Filmów i seriali Marvela jest po prostu za dużo, by to dalej sprawiało przyjemność

5 minut czytania
Komentarze

Filmów Marvela i seriali jest już tyle, że nadrobienie tego wszystkiego wymagałoby kilkudziesięciu godzin oglądania. Debiut Disney+ w Polsce sprawił, że fani komiksów mają dostęp do praktycznie wszystkiego, co powstało w ramach MCU (Marvel Cinematic Universe), a cały czas dodawane są nowe rzeczy. I z jednej strony powinno to cieszyć, ale z drugiej treści jest już na tyle dużo, że trudno się w tym wszystkim połapać. Szczególnie, że teraz Marvel będzie sięgał po postaci, których masowy odbiorca wcale nie musi znać. I zapewne nie będzie chciał też poznać.

Filmów i seriali Marvela jest już za dużo – przesyt może odrzucać

MCU Avengers zdjęcie z pierwszego filmu

Minęło już sporo czasu od debiutu filmu Iron Man, który to oficjalnie zapoczątkował to, co dziś możemy nazywać MCU. Wprawdzie wcześniej były już filmy, które korzystały z komiksowych bohaterów, jak chociażby Hulk z 2003 roku, gdzie w głównej roli pojawił się Eric Bana. Mieliśmy także i trylogię ze Spider-Manem oraz kilka innych tytułów. Jednak MCU samo w sobie to dziś ponad 30 produkcji, które powstały w niespełna 15 lat. Można więc powiedzieć, że to około dwie produkcje na rok, co nie wydaje się tak dużą liczbą, ale ostatnie lata to takie ich nagromadzenie, że jeżeli ktoś nie jest na bieżąco, to może mieć problem z połapaniem się o co właściwie chodzi. I po części winny jest tutaj Disney+, czyli platforma na której pojawiają się seriale ze świata Marvela. Teraz można oglądać kolejny, czyli Mecenas She-Hulk, który zbiera dość… rozbieżne recenzje. Niezależnie jednak od tego, czy to dobry czy zły serial, Marvel rozrasta się w tempie, którego „niedzielny widz” po prostu nie może już zrozumieć. Żeby to wyjaśnić, spójrzmy najpierw na listę filmów i seriali z MCU oraz ich chronologiczną kolejność oglądania, czyli taką, która pozwoli być z główną fabułą na bieżąco.

Chronologiczna kolejność oglądania filmów i seriali Marvela

  • Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie (2011)
  • Kapitan Marvel (2019)
  • Iron Man (2008)
  • Iron Man 2 (2010)
  • The Incredible Hulk (2008)
  • Thor (2011)
  • Avengers (2012)
  • Thor: Mroczny świat (2013)
  • Iron Man 3 (2013)
  • Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz (2014)
  • Strażnicy Galaktyki (2014)
  • Strażnicy Galaktyki VOL. 2 (2017)
  • Daredevil (sezon 1)
  • Jessica Jones (sezon 1)
  • Avengers: Czas Utrona (2015)
  • Daredevil (sezon 2)
  • Luke Cage (sezon 1)
  • Ant-Man (2015)
  • Iron Fist (sezon 1)
  • The Defenders (sezon 1)
  • Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów (2016)
  • Czarna wdowa (2021)
  • Czarna pantera (2018)
  • Punisher (sezon 1 i 2)
  • Spider-man: Homecoming (2017)
  • Doktor Strange (2016)
  • Thor: Ragnarok (2017)
  • Avengers: Wojna bez granic (2018)
  • Ant-man i Osa (2018)
  • Avengers: Koniec gry (2019)
  • Loki (2021)
  • What If…? (2021)
  • WandaVision (2021)
  • Falcon i Zimowy żołnierz (2021)
  • Spider-man: Daleko od domu (2019)
  • Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni (2021)
  • Spider-man: Bez drogi do domu (2021)
  • Eternals (2021)
  • Doktor Strange w multiwersum obłędu (2022)
  • Hawkeye (2021)
  • Moon Knight (2022)
  • Mecenas She-Hulk (2022)
  • Ms. Marvel (2022)
  • Thor: Miłość i grom (2022)

Kilkadziesiąt produkcji Marvela – jak się w tym teraz połapać?

