Fuzja jądrowa

Teleskop Jamesa Webba znalazł dowód na istnienie „niebiańskich potworów”. Rozmiary są absurdalne, nawet w skali kosmosu

5 minut czytania
Komentarze

Początki Wszechświata nie są do końca jasne. Oczywiście teoria Wielkiego Wybuchu to jak na razie najlepsze co mamy i wiele poszlak na nią wskazuje, ale to wciąż nie jest pewnik. Jednak równie zajmujące jak ona jest to, co działo się wkrótce po powstaniu czasu i przestrzeni. I tym właśnie zajmuje się Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który właśnie odkrył obiekty, które zostały nazwane niebiańskimi potworami. 

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba odkrył niebiańskie potwory

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba

Niebiańskie potwory, to brzmi tak, jakby ktoś, kto ma 12 lat, chciał nadać jakąś fajną i budzącą grozę nazwę na jakieś duże, latające stwory. Tutaj jednak mamy do czynienia z astronomami, którzy przecież są świadomi istnienia gigantycznych planet, gwiazd, mgławic, czy czarnych dziur. Tacy ludzie bez powodu raczej nie szastają takimi terminami, ponieważ do tej pory już byłyby one wybite ponad granice absurdu. To oznacza, że tym, co odkrył Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, muszą być obiekty naprawdę potężnych rozmiarów, prawda?

Otóż oczywiście, że prawda! Mowa tu o supermasywnych gwiazdach, których masa był do 10 tysięcy razy większa, od masy Słońca. Biorąc pod uwagę, że nasza rodzima gwiazda jest około 333 tysięcy razy cięższa od Ziemi, to mowa jest o obiektach, które wykraczają poza nasze pojmowanie rozmiarów – a przynajmniej poza moje. To jednak nie wszystko: Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba odkrył dowody na to, że takich gwiazd były miliony. 

Dzisiaj, dzięki danym zebranym przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, wierzymy, że znaleźliśmy pierwszą wskazówkę dotyczącą obecności tych niezwykłych gwiazd.

– powiedział w oświadczeniu główny autor badania Corinne Charbonnel, profesor astronomii na Uniwersytecie Genewskim w Szwajcarii.

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba i niebiańskie potwory? A ma Pan dowód?

Zaraz, czyli teleskop nie zaobserwował samych niebiańskich potworów, a tylko dowody na nie? Skąd więc wiadomo, że te w ogóle istniały i co to za dowody? No cóż, tym co odkryto, były nie same wielkie gwiazdy, a ślady chemiczne będące pozostałościami po gigantycznych gwiazdach. Odkryto je wewnątrz gromad kulistych. Czym one jednak są? No cóż, gdyby galaktykę porównać do miasta, to gromady kuliste byłyby jak wioski przez nie wchłonięte: ot bardzo stare skupiska gwiazd, często starsze od galaktyki, w której się znajdują.

Gromady kuliste mają od 10 do 13 miliardów lat, podczas gdy maksymalny czas życia niebiańskich potworów wynosił dwa miliony lat. Dlatego też zniknęły one bardzo wcześnie z obserwowanych obecnie gromad. Pozostały po nich jedynie pośrednie ślady.

– powiedział w oświadczeniu współautor Mark Gieles, profesor astrofizyki na Uniwersytecie w Barcelonie. 

Wróćmy jednak do naszych śladów chemicznych: otóż gwiazdy obecne w tych gromadach kulistych mają dość dziwny skład chemiczny, a dokładniej różne proporcje tlenu, azotu, sodu i glinu. I to mimo faktu, że powstały one mniej/więcej w tym samym czasie. Niebiańskie potwory mają być wytłumaczeniem tej zagadki: miały one stworzyć te stosunkowo ciężkie pierwiastki już we wczesnym etapie życia Wszechświata na drodze fuzji jądrowe, a po swojej spektakularnej śmierci z ich szczątków powstawały znacznie mniejsze gwiazdy, które zawierały je w różnych proporcjach.

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba odkrył kosmiczne potwory, ale gdzie są one teraz?

No dobrze, ale gdzie dokładnie są te ślady? Otóż naukowcy w ich poszukiwaniu sprawdzili galaktykę GN-z11, która jest jedną z najodleglejszych i najstarszych galaktyk, jakie kiedykolwiek odkryto, znajdującą się 13,3 miliarda lat świetlnych od Ziemi. Jak jednak poznano skład chemiczny czegoś tak odległego? Otóż bardzo prosto: związki chemiczne pochłaniają i emitują światło o różnych częstotliwościach, więc rozkładając światło pochodzące z różnych gromad kulistych znalezionych w GN-z11, astronomowie odkryli, że gwiazdy były nie tylko ciasno upakowane, ale także otoczone wysokim poziomem azotu.

No dobrze, ale dlaczego niebiańskie potwory są gdzieś tam, daleko, a nie ma ich blisko nas? No cóż, zacznijmy od tego, że tam daleko też już ich nie ma: one już dawno przestały istnieć. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba to swego rodzaju… wehikuł czasu. To znaczy nie to, że pozwala nam podróżować w czasie, ale zamiast tego daje nam możliwość oglądania przeszłości. Wynika to z prostego faktu, że prędkość światła jest ograniczona.

Im dalej znajduje się jakiś obiekt, tym więcej czasu mija, nim światło przez niego wypromieniowane lub odbite do nas trafia. Z tego też powodu Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba patrząc w dal, tak naprawdę patrzy w przeszłość. Czy to oznacza, że niebiańskie potwory w odległej przeszłości mogły być obecne także tutaj? No cóż, to nie takie proste. 

Otóż te gargantuiczne gwiazdy powstały około 440 milionów lat i 7 godzin po Wielkim Wybuchu, z tym że te godziny sobie zmyśliłem, żeby było ciekawiej. Nie zmyślam za to kwestii związanej z rozszerzaniem się Wszechświata. Otóż ten, chociaż jest nieskończony, to stale puchnie: a raczej czasoprzestrzeń się rozszerza. Nie można więc powiedzieć, że tu, gdzie teraz jesteśmy jeśli chodzi o nasze umiejscowienie w przestrzeni, istniały Niebiańskie Potwory, ponieważ możliwe, że wtedy jeszcze nie istniał tutaj ani czas, ani przestrzeń. 

Wszyscy jesteśmy dziećmi niebiańskich potworów

Śmiało jednak można założyć, że każdy z nas ma w sobie coś z niebiańskiego potwora i to dosłownie. W końcu jeśli to były jedne z pierwszych gwiazd, to znaczy, że każda następna generacja – w tym nasze Słońce – powstały z ich szczątków rozrzuconych w potężnej, kosmicznej eksplozji zwanej hipernową – pamiętacie wzmiankę z początku o fajnym nazewnictwie? Oczywiście nie tylko gwiazdy powstają z kosmicznego pyłu, ale także towarzyszące im planety, więc i nasza Ziemia. 

Źródło: Livescience, YouTube(1), YouTube(2) Fot: Wikimedia/Adrian Grycuk

Motyw