test kia sportage
LINKI AFILIACYJNE

Test Kia Sportage. Świetny SUV z „kolanowym autopilotem”

11 minut czytania
Komentarze

Kia w ciągu ostatnich lat zrobiła gigantyczny skok technologiczny i wizerunkowy. Stało się to równolegle nie tylko z Hyundaiem (o czym przekonał się niedawno Łukasz, testując i30), ale też z budżetowym SsangYongiem (którego z kolei ja miałem okazję przetestować w Tivoli). Kia Sportage jest doskonałym przykładem ewolucji samochodu, który przeszedł z fazy prostej terenówki, przez dość tanie auto rodzinne, do SUV-a aspirującego na klasę premium.

Nie będę ukrywał: nowy Sportage robi świetne wrażenie już od pierwszego spotkania. Nowy wygląd zewnętrzny budzi respekt, w środku zastosowano same najnowsze technologie, a odświeżone logo w nowoczesnym stylu pokazuje, że Kia walczy o mocną pozycję na rynku. Pozostaje tylko pytanie: czy wszystkie premium-aspiracje pokrywają się z rzeczywistością?

Zalety

  • Komfort jazdy, przestrzenne auto;
  • Bardzo nowoczesny i czytelny system operacyjny;
  • Stosunek jakość-cena;
  • Świetny system audio.

Wady

  • Wysokie spalanie przy prędkości autostradowej;
  • Wątpliwe spasowanie niektórych elementów (np. klapka od gniazdka ładowarki);
  • Niektóre usługi widoczne na ekranie, ale niedostępne bez mikropłatności.

Test Kia Sportage: krótkie podsumowanie

Sama w sobie Kia Sportage zrobiła na mnie dobre wrażenie. Hybryda Plug-In koreańskiej produkcji pokazuje, że przy podróżach miejskich i podmiejskich jest to rozwiązanie niezwykle wydajne. Cała paleta nowinek technologicznych, dużo mocy i odświeżony wygląd sprawiają, że ciężko „znielubić” nowego Sportage.

7,6/10
Ocena

Test Kia Sportage

  • Ergonomia systemu operacyjnego 8
  • Ergonomia wnętrza 8
  • Komfort jazdy 8
  • Stosunek dynamika-spalanie 7
  • Jakość wykonania wnętrza 7
  • Wygląd zewnętrzny i wewnętrzny 8
  • System Audio 7
  • Ogólna ocena systemu operacyjnego 8

Test Kia Sportage. Od czego się zaczęło i do czego dotarło

test kia sportage

Model Kia Sportage pierwszy raz ujrzał światło dzienne w 1993 roku. Był to niewielki, kompaktowy SUV, bardzo upodobniony do samochodów terenowych i zachowujący ich niektóre właściwości. Samochód był dostępny z kołem zapasowym zainstalowanym na klapie, a dodatkową opcją była możliwość zamówienia go z metalowym stelażem i składanym dachem. Auto przeszło jeden lifting i było sprzedawane w takich konfiguracjach aż do 2002 roku.

Wtedy to przyszedł czas na drugą generację, która diametralnie różniła się od pierwowzoru. Kia uruchomiła produkcję SUV-a z krwi i kości, dzieląc płytę podłogową z Hyundaiem Tucsonem. Już wtedy zaczęła zanikać stylistyka „terenowa” samochodu, nastawiając go głównie na klientów szukających wygodnego auta rodzinnego. Nie mniej, samochód z napędem na cztery koła i wysokim prześwitem wciąż wykazywał takie zdolności.

Ostateczna zmiana wizerunku modelu nastąpiła przy trzeciej generacji. Samochód zyskał nową bryłę, zatracając terenowe korzenie niemal całkowicie. Podobnie było z generacją czwartą.

Testowany egzemplarz to nowa, piąta generacja Kii Sportage, która na rynku pokazała się w 2021 roku. Bryła niewiele różni się od poprzednich dwóch wcieleń, natomiast widoczne są kroki podjęte w celu możliwego unowocześnienia i technologicznego doposażenia samochodu. Sportage poszedł w kierunku nowego języka stylistycznego marki, o czym świadczą charakterystyczne kształty, nie do pomylenia z innymi samochodami na ulicy.

