Izera
LINKI AFILIACYJNE

Przedstawiciel partii rządzącej zapytany o to, gdzie powstaje Izera. Nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać

3 minuty czytania
Komentarze

Pamiętacie samochód marki Izera? Oczywiście, że pamiętacie. To polskie (chińskie) elektryczne auto, które obrasta już powoli w legendy. Jakby nie patrzeć, szefowie spółki obiecali już fabrykę, która ma powstać w Jaworznie. Obiecali też głównego dostawcę podzespołów (Geely). Nie wszyscy politycy są jednak tak samo poinformowani na temat produkcji auta, jak Mateusz Morawiecki, obiecujący przed laty ponad milion sztuk.

Doskonałym przykładem jest Radosław Fogiel, poseł PiS i szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Izera, bo Góry Izerskie. To oczywiste

Radosław Fogiel gościł we wtorkowej rozmowie porannej w RMF FM, gdzie został zapytany o postępy w pracach nad powstaniem samochodu Izera. Całej sytuacji nie byłoby sensu opowiadać, gdyby poseł po prostu przyznał się, że o projekcie nie ma zielonego pojęcia. Zamiast tego, Fogiel brnął w bezsensowne odpowiedzi.

 Słyszał pan o polskim samochodzie elektrycznym Izera, wspieranym przez rząd?

Tak, prace trwają.

Gdzie, przepraszam?

No, w Górach Izerskich

Okazuje się, że poseł nie ma pojęcia o planach na budowę fabryki w Jaworznie. Prace nad samochodem również nie trwają, nawet się nie rozpoczęły, bo wciąż nie ma ani modelu, ani fabryki, której budowa nie ruszyła. To jednak nie wszystko.

Dopytujący o szczegóły Mazurek uzyskał ostatecznie odpowiedź:

Nazywa się Izera dlatego, że jest produkowany w Górach Izerskich.

I tutaj postawilibyśmy kropkę, ale jeszcze na to zbyt wcześnie…

…bo to przecież sarkazm

Radosław Fogiel na swoim Twitterze przeprosił później za błąd, po czym dodał, że „sarkazm może być niebezpieczny dla użytkownika„. Nie wiemy natomiast gdzie ten sarkazm się znalazł w wypowiedzi Fogiela, ale cieszymy się, że poseł ostatecznie sprawdził, gdzie ta fabryka ma powstać.

Izera, czyli samochód widmo

Izera

Izera to prawdziwy polski samochód-projekt widmo. To projekt podobny do Tesli Roadster, czy Cybertruck, jeśli chodzi o opóźnianie produkcji i ilość mitów. Z tą różnicą, że obydwa amerykańskie elektryki ostatecznie prawdopodobnie powstaną. Co do Izery, możemy mieć wątpliwości.

A te wątpliwości są uzasadnione, bo chociaż cały samochód pochłonął już (bez efektu) 69 milionów złotych i wywalczył kolejne pół miliarda dofinansowania, to wciąż brakuje około sześciu miliardów. Ale, drodzy kierowcy, nie lękajcie się. Wszak mamy platformę od chińskiego Geely, więc już możemy sprawić, że niedowiarkowie zamilkną!

Nie możemy się doczekać pierwszej przejażdżki. Jeśli wy też nie, koniecznie zaopatrzcie się w domową ładowarkę, którą zakupicie między innymi pod poniższym linkiem:

Szczególnie wartościowy będzie taki z regulacją mocy, bo o sposobach ładowania (podobnie jak o czymkolwiek innym) w Izerze jeszcze nie mamy zielonego pojęcia. Uniwersalny wybór da wam pewność na lata, a jak już się pojawi ponad milion polskich samochodów elektrycznych na drogach, to może być problem z dostępnością ładowarek!

Motyw