Izera wciąż bez fabryki

Izera tym razem na pewno zacznie produkcję polskich aut elektrycznych. Potrzeba „tylko” 6 mld zł

4 minuty czytania
Komentarze

Izera to polski samochód elektryczny, który zyskał już własną otoczkę mitów i legend. Projekt demonstracyjny poznaliśmy już w 2020 roku, plany sprzedażowe i wstępną datę produkcji również, a o szczegółach było głucho. Do niedawna, bowiem Electromobility Poland, spółka odpowiedzialna za stworzenie Izery, zdradziła nam już planowane miejsce budowy fabryki, a niewiele później ogłosiła rozpoczęcie współpracy w sprawie platformy dla polskiego elektryka. Teraz portal Business Insider dotarł do kolejnych, bardzo szczegółowych informacji na temat projektu.

Izera i opóźnienia. Skąd wynika „obsuwa”?

Izera
Izera

Pierwsza Izera miała się pojawić w 2023 roku. Chociaż dzisiaj to brzmi absurdalnie, to pierwsze plany zakładały, jakoby zakład miał powstać do końca 2022 roku. I nawet jak już wiemy, że nic z tego, to nawet te 2,5 roku temu takie założenia wydawały się po prostu nierealne: sama budowa fabryki wymaga czasu, a zanim zostanie wbita pierwsza łopata, należy jeszcze znaleźć odpowiednie miejsce.

A nawet jak już fabryka powstanie, potrzeba jeszcze ukończonego projektu samochodu, który porusza się o własnych siłach, na własnych podzespołach. Takiego prototypu jeszcze nie ma, aczkolwiek prezes EMP, Piotr Zaremba zapowiedział, że w wyniku nawiązania współpracy z Chińczykami i marką Geely, platforma i napęd już są wybrane.

Skąd więc opóźnienia? CEO marki w gruncie rzeczy powiedział, że zespół odpowiedzialny za produkcję samochodu zgadywał, kiedy można rozpocząć produkcję, na podstawie zapowiedzi innych firm.

Plan rozwoju samochodu to niejako chodzenie po śladach tych, którzy projektowali pojazdy wcześniej. Z ich doświadczeń wynika, że trzy lata to okres, który zawsze trzeba poświęcić od wyboru platformy do uruchomienia produkcji.

Piotr Zaremba dla BI

Okazało się też, że przejęcie gigantycznego gruntu pod fabrykę w Jaworznie to trochę więcej filozofii, niż postawienie łopaty i zaklepanie sobie terenu. Co więcej, później wszystkie plany spółki rozjechała jeszcze pandemia.

COVID-19 miał ogromny wpływ przede wszystkim na wybór dostawcy. Jak mówił prezes EMP, wirus bardzo utrudnił negocjacje.

W chińskiej kulturze biznesowej możliwość kontaktu twarzą twarz jest czymś absolutnie podstawowym, w ten sposób buduje się zaufanie. Sami się przekonaliśmy, że osoby, z którymi poznaliśmy się przed COVID-19, zupełnie inaczej z nami pracują niż ci, z którymi współpracowaliśmy od lockdownów. Dystans bardzo przedłużał proces decyzyjny.

Piotr Zaremba dla BI

Nie mogło być też zbyt łatwo, ponieważ jak już uporano się z platformą i wstępnym łańcuchem dostaw, to wybuchła wojna w Ukrainie. Piotr Zaremba tłumaczy, że nagła sytuacja wymusiła na firmie restrukturyzację wielu obszarów współpracy. Na szczęście, według obietnic, wszystko zakończyło się „na tym jednym parterze” i rozmowy zostały zakończone z sukcesem.

„Potrzeba gotówki, mój panie”, czyli brakujące środki do produkcji

Ten cytat abstrahujący do kultowej gry „Twierdza: Krzyżowiec” idealnie obrazuje obecny stan finansowy spółki. Dotychczas EMP dostało 250 milionów złotych dofinansowania od Skarbu Państwa. Jak się okazuje, by uruchomić produkcję, spółka potrzebuje nieco więcej, bo aż 6 miliardów złotych. Jak zdobyć tak gigantyczne środki?

Do 2023 r. musimy „dowieźć” bardzo konkretne wskaźniki i parametry. Dalsze finansowanie jest od nich uzależnione. Dajemy sobie na to czas.

Piotr Zaremba dla BI

Czasu brak, ale wyjścia też nie ma: gotowa, przynajmniej na papierze, Izera musi zostać szczegółowo okazana do 2023 roku. Dopiero wtedy dalsi inwestorzy (czy znów: Skarb Państwa?) będą chcieli dalej „sypać” pieniędzmi. Skoro dotychczas mamy 4,16% budżetu potrzebnego do uruchomienia produkcji, to na co zostaną wykorzystane te pieniądze i na ile czasu wystarczą? Odpowiedź jest dość ogólnikowa:

To kwota pozwalająca nam funkcjonować przez najbliższe miesiące.

Piotr Zaremba dla BI

Podsumowanie. To na czym stoi ta Izera?

Podsumowując, spółka ma za mało pieniędzy na fabrykę, posiada już grunty i wstępny projekt oraz umowę z firmą Geely na platformę i technologię. Na razie Skarb Państwa odblokował „start-upowe” dofinansowanie, a reszta zależy od postępu. Zgodnie z planem, pierwsze Izery mają pojawić się na drogach do 2026 roku, czyli za niecałe 4 lata. Brzmi skomplikowanie.

Oczywiście głęboko wierzymy w sukces EMP i w to, że Izera naprawdę wyjedzie na drogi. Współpraca z Geely to dość duży sukces i pierwszy realny krok, by polski (chiński?) elektryk znalazł swoje miejsce na rynku. Na razie jednak stosujemy taktykę Elona Muska, który wypuszczając na rynek opóźnioną o lata Teslę Semi tak właściwie nic o niej nie powiedział. Kto wie, może i my będziemy jeździć samochodem-niewiadomą, oczekując, że sprzeda się na świecie w ponad 100 tysiącach egzemplarzy.

Różnica jest taka, że Elon Musk ma pieniądze, technologię, fabryki, własny portal społecznościowy i rzeszę fanów. Dla Izery ta kalkulacja wypada… średnio.

Źródło: Business Insider, Izera, Disney

Motyw