Piąta generacja Kii Sportage: konfigurator

Chociaż Kia aspiruje tym modelem do wyższego segmentu, w dalszym ciągu pozwala na zakup SUV-a w przystępnych cenach. Wszystko za sprawą wciąż dostępnego na rynku silnika „czysto” benzynowego, czyli 1.6 T-GDI, z manualną skrzynią biegów i napędem na przednią oś. W podstawowych wersjach wyposażenia, taki Sportage zaczyna się od 121 900 złotych i nie kupicie go w wersji GT Line. Niewiele droższa jest wersja z automatyczną, siedmiobiegową skrzynią biegów i miękką hybrydą (MHEV): ta startuje od 133 900 złotych. Mocniejsza, 180-konna wersja miękkiej hybrydy to już 152 900 złotych, a wariant z napędem na cztery koła to 161 900 złotych.

Klasyczna hybryda (HEV) z kolei startuje od 162 900 złotych za wersję z napędem na przednią oś oraz od 171 900 złotych za AWD.

Najdroższa, najmocniejsza (265 KM) i testowana przez nas wersja z napędem Plug-In (PHEV), zaczyna się od 194 900 złotych, a w wariancie GT Line od 217 900 złotych.

Ile kosztuje ubezpieczenie Kii Sportage?

Według danych Rankomatu ubezpieczenie OC testowanej Kii dla kierowcy z kilkuletnim prawem jazdy może wynieść około 450 złotych. Niektóre ubezpieczalnie proponują nawet 400 złotych. To świetny wynik, biorąc pod uwagę walory samochodu, do których za moment przejdziemy. Sprawdź, ile Ciebie będzie kosztować ubezpieczenie Kii, klikając poniższy link.

Test Kia Sportage: system multimedialny i technologia

test kia sportage

System multimedialny jest bardzo ładnie wkomponowany w deskę rozdzielczą samochodu. Już na samym początku wita nas ciekawą animacją, która przechodzi w „tło” z godziną i ruchomą, nieco zacienioną nawigacją. Swobodnie możemy przejść do menu, w którym (nieco podobnie do VW) znajdziemy wszystkie potrzebne funkcje skryte za ikonami. Multimedia, chociaż bogate w opcje, nie sprawią problemu w poruszaniu się i prędko, bez potrzeby sprawdzania instrukcji obsługi, znajdziecie wszystkie poszukiwane pozycje. Nie radzę natomiast kursować po systemie w trakcie jazdy, bo mnogość funkcji może pochłonąć i sprawić, że kierowca straci uwagę.

Fabryczna nawigacja. Android Auto i Apple CarPlay

Jako że Sportage ma dokładnie ten sam system co testowany przez nas niedawno i30, to nietrudno się domyślić, że będzie miał nieco problemów z aktualną bazą danych. Mimo to w większości przypadków można na fabryczną nawigację liczyć, jest bardzo wygodna w obsłudze, czytelna i pozwala na wyznaczanie własnych POI. Prawdopodobnie Kia/Hyundai będą swoją platformę dopracowywać, co ostatecznie może doprowadzić do stworzenia bardzo poprawnej bazy. Warto wspomnieć, że Kia informuje również o fotoradarach i prowadzi do najbliższych stacji benzynowych i ładowania.

test kia sportage

Ogromnym minusem względem konkurencji są aplikacje zewnętrzne (CarPlay i Android Auto) wyłącznie po kablu. Systemy są czytelne i jakościowo wyświetlane, ale połączenie tylko przewodowe bywa uciążliwe. Szczególnie że jest o wiele tańszych samochodów z rozwiązaniem bezprzewodowym (np. VW Taigo, czy nawet Dacia Spring).

Kamera cofania, widok 360 stopni i świetna animacja

Chociaż system operacyjny zostawia po sobie dobre wrażenie, to największy efekt „wow” zrobiła na mnie technologia asystująca w parkowaniu i manewrowaniu samochodem. Kia, poza klasycznym widokiem 360 stopni, wyposażyła Sportage w animowany widok, którym dowolnie możemy obracać. Samochód tworzy symulację terenu wokół siebie, umieszczając na środku model 3D pojazdu. Na podstawie toru jazdy udostępnionego w widoku z góry oraz tej animacji śmiało mogę stwierdzić, że parkowanie dużym autem nigdy nie było tak proste. I ciekawe zarazem.

Inne funkcje OS-u i ustawienia

Kia Sportage oferuje bogate funkcje systemowe, od mnogości ustawień, przez pogodę, do nawet notatek głosowych. Model przewiduje również ustawienia klimatyzacji, które są znacznie bardziej rozszerzone względem konkurencji, na przykład o możliwość wyłączenia nawiewu w tunelu, czy automatyczne usuwanie wilgoci z pojazdu, szczególnie przydatne w okresie jesienno-zimowym.

Co więcej, auto jest wyposażone w tak zwany „tryb cichy”, pod którym kryje się tryb oszczędzania energii. To prawdopodobnie element wspólny z elektrykami marki, który w Plug-Inie raczej nie znajdzie większego zastosowania. Polega on na ograniczeniu głośności radia i mediów do niskiej wartości.

Niestety spora część funkcji po prostu nie działała. Prawdopodobnie jest to powiązane z brakiem połączenia z internetem lub konieczną aktywacją w sklepie na pokładzie samochodu. To coraz bardziej popularna praktyka, z którą spotkałem się między innymi w VW Taigo.

Cyfrowe zegary to element systemu multimedialnego

Zazwyczaj w recenzjach cyfrowe zegary łączę z opisem wnętrza. Tym razem jednak pozostanę przy systemie multimedialnym, ze względu na łączone funkcje.

Zegary są wyłącznie wyświetlane cyfrowo. Nie znajdziecie tutaj ani jednej analogowej wskazówki, ale dla miłośników „klasycznych” rozwiązań Kia zaoferowała różne layouty do wyboru. Poza obrotomierzem i prędkościomierzem (w różnych konfiguracjach) znajdziecie tutaj spalanie chwilowe i średnie w postaci animowanego ekonomizera, wyświetlacz centralny wskazujący dane z trasy, wykorzystanie napędu temperaturę silnika, czy tempomat połączony z funkcją półautonomiczną.

„Autonomia na kolanie”

test kia sportage

A jak już przy tempomacie i półautonomii jesteśmy, to warto wspomnieć o jej działaniu. Standardowo funkcję uruchamiamy z kierownicy, na której wybieramy prędkość, odległość od poprzedzającego auta i asystenta kierowania, odpowiadającego za utrzymanie samochodu na pasie ruchu. Jak to działa?

Samochód korzystając z przedniego radaru i czujników pasa ruchu koryguje prędkość ustawioną lub poprzedzającego auta i trzyma się na środku. System działa tylko wtedy, kiedy pojazd widzi dwie linie (po lewej i po prawej stronie). Z racji tego, że jazda autonomiczna w Europie nie jest jeszcze homologowana, to Kia wymaga trzymania rąk na kierownicy. I tutaj przejdziemy do podpunktu „autonomia na kolanie”.

Samochód po jakimś czasie od oderwania rąk z kierownicy alarmuje komunikatem, by kontrolować pojazd i położyć ręce z powrotem. Działanie jest proste: system reaguje wtedy, kiedy nie odczuwa oporu na kierownicy. W Kii jest to rozwiązane w uciążliwy sposób, bo asystent niezależnie od rąk na kierownicy co jakiś czas wyłania komunikat o położeniu rąk na kierownicy… Rozwiązaniem jest delikatne szarpnięcie kołem, jednak po jakimś czasie na autostradzie można się tym nieco podirytować.

Ponieważ kierownicą trzeba tylko szarpnąć, to należało sprawdzić, czy samochód wykrywa skąd poruszycie kierownicą. Jak się okazało, jak użyjecie do tego kolana na fotelu, samochód nie wyczuje żadnej różnicy. Werdykt: na autostradzie Sportage może „sterować się samodzielnie” z asystą… kolana.

