planeta malp disney

Efekt Disneya. Nowa „Planeta Małp” będzie filmem dla dzieci?

2 minuty czytania
Komentarze

Wszyscy fani serii „Planeta Małp”, którzy czekają na kolejną odsłonę tej opowieści muszą się przygotować, że nowa część może okazać się skierowana do publiczności kina familijnego.

Nie jest to wprawdzie nigdzie potwierdzone, ale szef należącego obecnie do Disneya 20th Century Studios chce by „Planeta Małp” była bardziej „disneyowska”.

planeta malp caesar

W najnowszym wywiadzie dla „The Hollywood Reporter” szef 20th Century Studios, Steve Asbell, opowiadał o planach studia w kontekście budowania przez nich nowej marki po przejęciu przez Disneya.

Niektóre nasze filmy będą bardziej przynależeć do strategii Disneya – w tym „Avatar”, „Free Guy” czy „Planeta Małp” – a inne będą bardziej odważne.

Powiedział Steve Asbell.

Oczywiście nie oznacza to od razu tego, że nowa „Planeta Małp” będzie bliska filmom familijnym. Chociaż w sumie kto wie? Wydaje mi się, że będzie prędzej bliższa filmowi „Avatar” jeśli chodzi o treści. Co też jest średnim rozwiązaniem.

Jak dobrze pamiętamy, miniona, znakomita seria „Planeta Małp” wyróżniała się dojrzałym podejściem do tematu. W części drugiej, „Ewolucja Planety Małp” mieliśmy chociażby 20-minutowy wstęp, w którym nie padło żadne słowo, gdyż pokazywał on życie społeczności małp posługujących się językiem migowym. Nie jest to standardowe podejście w kinie rozrywkowym. Część trzecia z kolei, „Wojna o Planetę Małp„, to rasowe i brutalne kino wojenne. Raczej wątpię, by twórcy „disneyowskiej” wersji udali się w podobne, bardziej ryzykowne komercyjnie, rejony. Szczególnie gdy zależy im na jak najszerszej publiczności.

I niestety pokazuje to, że przejęcie Foxa przez Disneya może dla wielu serii skończyć się tak, jak wielu się tego obawiało.

Filmy Foxa wprawdzie przeważnie nie były nadmiernie ambitnymi produkcjami nawet w obrębie kina rozrywkowego, ale raz na jakiś czas pojawiały się tam światełka w tunelu. Teraz, pod pieczą Disneya, takich światełek będzie zdecydowanie mniej, o ile w ogóle.

Przeczytaj także: Samuel L. Jackson uważa, że „Spider-Man: Bez drogi do domu” powinien dostać Oscara

Nie sądzę przy tym, by np. seria „Obcy”, o ile będzie kontynuowana, również doczekała się „disneyowskiej infantylizacji”, ale z pewnością ta współpraca oznacza jeszcze mniej szans na ciekawe i niestandardowe blockbustery, a jeszcze więcej uśrednionej rozrywki dla rodzin z dziećmi. Dla Disneya to pewnie dobrze, bo ten kierunek przyniesie im więcej gotówki. Dla widzów już gorzej. Przynajmniej dla tych oczekujących czegoś więcej niż filmowe średniaki do zapomnienia.

Motyw