DualSense Edge - kontroler PlayStation

Kontroler DualSense Edge kosztuje tyle co konsola. Sprawdziłem, komu faktycznie może się przydać

7 minut czytania
Komentarze

To nie będzie recenzja DualSense Edge, czyli najnowszego kontrolera dedykowanego PlayStation 5. Tych w sieci jest już na pęczki, a zamiast setnego omawiania tego, czy kontroler dobrze leży i wklejania obrazka z możliwością konfigurowania przycisków, postanowiłem podejść do sprawy nieco inaczej.

Jeżeli interesuje was warstwa „modyfikacyjna” – po prostu radzę obejrzeć oficjalny przegląd funkcji, który PlayStation publikowało kilka tygodni temu. Ot, tu i ówdzie da się wymienić przyciski, dorzucić płaty lub dodatkowe guziczki, podmienić moduł, poprzypisywać komendy do dowolnych „klikalnych” miejsc na kontrolerze. Zamiast o tym pisać, najlepiej po prostu obejrzeć. A jeżeli samo oficjalne wideo nie wystarczy i tak na YouTube znajdziecie dosłownie tonę materiałów pokazujących całość „w akcji”.

Dla kogo NIE JEST DualSense Edge?

No dobrze, to teoria za nami, pora na praktykę… a właściwie praktyczność samego kontrolera. Zanim przejdziemy do tego, dla kogo DualSense Edge faktycznie jest i komu może się spodobać… zacznijmy od tego, kto absolutnie powinien sobie darować tę dość sporą inwestycję. A właśnie, no bo o cenie jeszcze nie wspomnieliśmy – w momencie premiery DualSense Edge to wydatek 1200 zł. Dorzucicie 100 zł i w tej cenie jesteście w stanie kupić (razem z kontrolerem) Xbox Series S. Sami oceńcie, co jest bardziej opłacalną inwestycję… choć podpowiem, że propozycja od PlayStation nie wypada tu szczególnie korzystnie.

No ale do meritum.

Jeżeli po prostu konsola PlayStation 5 służy wam do pogrania od czasu do czasu w gry z PlayStation Plus lub co głośniejsze premiery pokroju niedawnego God of War: Ragnarok czy FIFA 23 – darujcie sobie, DualSense Edge będzie zwykłym przepalaniem kasy. Jasne, kontroler wygląda ładnie, dobrze leży w dłoni, funkcje customizacji są naprawdę przydatne, a dodatkowa haptyka wzmacnia niektóre z doznań płynących z rozgrywki… ale tak naprawdę nie ma to większego wpływu na to, jak odbierać będziecie same gry.

Dla kogo jest DualSense Edge?

Tu wymienianka będzie nieco dłuższa, bo choć trudno wybronić tego typu wydatek, część osób może faktycznie rozważyć taką inwestycję. Pod warunkiem, że zaliczają się do którejś z poniżej wymienionych grup. To nie tak, że jeśli się w niej znajdziecie MUSICIE kupować DualSense Edge albo stracicie coś wielkiego. Oczywiście i zwykły DualSense czy nawet DualShock sobie tutaj sensownie poradzi… po prostu lista ta ma pomóc wam w ewentualnej filtracji decyzji zakupowych. Jeżeli nie będziecie w stanie przypisać się do żadnego ze scenariuszy – nie macie nawet nad czym się zastanawiać. A jeśli z którymś z nich się identyfikujecie – wiedzcie, że DualSense Edge może mieć dla was faktycznie jakieś zastosowanie. Choć to wcale nie oznacza, że automatycznie jest wart 1200 zł.

Dla osób, które nie są jedynymi grającymi na danej konsoli

DualSense Edge ma to do siebie, że pozwala na całkowitą customizację układu przycisków – i to nie tylko to fizyczną, ale tak jak wspomnieliśmy wcześniej, także i tą związaną z przypisywaniem funkcji poszczególnym gałkom, bumperom, triggerom i guzikom. Każdą z takich konfiguracji, całkowicie dopasowaną pod preferencje danego gracza, można zapisać. Dzięki temu, jeżeli z jakiegoś powodu chcemy mieć sterowanie góra-dół-boki nie na krzyżaku czy gałce, ale na przyciskach z kółkiem, krzyżkiem i całą resztą – droga wolna. Nasz brat, siostra, córka bądź syn – mogą poustawiać to z kolei całkowicie inaczej i przestawić się na wybrany profil w dosłownie kilka sekund. Co również istotne – do trzech takich profili zapisuje się w pamięci samego kontrolera. Oznacza to, że możemy zabrać DualSense Edge ze sobą, podpiąć go do dowolnego innego PlayStation i z marszu mamy dostęp do ustawień, które są dla nas najwygodniejsze.

