Mężczyzna i nastolatka stoją na tle zrujnowanego miasta porośniętego roślinnością. Bohaterowie serialu The Last of Us od HBO

Nikt mnie nie przekona, że tydzień czekania na nowy odcinek serialu to dobre rozwiązanie [OPINIA]

5 minut czytania
Komentarze

Nowy odcinek serialu co tydzień, a może jednak cały sezon od razu? To w zasadzie jedyne dwie drogi, jeżeli chodzi o dystrybucję seriali, które obecnie są stosowane. Można powiedzieć, że obie mają swoje plusy i minusy, ale biorąc pod uwagę to, jak zmienia się nasz świat i ile treści jest publikowanych, to jedna z tych dróg jest zdecydowanie lepsza. Osobiście jestem fanem metody, kiedy cały sezon otrzymuję od razu i już tłumaczę, dlaczego właśnie tak.

Nowy odcinek serialu co tydzień – skąd to się wzięło?

Fot. HBO

Dziś inaczej podchodzimy do tego, jak oglądamy seriale, a wszystko zmieniły serwisy streamingowe. Bogata biblioteka wielu z nich pokazuje nam, że nie musimy nastawiać przypomnienia w telefonie, by obejrzeć nowy odcinek, który akurat ma swoją premierę. Jednak coraz częściej można spotkać się z modelem dystrybucji, który zakłada wypuszczanie całego sezonu danego serialu od razu. Nie trzeba czekać na nowe odcinki i „wypadać” z fabuły, bo można je obejrzeć od razu. Owszem, trudno przy jednym posiedzeniu zobaczyć np. dziewięć czy nawet dwanaście odcinków, ale już w tydzień jest to możliwe. W końcu oglądając po dwa odcinki co wieczór nie spędzamy nad tym więcej czasu, niż podczas oglądania filmu.

Odcinki publikowane co tydzień to domena telewizji. Stąd też np. The Last of Us czy wcześniej Ród Smoka i Gra o Tron pojawiały się właśnie w odstępach cotygodniowych. Najpierw serial miał premierę na HBO, a dopiero potem lądował w streamingu. Chciałeś być pierwszy, to musiałeś skorzystać z normalnej telewizji. Dużym plusem takiego modelu dystrybucji jest to, że zainteresowanie serialem jest dłuższe. W przypadku The Last of Us, na którego zakończenie trochę czekać, mieliśmy aż dziewięć tygodni, gdzie można było o tym dyskutować, a nie dwa/trzy, które uzyskalibyśmy po wrzuceniu całego sezonu od razu. I ja to rozumiem, a przynajmniej sposób myślenia włodarzy stacji. W końcu lepiej, kiedy o czymś jest głośno długo, niż krótko.

Oczywiście zdarzają się wyjątki, kiedy jakiś serial wrzucony w całości „grzeje” Internet dłużej. Tak było w przypadku Wednesday od Netflix, ale najwięcej zrobił tutaj taniec głównej bohaterki, który był powielany na TikToku czy Instagramie, niż sama opowieść. Jednak takie długie życie serialu, który publikowany jest od razu w całości, to raczej rzadkość. Mamy np. Stranger Things, kiedyś Dom z Papieru, a reszta? Reszta na chwilę budzi zainteresowanie i znika z naszego radaru do momentu, kiedy pojawi się kolejny sezon.

Wolę obejrzeć całość, niż czekać tydzień na kolejny odcinek

The Boys 3 nowa zapowiedź

Wiadomo, że co człowiek, to opinia. Osobiście wolę mieć dostęp do całego sezonu serialu „od ręki”, niż czekać tydzień na kolejny. Uwielbiam The Boys od Amazona, ale platforma także zdecydowała się na model dystrybucji podobny do HBO, więc nie mam wyboru. Pamiętam dobrze, że pierwszy sezon na Amazonie pojawił się w całości, a dopiero przy drugim zdecydowano się na odejście od takiej dystrybucji. Zresztą mocno oberwało się Amazonowi od fanów, którzy byli zawiedzeni tym, że odcinki będą emitowane cyklicznie. Niestety (dla mnie) taka forma przyjęła się na platformie i praktycznie każdy serial teraz pojawia się tam w ten sposób.

Jak pisałem, rozumiem to z poziomu widzenia zarządu firmy, ale z poziomu widza, przestało mi to odpowiadać. Wolę obejrzeć 2-3 odcinki danego serialu od razu i sprawdzić czy faktycznie mi odpowiada. W ten sposób od razu wiem, że konkretna produkcja mi pasuje i nie muszę czekać na to kolejnych tygodni. Idealnym przykładem było dla mnie The Peripheral. Dwa pierwsze odcinki bardzo mi się podobały, ale stwierdziłem, że nie będę oglądał kolejnych co tydzień, tylko poczekam na cały sezon, by obejrzeć już w całości. I to się nie wydarzyło, ponieważ o serialu… zapomniałem. Pojawiły się inne, a do tego doszły sprawy życiowe i The Peripheral spadło na dalszy plan. Gdybym dostał całość od razu, to inaczej by to wyglądało.

Łatwiej też przywiązać się do serialu, kiedy otrzymuje się go w całości. Tutaj jednak jest kolejne niebezpieczeństwo, czyli możliwość, że na jednym sezonie się skończy. Głośno zapowiadany przez Netflix 1899 miał być kolejnym hitem od twórców Dark, a skasowano go tak szybko, że nie wszyscy zdążyli obejrzeć go w całości. Lepiej więc „stracić” kilka wieczorów, niż dwa miesiące na przywiązywanie się do bohaterów, których już później nigdy nie zobaczymy.

Odcinek co tydzień vs. cały sezon od razu — świat się zmienia

grafika promująca serial The Mandalorian od Disney+
Fot. Disney+

Co chwilę w serwisach streamingowych pojawiają się nowe seriale, a do tego dochodzą kolejne sezony tych już dobrze znany. Przecież sam marzec tego roku to chociażby The Mandalorian, Ted Lasso, Yellowjackets, Sukcesja, Cień i kość czy Perry Mason. Trudno za wszystkim nadążyć i faktycznie łatwiej byłoby przyswajać po jednym odcinku, ale trudno wtedy być na bieżąco ze wszystkim i co ważne, skupiać się tylko na jednej fabule. Jeżeli więc chodzi o mnie, to zdecydowanie wolę mieć dostęp do wszystko od razu. Nawet zapisać to sobie do obejrzenia „na później”, niż czekać na premierę nowego odcinka co tydzień. Dobrze przynajmniej, że po opublikowaniu całości zawsze można do serialu wrócić, choć jest ich tyle, że czasem i o to trudno. A jak wy podchodzicie do tego tematu?

Motyw