zabójca recenzja filmu michael fassbender david fincher

Zabójca – recenzja. David Fincher i Netflix to zaskakująco dobre połączenie

5 minut czytania
Komentarze

„Zabójca” to dwunasty już film w karierze Davida Finchera. Reżyser ten powraca w nim po raz pierwszy od ponad dekady do gatunku, z którym jest najbardziej kojarzony, czyli do thrillera. Całość do obejrzenia w serwisie Netflix.

Zabójca – opis fabuły filmu

zabójca killer recenzja filmu david fincher 2023

Fabuła filmu „Zabójca” jest całkiem prosta i klarowna. W tytułowego zabójcę wciela się Michael Fassbender. Jego postać jest wynajętym zabójcą z buddyjskim poczuciem spokoju, powtarzającym sobie mantry – „trzymaj się planu”, „przewiduj, nie improwizuj”, „walcz tylko w bitwie, za którą ci płacą” – aby utrzymać niskie tętno i trzeźwe myślenie. Pasjami zasłuchuje się też w również The Smiths, a jego sympatia do Morrisseya i spółki nie jest jedyną rzeczą, która sprawia, że wydaje się być kuzynem seryjnego mordercy i miłośnika muzyki pop z „American Psycho”, Patricka Batemana. Wszystko to ma miejsce podczas przygotowywania się do wykonania jednego z wielu zleceń w jego karierze. Zabójstwo, którego miał dokonać, nie idzie jednak tak, jak miało pójść. Ze względu na jego błąd, zabójca jest teraz ścigany, a ci, którzy na niego polują, poważnie ranią jego dziewczynę w domu na Dominikanie. To wydarzenie sprawia, że zabójca wyrusza na misję, aby zemścić się na tych, którzy próbowali zemścić się na nim.

Zabójca – gdy perfekcjonista popełnia błąd

zabójca recenzja filmu michael fassbender david fincher 2023

„Zabójca” nie jest wprawdzie najlepszym filmem Davida Finchera, ale też nie musi nim być. Fincher zresztą sam też nie musi już niczego udowadniać. I w jakimś sensie jego najnowsze dzieło sprawia wrażenie filmu zrobionego na luzie, bez spięcia, a z samej tylko radości i chęci tworzenia filmów. Jakkolwiek to oczywiście brzmi mając na uwadze to, że oglądamy zimny i dość brutalny film o seryjnym mordercy na zlecenie. Jest jednak w „Zabójcy” jakaś lekkość, poczucie zabawy i narracyjnymi filmowymi zabawkami i nawiązaniami do dzieł i stylów Hitchocka oraz De Palmy. Dzieło Finchera to przede wszystkim interesujący portret samotnego zabójcy z misją zemsty. Już na tym etapie więc reżyser świadomie zapuszcza się w rejony kina klasy B, aczkolwiek w formie kina klasy A. Jednak „Zabójca” to także studium życia w samotności, studium charakteru perfekcjonisty z najwyższej półki, który preferuje towarzystwo ciszy, i jest zgrabnie skrojone tak, aby pasowało do chłodnej, zdystansowanej, surowej estetyki Finchera. Film jest tak odświeżająco minimalistyczny, jak styl życia głównego bohatera. Także patrząc na filmografię reżysera, sprawia wrażenie powiewu świeżości i powrotu do korzeni z początków jego kariery (to bodaj najbliższy „Azylu” film, jaki Fincher dotąd nakręcił). Szczególnie mając na uwadze, że jego poprzednie dzieło, „Mank”, sprawiało wrażenia pretensjonalnej i napuszonej artystycznej wydmuszki. W kontekście dorobku Finchera „Zabójca” jest niczym wakacyjne popcornowe kino.

Przeczytaj także: Nowe Mission: Impossible trafiło do streamingu. Film obejrzysz tylko w kilku serwisach.

Całość okraszona jest często ironicznym i naładowanym filozoficznie komentarzem postaci granej przez Fassbendera. Nadaje on całości dość dwuznaczną tonalność, zamieniając czyste kino zemsty i opowieść o brutalności chwilami w świadomy i delikatny pastisz gatunkowy. Do tego, jego rozważania dotyczące życia, śmierci, życia po śmierci, przypadku, szczęścia, karmy wprowadzają widza w stan monotonii, bo trochę też o tym jest ten film. Tym niemniej, chwilami nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że wszystko to już gdzieś widziałem i słyszałem, a mianowicie w serialu „Dexter”. Jakbym miał więc opisać „Zabójcę”, to określiłbym go jako udaną, choć nie powalającą, mieszankę „American Psycho” i „Dextera” właśnie. Wydaje mi się, że mimo iż wskazuję tu na pewien brak oryginalności, brzmi to całkiem interesująco, prawda?

Jak to zawsze u Finchera, także i tutaj warstwa wizualna jest jednym z najjaśniejszych punktów. Montaż i zdjęcia są po prostu wspaniałe, skupione na szczegółach, tworzeniu ciekawych kadrów pomagających w opowiadaniu tej historii. Podobną funkcję pełni też muzyka, zarówno oparta na soundtracku jak i ta skomponowana przez Trenta Reznora i Atticusa Rossa. Michael Fassbender jest też świetny. Z jednej strony jego postać stara się być wyżarta z emocji, ale z drugiej, pod tą kamienną twarzą czuć buzujące w środku emocje.

Zabójca – ocena filmu

zabójca killer recenzja filmu david fincher 2023 michael fassbender

Tytuł filmu w zasadzie sam nam mówi, czego możemy się spodziewać. Nie jest to może typowy thriller akcji rodem z lat 90., bo „Zabójca” ma trochę wolniejsze tempo, refleksyjny, a wręcz medytacyjny ton, ale to jest naprawdę świetne, dopracowane w najmniejszym szczególe kino. I prawdopodobnie, dość niespodziewanie, najzabawniejszy film w karierze Davida Finchera. Oczywiście fabularnie nie czeka tu na widza nic nadzwyczajnego i nowego, bo to klasyczne kino zemsty i Fincher nie próbuje nawet od tego uciekać. Co z jednej strony można docenić, ale z drugiej, jako widz, trudno nie czuć w tym wszystkim wtórności. Oczywiście formą i tonem reżyser ubarwia te wtórności na tyle, że warto poświęcić im czas, całość trzyma w napięciu, daje też trochę do myślenia (choć zakładam, że nie wszystkie kwestie wypowiadane z offu przez zabójcę uznacie za ciekawe czy warte uwagi). Ale daleko też tu do wielkości czy genialnego filmu, który zapisze się na stałe w dziejach kina czy nawet gatunku. To po prostu niezłe dzieło, a jeśli chodzi o bibliotekę Netflix, która jak wiemy, nie ma zbyt wielu perełek, to wręcz jeden z najlepszych filmów tam dostępnych obecnie.

Ogólna ocena

7/10

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw