Test Jeep Avenger

Oto doskonały przykład, kiedy elektryk wygrywa ze spalinówką

7 minut czytania
Komentarze

Jeep Avenger na naszym portalu mógłby zyskać już swój własny dział. Byliśmy na pierwszej premierze w Polsce, później mieliśmy okazję przejechać się nim po malowniczej Maladze (połączonej zresztą z pierwszą jazdą Grand Cherokee), by w końcu przetestować go w „klasyczny” sposób już na miejscu. Wszystko jednak dotyczyło wersji „europejskiej”, czyli elektrycznej.

Polskich kierowców jednak mogła bardziej zainteresować wersja spalinowa, dostępna raptem na kilku rynkach, w tym właśnie polskim. To dość ciekawa propozycja, bo do niewielkiego crossovera zainstalowano trzycylindrowy silnik spalinowy. Czy to był dobry pomysł? Cóż, to zależy. Miałem okazję się przekonać.

Zalety

  • Dużo niższa cena, niż EV, a produkt w zasadzie podobny;
  • System multimedialny czytelny i prosty w obsłudze;
  • Dobry samochód do miasta, chociaż odczuwalnie gorszy, niż elektryczny Avenger.

Wady

  • Napęd, chociaż wystarczający, to nieco uporczywy;
  • Dynamiczna jazda = przysłowiowy wir w baku;
  • Mało miejsca w środku i niewykorzystany bagażnik.

Test Jeep Avenger 1.2: Podsumowanie

Czy warto kupić spalinowego Avengera? To zależy. Względem elektrycznego: nie.

Czy warto więc kupić elektrycznego, względem spalinowego? Otóż… również nie. Dlaczego? Wyjaśniam poniżej.

7,1/10
Ocena

Test Jeep Avenger (1.2 PureTech)

  • Ergonomia systemu operacyjnego 8
  • Fabryczna nawigacja i wsparcie dla Apple CarPlay/Android Auto 8
  • Ergonomia wnętrza i jakość wykonania 7
  • Bagażnik 6
  • Stosunek dynamika-spalanie 6
  • System audio 8
  • Systemy wspomagające jazdę 7

Test Jeep Avenger z silnikiem 1.2 PureTech

Test Jeep Avenger
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Z racji tego, że Avenger w gruncie rzeczy dostał już swoją recenzję, to w tym materiale skupię się tylko na porównaniu wersji spalinowej z elektryczną. Wnętrze, poza obrotomierzem, wskaźnikiem paliwa i gałką zmiany biegów jest niezmienne. W skrócie: otrzymujecie tutaj najnowszy, fiatowski system Uconnect, który spisuje się rewelacyjnie i wystarczająco zarazem. Nie spodziewajcie się zanadto gadżeciarskich funkcji. Zamiast tego multimedia chodzą płynnie, są intuicyjne i bezprzewodowo łączą się z aplikacjami klonującymi ekran smartfona (Android Auto i Apple CarPlay).

Samochód jest wygodny, chociaż z tyłu oferuje niewiele miejsca jak na gabaryt crossovera. W bagażniku znajdziecie podwójną podłogę, a pod nią, zamiast koła zapasowego, będzie zestaw naprawczy. Tutaj mój pierwszy zawód: spodziewałem się nieco więcej przestrzeni po „wyrzuceniu” ogromnego pakietu akumulatorów spod podłogi.

Jak jeździ Jeep Avenger 1.2 PureTech?

Test Jeep Avenger
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Trzycylindrowy silnik o pojemności 1.2 litra znamy już z wielu samochodów koncernu Stellantis. W nieco mocniejszej wersji sprawdziliśmy go niedawno na długim dystansie w Citroenie C4, a w mieście także w Peugeocie 2008. W każdym wariancie jest to dokładnie ta sama jednostka, chociaż producenci w konfiguratorze mogą stosować różne nazewnictwo (w przypadku Jeepa będzie to GSE T3).

Jeep Avenger bez napędu elektrycznego jest dość lekkim samochodem, bo jego masa własna wynosi niecałe 1200 kilogramów. Wszystko za sprawą możliwego „odchudzania” aut elektrycznych, co w połączeniu z „wyrzuceniem” najcięższego elementu, czyli akumulatora, poskutkowało naprawdę „wydmuszką”. Da się to odczuć w kilku różnych przypadkach, ale do tego wrócimy za chwilę.

Tylko niska masa własna sprawia, że przymykamy oko na niewielką jednostkę i trzy cylindry, bo w gruncie rzeczy jest to zupełnie wystarczający zestaw do poruszania się po mieście, a w połączeniu z sześciobiegową skrzynią manualną, także w trasie. Jednostka ma zaledwie 100 koni mechanicznych, co skutecznie odrzuca pomysł dynamicznej jazdy w różnych warunkach. Co więcej, w momencie załączania turbodoładowania (czyli po prostu na wyższych obrotach) silnik pali nawet 3-4 litry/100 kilometrów więcej. Krótko mówiąc: jeśli nie lubicie częstego zajeżdżania na stacje benzynowe, ecodriving jest tutaj w cenie.

