerowanie na nostalgii, które nawet nie próbuje zamarkować scenariuszowo, że ma jakiś sens. Postaci z „Jurassic Park” wracają, bo mają wrócić. I tyle. Ich wątki są do tego żenującym cieniem poprzedniej trylogii. Nostalgią można grać bardzo umiejętnie (przykład to nowy „Top Gun: Maverick”), natomiast twórcy „Jurassic World: Dominion” poszli po najmniejszej linii oporu. Po drugie obecność „starej gwardii” tylko przypomina, że poprzednia trylogia (w tym przede wszystkim część pierwsza) była o lata świetlne lepsza. I nawet się tak strasznie nie zestarzała.

Sam nie wiem czy „Jurassic World: Dominion” padł ofiarą tego, że 6 części całej serii to i tak za dużo jak na opowieść o dinozaurach, czy bardziej problemem są założenia serii „Jurassic World”, które od początku miały prowadzić do tego punktu. Tak czy tak, całość jest zwyczajnie kiepskim blockbusterem klasy C, tyle że z ogromnym budżetem. Fabuła nie trzyma się kupy i w dodatku średnio co kwadrans kpi z inteligencji widza. Postaci pojawiają się na ratunek naszym bohaterom zawsze w najwygodniejszym momencie, wszystko udaje się dokładnie wtedy, kiedy ma się udać – wynik tego jest taki, że widz nie odczuwa żadnego napięcia. I to jest o wiele poważniejszy grzech „Jurassic World: Dominion”. Jestem w stanie wybaczyć blockbusterom głupotę, bo chodzę na nie w celach eskapistycznych, ale nie wybaczam nudy i kiepskiego warsztatu. Całość jest również marnie wyreżyserowana (powoli zaczyna mi brakować przymiotników do opisania słabości tej produkcji). Nie sądziłem, że mogę oglądać film akcji o dinozaurach i zwyczajnie w świecie ziewać z nudów.

Koniec końców, „Jurassic World: Dominion” wydaje się być filmem odbębnionym przez całą ekipę i pozbawionym przez to tego najważniejszego pierwiastka – pasji. Ten film to taśmowy twór, który swoją popularność zawdzięcza temu, że ciągnie za sobą (obecnie już po bruku) znaną markę, którą kojarzy kilka pokoleń widzów. Sprytny sposób na zarabianie pieniędzy. Gorzej z oczekiwaniem jakościowego produktu.

Czy warto wybrać się do kina na Jurassic World: Dominion?

Chciałbym napisać, że tak, ale niestety nie mogę. Oczywiście domyślam się, że rzesze ludzi i tak pójdą bez względu na ostrzeżenia i zapewnienia o marnej jakości tego filmu. Cóż, może rzeczywiście warto, by każdy przekonał się na własnej skórze. W razie czego mam czyste sumienie – ostrzegałem. To najmniejszy problem, ale tak jeszcze na marginesie – czy naprawdę dystrybutor nie był w stanie przetłumaczyć na polski tytułu „Jurassic World: Dominion”? Nie chodzi o to, że jestem purystą, ale poprzednia część nosząca podtytuł została przetłumaczona. „Dominion” nie jest nazwą własną, także chociażby w imię profesjonalnej konsekwencji by wypadało.

Ogólna ocena

3/10

Motyw