Kiedy startowało MCU w formie, którą dziś znamy, do kina mógł wybrać się praktycznie każdy. Nie trzeba było być wielki fanem komiksów, by kojarzyć postać Iron Mana czy nawet Thora, który przecież garściami czerpie z mitologii wtłaczanej nam do głów w szkołach. Próg wejścia był więc wyjątkowo niski, a do kina szło się po prostu na film akcji z ciekawymi efektami specjalnymi. Z czasem te wszystkie produkcje zaczęły się ze sobą zazębiać coraz mocniej. I niby dało się oglądać je bez znajomości poprzednich, to im więcej się ich pojawiało, tym trudniej było się połapać w fabule. Doskonałym przykładem jest tutaj Doktor Strange w multiwersum obłędu. Kinowa produkcja z bohaterem, który został zaprezentowany także w kinowym filmie, a mimo wszystko ten właśnie tytuł już wprowadzał zamieszanie. Bez znajomości wydarzeń z serialu WandaVision, pewne rozwiązania fabularne widz musiał przyjąć „na słowo”.

Ten film swoją kinową premierę miał jeszcze przed debiutem Disney+ w Polsce, więc spora część widowni mogła po prostu nie mieć okazji zobaczenia serialu, zanim wybrała się do kina. Już samo to było zniechęcające, a dodajmy do tego jeszcze fakt, że takich seriali rozwijających wątki znane z kina, jest więcej. Sporo nawiązań do historii z uniwersum MCU widzimy już w Mecenas She-Hulk, a Ms. Marvel ma zmieniać bieg tego, co będziemy dalej oglądać na ekranach. Już samo wprowadzenie pojęcia multiwersum daje twórcom kolejnych filmów i seriali Marvela wręcz niczym nieograniczone pole do popisu. Alternatywne wersje wydarzeń, bohaterów i całych światów to tylko kwestia czasu. Zapowiedziano już także kolejne fazy MCU i już widać, że pojawiający się tam bohaterowie to postaci, których osoby nie związane z komiksami po prostu nie będą znać. No bo bądźmy szczerzy, czy ktoś kojarzy kim jest Echo lub Ironheart? Może część osób tak, ale osoby, które po prostu chodzą do kina na kolejne filmy Marvela, mogą przejść obok tych postaci zupełnie obojętnie. Akurat w tym przypadku mówimy o serialach, ale to wcale nie oznacza, że pokazane tam historie nie będą wpływały na to, co dzieje się w kinowym uniwersum. Marvel połączył ze sobą te dwa światy w ten sposób stawiając widzowi ultimatum – oglądaj wszystko lub się domyślaj.

Oczywiście można to zrozumieć, bo skoro przynosi dochód, to wiadomo, że firma z tego nie zrezygnuje. Co zresztą widać też na przykładzie serii Gwiezdne Wojny, gdzie także dostajemy nowe produkcje osadzone w filmowym uniwersum. Oba przykłady są podobne, choć Marvel zdaje się mocniej „atakować”. Nowe seriale wypuszczane są wyjątkowo często, a i filmów przecież nie brakuje. Ostatnio można też odnieść wrażenie, że nowe filmy Marvela, mimo generowania gigantycznych przychodów, już tak nie bawią widowni, jak wcześniej. Thor: Miłość i grom nie spotkało się z tak dobrym odbiorem, jak wcześniejszy Ragnarok. Eternals także. Niedługo w kinach pojawi się kolejna Czarna Pantera, która zapewne wygeneruje gigantyczne przychody, ale pytaniem pozostaje to, czy faktycznie dalsze oglądanie filmów i seriali Marvela zarezerwowane będzie dla fanów komiksów, czy frajdę znajdą w tym także zwykli widzowie. I wydaje się, że bliższa prawdy jest ta pierwsza wersja.

Motyw