„To dopiero początek” – kolejne informacje z patentowego frontu

5 minut czytania
Komentarze

patent_office
Wojna patentowa pomiędzy gigantami branży mobilnej jest obecnie najpopularniejszym tematem, o którym dyskutuje cała społeczność skupiona wokół Androida. Z pewnych powodów firmy, zamiast rozwiązywać spory polubownie, wolą inwestować ogromne pieniądze w tabuny prawników – głównie w celu drenażu gotówki od tych, którym te patenty „użyczają”. Oczywistym jest, że oprócz gotówki, giganci tracą na tym również pod względem wizerunku – zamiast konkurować na tle innowacyjności, designu, trwałości rozwiązań, wyszarpują sobie nawzajem prawa do tworzenia tych już istniejących. W sieci pojawia się kolejna dawka informacji, włączająca w aktywne uczestnictwo kilka nowych podmiotów.

motorola-logo-190x190

Pierwsza ważna informacja to nowy spór pomiędzy Google a Microsoft. Google złożyło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do International Trade Court (sądu stanowego zajmującego się handlem międzynarodowym) twierdząc, że w procesie pomiędzy Microsoftem a Motorolą mogło dojść do ujawnienia „ściśle tajnego kodu źródłowego”. Proces ten dotyczy, a jakże, wykorzystania Androida w urządzeniach Motoroli, do którego części kodu Microsoft uzurpuje sobie prawo – gigant z Redmond ma nadzieję narzucić opłatę licencyjną na każde urządzenie Motoroli z Androidem; zresztą podobny mechanizm działa już w stosunku do HTC. Wygląda na to, że Google chce, w obronie swojego partnera, zablokować ten proces, uniemożliwiając dostęp Microsoftowi do dowodu, którym jest wspomniany „tajny kod”. Złośliwi komentują, że ten ruch ze stron Google’a jest co najmniej niedorzeczny, biorąc pod uwagę gorliwość, z jaką Android afiszowany jest jako otwarty. Jeśli firmie nie uda się zablokować procesu, może się okazać, że za każde kolejne nabyte od Motoroli urządzenie zapłacimy od 5 do 15 dolarów (ok.15-45 zł) więcej.

Google’owi nie bez powodu zależy na wygranej Motoroli. Pierwszą, oczywistą konsekwencją przegranej jest wzrost cen urządzeń z Androidem i przez to spadek ich konkurencyjności na rynku. Jednak w tej sprawie jest również drugie dno (jak chyba w każdej aktualnie dotyczącej patentów). Z danych JPMorgan wynika, że Motorola jest posiadaczem jednego z największych pakietów patentów na rynku. Dla porównania Nortel, którego patentów nie udało się Google kupić, miał ich „tylko” 6 tysięcy, Nokia, która rozpoczęła produkcją telefonów mniej więcej w tym samym czasie co Motorola, oraz Apple mają ich po ok. 10 tysięcy, a Motorola – 17 tysięcy, czyli tylko 3 tysiące mniej niż Microsoft.

 patent_chart
Jeśli zacznie się wojna patentowa – a działania gigantów rynku mobilnego na to wskazują – dobrze jest mieć tak potężnego sojusznika po swojej stronie. W innym wypadku mogłoby się zdarzyć, że Motorola zacznie pobierać opłaty licencyjne od pozostałych producentów urządzeń z Androidem, a wtedy Motorola, jako partner Google’a de facto działałaby na jego niekorzyść. W pesymistycznym wariancie Motorola mogłaby nawet zerwać umowę z Google, i zacząć jeszcze bardziej żarliwie (żartobliwie mówi się, że z uporem godnym Microsoftu) ściągać należności, co mogłoby oznaczać ruinę Androida. Ogień w tym kotle podsyca wypowiedź Sanjay’a Jha podczas konferencji Oppenhimer Technology & Communication, w której powiedział:

We have a very large IP portfolio, and I think in the long term, as things settle down, you will see a meaningful difference in positions of many different Android players. Both in terms of avoidance of royalties, as well as potentially being able to collect royalties. (Mamy ogromną kolekcję patentów i myślę, że w perspektywie czasu pozycje graczy na rynku Androida ulegną znacznej zmianie. Zarówno w sferze unikania opłat licencyjnych jak i możliwości ich egzekwowania.)

Z tej wypowiedzi można wywnioskować, że Motorola uważnie przygotowuje się do wymiany ognia jaka w najbliższej przyszłości może mieć miejsce – głównie w celu zmiany swojej pozycji, tym bardziej, że zachęcona niesamowitym sukcesem urządzeń od Samsunga

h_angry_lodsys
Kolejna informacja to sprawa firmy Lodsys, która przez większość nazywana jest trollem patentowym. Działalność takiej firmy jest bardzo prosta (i umiarkowanie etyczna): firma inwestuje duże pieniądze w różnorakie patenty, których i tak nie będzie używać, a następnie pozywa inne firmy używające rozwiązań, które – jak wynika z patentu – należą do rzeczonego trolla. Głośnym echem wśród społeczności skupionej wokół Apple’a odbiła sie utarczka między firmą z Cupertino a Lodsysem, w której Lodsys postanowił oprócz samej firmy, nękać pozwami deweloperów tej platformy. Apple z opresji wyszło układem, w którym opłacana przez nich licencja pokrywa zarówno należności od samej firmy, jak i od wszystkich deweloperów. W tym momencie Google znajduje się w analogicznej sytuacji, ale zamiast próbować sprawę rozwiązać w sposób podobny do Apple’a, przerywa zmowę milczenia i otwarcie występuje z zapytaniem do Biura Patentowego Stanów Zjednoczonych, czy patenty, którymi Lodsys straszy, powinny być w ogóle przyznane. W wygłoszonym dla magazynu Wired oświadczeniu Kent Walker, wiceprezydent Google’a mówi, że w ten sposób Google chce ochronić deweloperów przed atakami ze strony firmy.

We’ve asked the US Patent Office to reexamine two Lodsys patents that we believe should never have been issued. Developers play a critical part in the Android ecosystem and Google will continue to support them.”

W tym momencie Lodsys pozwał 11 deweloperów, z których aplikacje na Androida wydało dwóch: Rovio – twórca bijącej rekordy popularności gry Angry Birds – oraz Illusion Labs, który wydał grę Labirynth.

źródło: androidcentral.com

Motyw