Dla tych, którzy korzystają z pada nie tylko na PlayStation 5, ale i na PC

Jeżeli macie już rozważać zakup DualSense Edge – pewnym argumentem może być także multiplatformowość. I choć nic nie stoi  na przeszkodzie, aby do komputera podpiąć „zwyklaka”, Edge z uwagi na swoją znacznie większą precyzję i możliwość customizacji, sprawdzi się w grach pecetowych o wiele sensowniej niż tradycyjny pad. Załóżmy, że dana gra nie obsługuje cross-play’u, a wasi znajomi akurat ruszają na meczyk. Zamiast przestawiać się na nowego pada, którego trzeba „wyczuć” po nagłej przesiadce z innego kontrolera, od razu możecie się przepiąć na inną platformę. Zachowujecie ten sam feeling, ten sam rytm… a to ma mimo wszystko pewne znaczenie.

Dla osób grających głównie w strzelanki

Jeżeli waszym priorytetowym gatunkiem na PlayStation 5 są wszelakiej maści FPS-y, to DualSense Edge także może być dla was sensowną opcją. Choć Sony na przedpremierowych materiałach usilnie prezentowało, że z funkcjonalności nowego kontrolera korzystają najrozmaitsze gry, od Rocket League przez Horizon Forbidden West, a na Gran Turismo 7 kończąc… prawda jest taka, że akurat w przypadku tego typu produkcji to jedynie gimmick – przynajmniej dla grających amatorsko (o czym za chwilę). Albo po polsku – po prostu bajer.

I to taki, który w gruncie rzeczy niewiele zmienia, bo „prawdziwsze wibracje” po najechaniu kołem na nierówność na ziemi nie różni się przesadnie mocno od tego, co oferuje zwykły DualSense. A w przypadku strzelanek jednak, to już całkowicie inna para kaloszy. W opcjach kontrolera możemy poustawiać sobie BARDZO precyzyjnie czułość drążków i martwą strefę, a to najzwyczajniej w świecie przekłada się na szybsze i lepsze celowanie. Do tego poustawiać możemy sobie własnoręcznie siłę docisku tylnych triggerów. Ów opór już w kilku g rach na PlayStation 5 pokazał, że ma ciekawe, gameplay’oweg zastosowanie… a w przypadku DualSense Edge dostajemy pełną kontrolę nad tym aspektem kontrolera. A to podczas prowadzenia ognia zwyczajnie się przydaje.

Dla osób, które grają przede wszystkim w trybach rankingowych

Jest oczywiście w całym tym tekście jeden czynnik, który nieustannie się przewija – większa precyzja. I ta wynikająca z samej budowy kontrolera i dodatkowych przycisków, jak i pełnej możliwości ich customizowania. O ile w przypadku osób, które grają dla przyjemności i bardziej „dla relaksu”, to czy wycelujecie, skręcicie lub wykonacie blok o 0,3 sekundy szybciej, nie ma większego znaczenia, tak dla grających przede wszystkim po sieci w PvP i to na wyższym poziomie – bywa to różnica porównywalna z tą między niebem a piekłem. Nie jest żadną tajemnicą, że tego typu graczy jest stosunkowo niewiele, gdy spojrzymy na całą populację, ale jeżeli ktoś ma zawodowe lub pół-zawodowe ambicje, profesjonalna propozycja od Sony ma oczywiście sens.

I kategoria bonusowa – dla tych, którzy mają za dużo pieniędzy

To oczywiście bardziej humorystyczny punkt, ale wcale nie tak bardzo odbiegający od prawdy. Jeżeli mimo nie najłatwiejszej sytuacji gospodarczej macie w nadmiarze trochę gotówki, a do tego jesteście w stanie przypisać się do którejś z powyższych grup – śmiało, zaszalejcie. DualSense Edge to naprawdę dobry kawałek sprzętu premium i cena, jest tak naprawdę jedyną jego większą wadą (no, może poza tym, że nadal nie ma tu łatwo wymienialnej baterii). Jeżeli ten czynnik nie ma dla was większego znaczenia – tak naprawdę nie ma żadnego innego argumentu, który przemawiałby za innymi kontrolerami dla PlayStation 5.

DualSense Edge – gdzie kupić najtaniej?

Jak już kilkukrotnie w tekście o tym wspominałem – premierowa cena profesjonalnego kontrolera od PlayStation wynosi blisko 1200 zł. Jeżeli na ten materiał traficie w miesiącu innym, niż styczeń 2023, bardzo możliwe, że jest to już niższa kwota… bo choć inflacja zasuwa jak szalona, nie wyobrażam sobie, aby Sony utrzymało ją na premierowym poziomie. Oferty z wybranych polskich sklepów, wraz z możliwością zakupu, możecie sprawdzić poniżej:

Jeżeli żadna z tych ofert nie przypadnie wam do gustu, ceny w pozostałych polskich sklepach możecie z kolei przejrzeć klikając w poniższy link:

Motyw