Zaproszenie horror recenzja 2022

Zaproszenie to przedziwna mikstura horroru i… romansidła

4 minuty czytania
Komentarze

Znana z serialu „Gra o tron” zjawiskowa Nathalie Emmanuel tym razem próbuje swoich sił w kinie grozy. Czy „Zaproszenie” to udany horror?

Zaproszenie – o czym opowiada horror z Nathalie Emmanuel?

Zaproszenie Nathalie Emmanuel 2022 horror

Główną bohaterką filmu „Zaproszenie” jest Evie, grana przez wspomnianą wyżej Nathalie Emmanuel. Evie jest singielką mieszkającą w wielkim mieście, która za pomocą strony internetowej odnajduje swego dalekiego kuzyna. Jakiś czas wcześniej zmarła jej matka, więc Evie, która została sama, czuje potrzebę odnalezienia swej nieznanej dotąd rodziny. Kobieta postanawia spotkać się z „zaginionym” kuzynem, a ten zaprasza ją nagle na wystawny ślub do angielskiej posiadłości, gdzie Evie poznałaby dalszą część swojej odległej rodziny. Kobieta decyduje się na wyjazd. Na miejscu zostaje onieśmielona przez imponującą posiadłość oraz… urok osobisty gospodarza. Oboje wpadają sobie w oko. Tym niemniej wokół całej posiadłości i ludzi wokół unosi się jakaś tajemnicza i niepokojąca aura…

Zaproszenie – gdy romans spotyka kino grozy

Zaproszenie 2022 horror

Nie owijając w bawełnę muszę od razu przyznać, że mikstura romansu i horroru, którą upichcili twórcy filmu „Zaproszenie”, choć wydaje się intrygująca, ostatecznie niestety okazała się gorzka w smaku. Przede wszystkim ów romansowa strona filmu trwa zdecydowanie za długo. Wydaje mi się, że rozumiem w co celowali autorzy „Zaproszenia”, a konkretniej, że chcieli zbudować odpowiednią atmosferę i położyć solidny grunt pod to, co wydarzy się w finałowej części filmu, ale nie wyszło to za dobrze.

Dostajemy tanie, przeciętnie zrobione romansidło z marnymi dialogami oraz drewnianym aktorstwem. I, jak pisałem wcześniej, wątek ten trwa zdecydowanie za długo, bo lwią część całości. Co jakiś czas twórcy wplatają oczywiście pomiędzy kadry bardziej niepokojące i horrorowe sceny, które mają służyć za wstęp do tej gatunkowej volty oczekującej na nas bliżej finału, jednak ostatecznie jest to źle poukładane. Thomas Doherty, który wciela się w obiekt uczuć Evie ma przedziwnie złowieszczą twarz, więc od pierwszej sceny, w której go poznajemy właściwie wiemy, że coś z nim jest nie tak, tym bardziej, że i jego styl bycia jest „specyficzny” (oczywiście główna bohaterka tego nie dostrzega).

Przeczytaj także: Fiński horror Pisklę to najbardziej obrzydliwy film roku

Problemem jest też to, że zamysł twórców ewidentnie pokłócił się z wymogami PR-owców, bowiem we wszystkich materiałach promocyjnych, także w zwiastunach, zdradzany jest ten główny fabularny i gatunkowy twist, który objawia się nam na dobrą sprawę dopiero w ostatnim akcie. Sprawia to, że przez ponad połowę seansu oglądamy mdłe romansidło, czekając na ten reklamowany zwrot akcji, który nie jest już ani zaskakujący ani szokujący. Tak naprawdę kampania promocyjna z jednej strony musi promować dany film, ale z drugiej w tym przypadku tylko mu zaszkodziła. Bo gdybyśmy zaczęli oglądać ten film nie wiedząc o twiście w jego późniejszej części, to zrobiłby on na nas o wiele większe wrażenie. No, ale z drugiej strony, gdybyśmy o nim nie wiedzieli, to pewnie w ogóle byśmy tego filmu nie obejrzeli. Twórcy stworzyli sami dla siebie trudny do przeskoczenia paradoks. Dodatkowo nie ułatwiając sobie życia tym iż „Zaproszenie” niestety nie jest ani dobrym horrorem, ani dobrym filmem jako takim.

Zaproszenie – ocena filmu

Zaproszenie horror 2022

Czytając wcześniejszy akapit raczej łatwo można wywnioskować, że „Zaproszenie” nie jest udanym filmem. Gdzieś tam widać tlącą się chęć autorów do powtórzenia sukcesu i umiejętnego szokowania publiczności, tak jak swego czasu udało się to w filmie „Uciekaj!”, ale Jordan Peele jest jednak trochę bardziej zdolnym reżyserem i scenarzystą. Wydaje mi się, że twórcy „Zaproszenia” trochę nie do końca przemyśleli zarówno szkielet fabularny swego dzieła jak i jego strategię promocyjną. Jak wspominałem wcześniej, wątek romantyczny jest za długi, słabo rozpisany i nudny, a ten horrorowy z kolei oparty na tanich, banalnych i niezbyt strasznych rozwiązaniach. Fakt, że stanowi on też komentarz dotyczący nierówności społecznych, który jest równie banalny i poprowadzony ciężką ręką, jak i całe „Zaproszenie”, tylko przygniata tę produkcję jej własnym ciężarem. Sukces filmu „Uciekaj!” zwiastował nadejście jego epigonów, a jak to często bywa, tacy naśladowcy są przeważnie tylko gorsi.

Ogólna ocena

2/10

Motyw