Sprawdziliśmy to oczywiście na zamkniętym terenie, w bezpiecznych warunkach. Nie róbcie tego w domu.

Test Kia Sportage: wnętrze. Ergonomia i wszystko pod ręką

test kia sportage

Już od strony wizualnej projekt wnętrza Sportage mi się niezwykle spodobał. Majestatyczna deska rozdzielcza z rozciągającym się panelem na dwa wyświetlacze przypomina BMW, Mercedesa i inne marki premium. Wykonanie nie wzbudzało żadnego czepialstwa, a projekt kokpitu i tunelu sprawił, że dosłownie wszystko w samochodzie było pod ręką.

Cały dotykowy panel sterowania nawiewami i klimatyzacją został umieszczony pod wyświetlaczem, co ułatwia korzystanie w czasie podróży i nie wymaga kluczenia po systemie multimedialnym. Podgrzewane fotele i kierownicę umieszczono w tunelu środkowym, zaraz obok przycisków wyboru trybów jazdy i okrągłej „gałki” zmiany biegów. Ta z kolei wymaga nieco przyzwyczajenia, ale ma swoje plusy: w czasie jazdy nie sposób omyłkowo zmienić biegu.

Zobacz też: Test Renault Austral.

Pod kokpitem znalazła miejsce również ładowarka indukcyjna w sąsiedztwie trzech gniazd: jednego USB-C, jednego standardowego USB oraz gniazdka 12V. Półka może być zakryta, dzięki czemu telefon nie musi nas rozpraszać w trasie.

Test Kia Sportage. Jak jeździ Plug-In?

test kia sportage

Przede wszystkim: oszczędnie, ale tylko do czasu. Miałem okazję zabrać Kię na dalszą przejażdżkę, ostatecznie około 400-kilometrową. Hybryda Plug-In na samym prądzie przejedzie około 50 kilometrów, co nie jest tragicznym wynikiem, jeśli weźmiemy pod uwagę ładowanie z mocą 7,2 kW. Cały prąd z taką wartością przywrócicie w około 2-3 godziny.

Jak jednak prąd się skończy, samochód będzie działał jak samoładująca się klasyczna hybryda. W tym wypadku możecie liczyć na świetne wyniki spalania w mieście (około 6-7 litrów na 100 kilometrów, co w tym segmencie jest wynikiem co najmniej wybornym) i… takie sobie w trasie. Niestety, podróż powyżej 100 kilometrów na godzinę podnosi wartości drastycznie, a ostatecznie autostradowy przejazd z dopuszczalną 140 km/h na zegarach kończy się wynikiem około 9-9,5 litra.

test kia sportage

W takim wypadku można śmiało stwierdzić, że hybryda plug-in to świetna propozycja dla samochodu poruszającego się po przedmieściach i w mieście, korzystając z trybu EV lub HEV, ale, tak samo jak w przypadku klasycznej hybrydy, średnia na trasę. To dobre auto „do wszystkiego”, o ile na wakacje jeździcie 2-3 razy w roku.

Test Kia Sportage: podsumowanie. Warto kupić Sportage?

test kia sportage

Moim zdaniem, Kia Sportage to bardzo mocna propozycja na rynku SUV-ów. Samochód w bardzo konkurencyjnej cenie oferuje świetnie wykonane wnętrze, cały pakiet technologii, nowoczesny wygląd zewnętrzny i dość dużo mocy w stosunku do spalania w mieście w wersjach hybrydowych.

Prawda jest taka, że konkurencyjność tego segmentu jest ogromna i cały czas rośnie. O tym, czy warto się zainteresować Sportage, decyduje jego cena, która jest przeważnie niższa od konkurencji oraz komfort podróżowania. Jeśli jednak szukacie mocnego SUV-a, który oszczędnie was podrzuci do pracy i raz na jakiś czas komfortowo przejedzie trasę wakacyjną, Sportage jest propozycją wartą rozważenia.

Motyw