top gun maverick recenzja filmu

Trzymajcie się mocno – Top Gun: Maverick to blockbuster wysokich lotów

6 minut czytania
Komentarze

Tom Cruise dosłownie przefrunął samego siebie. „Top Gun: Maverick” to długo oczekiwany sequel klasyka, który przebija oryginał o co najmniej trzy machy.

Top Gun: Maverick – opis fabuły

Tom Cruise Top Gun Maverick 2022

Nie żeby fabuła była w filmie „Top Gun: Maverick” czymś istotnym czy decydującym o tym, czy ktokolwiek wybierze się na niego do kina. Ale trzymając się recenzenckiego obowiązku – Pete Mitchell (Tom Cruise), zwany także Maverickiem dostaje polecenia wyszkolenia grupy najlepszych pilotów na Ziemi, tak by byli w stanie wykonać śmiertlenie niebezpieczną i teoretycznie niemożliwą do wykonania misję. Celem jest zniszczenie fabryki uranu działającej dla wrogiego państwa (które nie zostało wymienione z nazwy) ochranianej przez wysokiej klasy system obrony antyrakietowej. Jak wiemy, dla Toma Cruise’a hasło „misja niemożliwa” jest bardziej zachętą niż przeszkodą, tak więc Maverick decyduje się wziąć udział w operacji.

Top Gun: Maverick – tak się powinno grać nostalgią!

top gun maverick tom cruise

Choć pierwszy „Top Gun” wybitnym filmem nie był, to udało mu się zapisać w historii kina w dużej mierze dzięki magicznej miksturze hollywoodzkiej zabawy oraz brawury, idealnie wymierzonym składnikom kina rozrywkowego, pamiętnym kreacjom aktorskim i oczywiście niezapomnianej ścieżce dźwiękowej. To jeden z tych nielicznych filmów, który perfekcyjnie wpisał się w standardy blockbustera rodem z Hollywood i jeszcze w pełni spełnił oczekiwania widowni. „Top Gun: Maverick” idzie o krok dalej. Z jednej strony oddaje hołd pierwszej części i jej bohaterom, ale z drugiej z podniesionym czołem patrzy na teraźniejszość oraz w przyszłość.

Przede wszystkim warto zwrócić uwagę, że „Top Gun: Maverick” jest oczywiście produktem obecnie panującej mody na nostalgię, szczególnie za latami 80., ale reżyser filmu, Joseph Kosinski, potrafi tą nostalgią grać niezwykle zręcznie. Już w pierwszych sekundach „Top Gun: Maverick” zabiera nas w szybką podróż w czasie, prezentując miło kojarzącą się planszę na początku (rzecz niespotykana w obecnych produkcjach) oraz daje widzom potężną pigułkę fan service’u (tu uwaga, mały spoiler) racząc nas fragmentami „Danger Zone” Kenny’ego Logginsa, czyli utworu bez którego chyba żaden fan „Top Gun” nie wyobrażał sobie powrotu tego filmu. Warto nadmienić, że ta piosenka obrazuje dokładne odtworzenie sekwencji otwierającej z pierwszego „Top Gun”.A dalej jest tylko lepiej. Kosinski w świetnym stylu łączy tę nostalgię ze współczesnością (także na poziomie ścieżki dźwiękowej, która zawiera kawałki retro jak i bardziej współczesne) i udaje mu się stworzyć z tego spójny obraz. Co ważne, udało mu się też utrzymać tę niezwykłą, po części bajkową atmosferę „Top Gun”, która sprawia, że widz ląduje w trochę innym świecie, niby rzeczywistym, ale jednak nie do końca.

Top Gun: Maverick – sequel lepszy od oryginału

top gun maverick film 2022

„Top Gun: Maverick” ma jedną zasadniczą zaletę względem oryginału – jest to film siłą rzeczy bardziej dojrzały. To oczywiście wynik tego, że akcja rozgrywa się dekady po wydarzeniach z pierwszej części. Bohaterowie dojrzeli, ich dzieci dorosły. Każda z postaci ma przed sobą swoją własną perspektywę oraz horyzont celów. Oczywiście nie jest do pełnokrwisty dramat godny Oscarów, ale z łatwością jest w stanie zaangażować widza, nawet nie obeznanego z poprzednią odsłoną. Tak samo jak część pierwsza, tak i „Top Gun: Maverick” to kino lekkie, łatwe w odbiorze, chwilami trochę głupiutkie, ale jednocześnie wspaniale bezpretensjonalne i umiejętnie grające na emocjonalnych strunach widowni. Kiedy trzeba będziecie się trzymać poręczy fotela widząc to, co Tom Cruise i reszta ekipy wyprawia za sterami samolotów. Innym razem będziecie szczerze wzruszeni (nawet jeśli jest to tani sentymentalizm). Parę razy też będziecie mieli okazję do śmiechu. Niby filmów takich jak „Top Gun: Maverick” powstają w Hollywood ogromne ilości każdego roku, to raz na jakiś czas jedna z tych komercyjnych i nieambitnych produkcji będzie posiadać w sobie szczere emocję i duszę. I taki jest właśnie nowy „Top Gun”. Podobnie jak i to miało miejsce w przypadku pierwszej części.

Przy tym wszystkim wypada oczywiście jeszcze dodać, że warstwa formalna „Top Gun: Maverick” najprawdopodobniej nie tylko wciśnie was w fotel, ale i spowoduje solidny opad szczęki. Są w tym filmie tak niesamowite i karkołomne sceny, że gwarantuję wam iż nie przejdziecie obok nich obojętnie. Tym bardziej jeśli będziecie mieć szczęście oglądać ten film w kinach IMAX. Sam tylko obraz i dźwięk zwalałyby z nóg, gdyby nie to, że oglądamy ten film na siedząco. Praca kamery i reżyseria to jednak jeszcze inny poziom – to prawdziwa wizualna maestria. To są absolutne wyżyny formalnej wirtuozerii, na które filmowcy szybują z prędkością światła. Szczególnie w przypadku scen, w których kamera ustawiona jest w kokpicie frontem do aktorów. Pomimo tego, że dzisiejsze wysokobudżetowe kino raczy nas często wielkimi widowiskami, to jednak głównie przez to iż powstają one z potężnym użyciem CGI powoli przestają one robić na kimkolwiek wrażenie. „Top Gun: Maverick” oczywiście nie powstał bez użycia komputerów, ale nie dominują one dzięki czemu całość sprawia wrażenie o wiele bardziej realistycznego widowiska niż filmy np. Marvela.

Jest też w „Top Gun: Maverick” ciekawy poziom meta, który w sumie podsumowuje to, co napisałem powyżej. To film oddający hołd przeszłości i wspominający tę przeszłość. Ale też zdający sobie sprawę z tego, że należy do „starej gwardii”, pokolenia, które swoje lata ma za sobą i powoli zbliża się jego zmierzch. Tym niemniej, jeszcze przed swoim odejściem ta „stara gwardia” pokazuje „młodzikom” jak się lata. Jak się robi jakościowe kino rozrywkowe, którego dziś jest jak na lekarstwo. Co z tego, że dziś twórcy są w stanie twory cuda, jeśli są to sztuczne cuda komputerowe? „Top Gun: Maverick” to może jeden z ostatnich filmów, który pokazuje te cuda tak realnie jak to możliwe. W centrum tego wszystkiego jest oczywiście niezmordowany Tom Cruise oraz jego postać. Maverick jest właśnie takim reliktem poprzedniego pokolenia, trochę zawieszonym między światami, ale nadal próbującym pokazać innym, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Ogólna ocena

8/10

Motyw