Test Jeep Avenger
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Jeśli jednak liczycie na dynamikę, to muszę was ostrzec: zjawisko „turbodziury” w połączeniu z bardzo długim ruchem skrzyni biegów i dość „mozolnym” sprzęgłem sprawi, że błyskawicznie stracicie chęci na szybszą jazdę, która jest po prostu niekomfortowa.

Spalanie Jeepa w mieście to około 6-7 litrów na 100 kilometrów przy spokojnym i przepisowym przemieszczaniu się. Trasa bez szaleństw nie powinna skończyć się wynikiem większym niż 5-6 litrów na 100 kilometrów. Nie ma również problemu z wynikiem 8-9 litrów, jeśli będziecie często odwiedzać wyższe obroty: ten motor uwielbia paliwo po rozkręceniu turbosprężarki.

Najbardziej zawiodło mnie zawieszenie

Test Jeep Avenger
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Jeśli przeczytaliście moją recenzję elektrycznego Avengera, to prawdopodobnie wiecie, że szczególnie doceniłem w nim zestrojenie zawieszenia. Było wręcz niebiańsko miękkie i dawało odczucie „fruwania” nad nierównościami. Nie przesadzę, jeśli powiem, że to najlepsze zawieszenie na dziurawe drogi, jakie widziałem dotychczas w samochodzie elektrycznym. Co więcej, to chyba właśnie zawieszenie sprawiało, że chętnie do Avengera wracałem.

Z racji tego, że wersja spalinowa jest dużo lżejsza, a zawieszenie (prawdopodobnie) zostało takie samo, to odczucia z jazdy Avengerem 1.2 są zupełnie inne. Auto się usztywniło, znacznie mocniej czuć nierówności, a cała magia „leniwego” przepływania nad studzienkami i torami tramwajowymi prysła. Ma to swoje plusy, bo samochód lepiej prowadzi się przy wyższych prędkościach (chociaż zdecydowanie inaczej da się odczuć środek ciężkości – na minus spalinówki) i sprawia wrażenie bardziej „przyklejonego” do drogi, ale jednak zupełnie subiektywnie… nie podoba mi się to. Co jest dziwne, bo zazwyczaj wybieram twarde i niskie samochody. Po prostu spalinowy Avenger nie ma… tego czegoś?

Elektryczny Avenger to ideał do miasta. Spalinowy Avenger to…

Test Jeep Avenger
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

No właśnie: co to?

Spalinowy Jeep Avenger to po prostu Opel Corsa w skórze Jeepa, nieoferujący zupełnie nic ciekawego poza ładniejszym wyglądem. Elektryk może pochwalić się świetną dynamiką, płynnością jazdy, niskim środkiem ciężkości i doskonałym zawieszeniem. Wersja spalinowa z kolei jest tylko z manualną skrzynią biegów, którą zresztą trzeba wyczuć, żeby auto nie szarpało, prowadzi się znacznie gorzej (subiektywnie) i traci w zasadzie większość najważniejszych zalet Avengera. Zyskuje natomiast jedną kluczową: jest tańsza. I to dużo tańsza, bo podstawową wersję kupicie za niecałe 100 tysięcy złotych (dokładnie 99400 złotych), w przeciwieństwie do 185 tysięcy złotych za wersję z wtyczką do gniazdka. Skonfigurować możecie je dokładnie tak samo, ale różnica w cenie to niecałe 100 tysięcy, co jest po prostu przesadą.

I tak wolę elektrycznego. Chociaż ta różnica w cenie…

Test Jeep Avenger
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

…sprawiłaby, że nie kupiłbym po prostu żadnego. Jeep obrazuje, że ich model po prostu się nie opłaca. Nie zrozumcie mnie źle, bo elektrycznego Avengera bardzo polubiłem i po tygodniowym teście zdążyłem się do niego przyzwyczaić jak do swojego auta. Tego samego nie mogę powiedzieć o wersji spalinowej. Nie w tym jednak rzecz.

Test Jeep Avenger
fot. Michał Borowski / Android.com.pl

Avenger 1.2 i Avenger EV to dokładnie ten sam samochód, który różni się tylko tym, co jest „pod maską” i baterią w podłodze. Kupując podstawę w wersji spalinowej, nie otrzymacie zupełnie nic innego, niż kupując podstawę w wersji elektrycznej. Jedyną różnicą będzie ta na waszym koncie bankowym. Jeszcze testując Avengera na prąd byłem przekonany, że w czymś ta różnica się objawi. Po testach wersji spalinowej wiem, że za elektryka po prostu bym przepłacił, bo nie jest wart swojej ceny.

Cieszę się więc, że przetestowałem wersję spalinową, bo jak na ironię, dopełniła ona mój test wersji elektrycznej…

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw